Czerwony Alarm
Jechaliśmy, a Pan Punktualny nie chciał mi powiedzieć dokąd jedziemy. Co jakiś czas łapało mnie poczucie winny że okłamuje brata. Czy to źle że choć raz chciałabym po prostu być sobą? Raz zrobić coś dla siebie i poczuć że żyje. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, było pełno motorów i ludzi w skórach, oraz pełno dziewczyn które nosiły ubrania które ledwo co zakrywały, kompletnie tu nie pasowałam. Zsiedliśmy z motoru i nie wytrzymałam musiałam spytać.
-Co my tu robimy?
-Będziemy się ścigać kotku i wygramy, bo ja nigdy nie przegrywam i zawsze dostaje to co chce.
-Jak zamierzasz to zrobić?-odpowiedziałam zadziornie
On się tylko zaśmiał, stanął za mną objął mnie w pasie, oparł brodę o moje ramie i powiedział.
-Ty mi w tym pomożesz kotek. Masz mi przynieś szczęście i mnie słuchać, bo pojedziesz ze mną. Widzisz tego blondaska z brunetką przy boku.
-Tak.-odpowiedziałam.
-Jeszcze nigdy nie przegrał, nigdy nie miałem okazji się z nim ścigać, a dzisiaj mam te okazje. Chce dzisiaj wygrać, chce żeby przegrał, bo ja zawsze wygrywam kotek i nawet najlepszy blondasek mi w tym nie przeszkodzi.
-To kiedy się zaczyna ten twój wyścig?-odpowiedziałam z uśmiechem.
Alex obrócił mnie tak, że staliśmy do siebie twarzą w twarz. Zaczął zbliżać się do moich ust i wtedy przerwał nam damski głos.
-Alex. To jak? Jedziemy razem jak zawsze?
Była to brunetka o idealnej figurze i jestem pewna że Alex już nie raz ją zaliczył.
-Wybacz mi Alice ale dzisiaj pojadę z kimś dużo lepszym.-uśmiechnął się zadziornie.
-Słucham czy ona w ogóle wie co ma robić?-spytała zdziwiona brunetka
-Nie i to jest extra, bo będzie większy dreszczyk emocji i większa adrenalina w organizmie.
-Jesteś szalony. Chcesz żeby Luke cie wykończył? On nie patrzy na zasady.-powiedział zdenerwowana.
-Głupiutka Alice. Zasady się łamie, a ja jestem w tym najlepszy i dzisiaj to ja wykończę jego. Zmykaj.
Alice odeszła wkurzona, a ja byłam przerażona.
-Kotek nie bój się, dzisiaj złamiemy wszystkie zasady, bo tu zasady się tylko łamie.
-Za dziesięć minut wszyscy ścigający się na tor.-powiedział głos z głośników.
Zaczęłam szybciej oddychać, spojrzałam na Alexa, a on po prostu wpił się w moje usta, a ja nie byłam w stanie nie odwzajemnić pocałunku. Kiedy się odsunął poczułam nie dosyt.
-Czemu to zrobiłeś?-spytałam
-To na szczęście. Chodź kotek.
Wsiedliśmy na motor i podjechaliśmy na tor zsiedliśmy z motoru i wtedy Alex zaczął zdejmować mój pasek, złapałam jego ręce.
-Co robisz?-spytałam
-Muszę cię do siebie przypiąć, bo będziesz siedziała tyłem.-powiedział obojętnie
-Co?-spytałam przerażona-Jak to tyłem? Jeśli mnie przypniesz i ktoś cie popchnie, to spadniemy razem.
Alex się tylko uśmiechnął.
-Spokojnie, nikt mnie nie zepchnie, jeszcze nikomu się to nie udało-zaśmiał się
Wsiadł na motor trzymając mój pasek w ręce i kiwnął na mnie żebym też wsiadła.
-Mam wsiąść tyłem?-spytałam z nadzieją na inną odpowiedź.
-Tak.
Dzisiaj na prawdę złamie wszystkie zasady, a raczej wszystkie zasady bezpieczeństwa. Wsiadłam tyłem, a Alex przypiął nas paskiem do siebie. Jego plecy stykały się z moimi,a mój oddech przyśpieszył.
-Uważaj na dziewczyny.-powiedział nagle.
-Co? Dlaczego?
-Bo będą chciały cię zepchnąć, jeśli im się uda polecimy oboje, będę starał się cie wtedy utrzymać ale pamiętaj że prowadzę i nie będę mógł użycz rąk. Jeśli będzie chciała cię zepchnąć, to po prostu ją zepchnij.-powiedział stanowczo.
-Może im się coś stać jeśli to zrobię.-powiedziałam przerażona
-Albo my albo oni, tu nie ma zasad kotek tu każdy dba o siebie i o osobę z którą jedzie. Jak pokażesz raz pazurki, kotek to nić ci się nie stanie.-powiedział obojętnie.
Nagle stanął koło nas motocykl taki sam jak Alexa, siedział na nim ten blondasek z tą brunetką.
-No, no, no. Muszę powiedzieć że masz lepsza laskę od mojej, szkoda że twoja kicia nie jedzie ze mną. Byłaby wygraną kicią, a tak będzie jej przykro-blondasek obrócił się w moja stronę-Nie przejmuj się kiciu, jak wygram to się tobą zajmę.
Poczułam jak Alex się spiął i odpowiedziałam.
-Przykro mi blondasku ale dzisiaj po raz pierwszy poczujesz smak przegranej, a ja się z przegranymi nie zadaje blondasku.
Alex chyba był zdziwiony bo na chwile przestał oddychać, a potem się zaśmiał.
-Podobasz mi się, nie złą kicie se znalazłeś Alex.-blondasek znowu zwrócił się do mnie-Dobra. Zróbmy tak, jeśli on wygra, oddam mu tytuł
-Co?-spytał zdziwiony Alex.
-Jeśli przegra, po wygranej, pójdziesz dzisiaj ze mną.
-Dobra.-powiedział za nim Alex zdążył zaprzeczyć.
Blondasek się zaśmiał i odjechał zająć swoje miejsce.
-Tak ci śpieszno do przestanie bycia dziewicą? Trzeba było powiedzieć, mogę cie rozdziewiczyć w każdej chwili. Zabije, Luka jeśli wygra.
-Przestań. Nie przegrasz...wierze w ciebie Alex, mamy złamać wszystkie zasady, więc dlaczego nie złamiemy też tego głupiego kretyna, niech wie gdzie jest jego miejsce.
-Zaczynam cię lubić.-zaśmiał się.
-Przestań.
I wtedy weszła dziewczyna i zaczeła krzyczeć.
-Na miejsca! Gotowi?! Start!-Krzyknęła.
Jak tylko ruszyliśmy poczułam szarpnięcie, jeszcze nigdy nie jechałam tak szybko czułam tyle emocji, mój oddech był nie stabilny, czułam jak moje serce chce mi się wyrwać z klatki piersiowej. To był ten moment kiedy czułam że żyje. Alex mijał resztę przeciwników aż jechaliśmy na równo z Lukiem, jechali tak blisko siebie i wtedy brunetka zaczęła mnie pchać. Pisnęłam bo się wystraszyłam że spadnę ale całe szczęście to się nie stało. Ta głupie larwa wciąż próbowała mnie zepchnąć i wtedy postanowiłam zrobić coś głupiego złapałam klamerkę paska i zaczęłam ją odpinać i wtedy usłyszałam.
-Co robisz?-Spytał.
-Zepchnę tego pustaka, zaufaj mi.-krzyknęłam
-Tylko nie spadnij.
Zobaczyłam że już niedaleko meta i szybko zapięłam pasek na pierwsza dziurkę obróciłam, a dziewczyna ciągle próbowała mnie zepchnąć.Podkuliłam nogi i z całej siły kopnęłam miejsce gdzie stykali się plecami i wtedy to się stało, oni spadli, a ja szybko złapałam Alexa w pasie i wtedy przekroczyliśmy metę, szybko odpięłam pasek, a moje ręce potwornie się trzęsły. Zsiedliśmy z motocyklu, wszyscy krzyczeli ale do mnie nie docierało nic i wtedy usłyszałam jego głos.
-Wszystko ok?-spytał.
-Tak.-zaśmiałam się.
-Zrobiłaś to-położył obie dłonie na moich policzkach-zepchnęłaś ja. Wygraliśmy kotek.
Patrzył na mnie, oboje szybko oddychaliśmy i wtedy mnie pocałował ten pocałunek był agresywny i bardzo mi się podobał, chciałam żeby to trwało wiecznie i może i go nienawidzę ale kiedy on łączy nasze usta to ja po prostu w tym tonę. Oderwaliśmy się od siebie i wtedy podszedł do nas trochę poobijany Luke, brunetka widocznie była w gorszym stanie bo ktoś ją opatrywał.
-Oddaje ci mój tytuł, tak jak obiecałem-odwrócił się w moja stronę- Jesteś niezła, mogłaś spaść podziwiam twoją odwagę. Mogę chociaż wiedzieć jak ci na imię?
-Julia.-odpowiedziałam
-Może następnym razem przejedziesz się ze mną?
Spojrzałam na Alexa który mnie objął i odpowiedziałam.
-Dzięki ale tak jak mówiłam, jeżdżę tylko z wygranymi.
Luke się zaśmiał i odszedł, a ja odwróciłam się w stronę Alexa.
-Gdzie teraz jedziemy?-spytałam
-Do mnie. No chyba że mam cie odwieść na miejsce twojego alibi.-Zaśmiał się.
-Nie ma takiej potrzeby.
Pojechaliśmy do niego, a kiedy dotarliśmy oboje usiedliśmy na kanapie, a ja spytałam.
-Pamiętasz że się tylko przyjaźnimy?
-Tak.
-Więc czemu mnie całowałeś? Tak nie zachowują się przyjaciele.-Stwierdziłam.
-Byłaś przerażona i blada, a kiedy cie pocałowałem to ci przeszło.-powiedział obojętnie.
-Czyli nie będziesz mnie więcej całował?-spytałam.
-Co ty tak z tym całowanie?-powiedział znudzony.
-Pierwsza zadałam pytanie.-stwierdziłam.
-Nie. No chyba że poprosisz, a wiem ze to zrobisz kotek.
-Wiesz co? Jednak cie nie lubię.
Wstałam z kanapy, a on zrobił to samo.
-Ja też cie nie lubię i to nawet nie wiesz jak bardzo.
Zaczął iść w moją stronę, a ja zaczęłam się cofać.
-Mamy być tylko przyjaciółmi, zero całowania.
-Zero całowania.
Wtedy moje plecy dotknęły ściany, a on położył obie dłonie po obu stronach mojej twarzy.
-Super.-powiedziałam
-No i dobrze.
Popatrzył na mnie, a ja na niego, czemu on musi tak wyglądać i czemu ja jestem taką kretynka.
-Walić to.
Wpił się w moje usta, a ja nie stawiałam oporu. Całował agresywnie ale to mi się w podobało lubiłam gdy tak robił. Nasze klatki się dosłownie stykały, a po chwili to on opierał się o ścianę jego ręce zjechały na mój tyłek,a kiedy go ścisnął jęknęłam na co on się zaśmiał. Jego ręce zjechały niżej na moje uda i wtedy właśnie mnie podniósł, a ja owinęłam moje nogi wokół jego tali, wiedziałam gdzie idziemy. Kiedy wniósł mnie do sypialni zdjął mi koszulkę, a ja nie pozostałam mu dłużna i zrobiłam to samo, usiadł na łóżku, a ja usiadłam na nim okrakiem, a kiedy przez przypadek otarłam się o jego przyjaciela, jęknął w moje usta. Wtedy mój telefon który był w tylnej kieszeni spodni, postanowił na przeszkodzić ale tym razem go zignorowałam, jednak Alex go wyjął i podczas kiedy zajęłam się całowaniem jego szyi.
Alex
Jeżeli to znowu jej brat, to urwę mu jutro łeb przysięgam, zawsze wszystko psuje. Zobaczyłem wiadomość więc wszedłem w nią i przeczytałem.
Pani Psycholog: Mamy czerwony alarm, przyjeżdżaj tu jeśli życie ci miłe. Masz pół godziny, a jeśli do tego czasu cie tu nie będzie, to możesz szykować sobie trumnę. Na prawdę byłaś tak głupia i nie odbierasz od brata?
-Co to jest Czerwony Alarm?
Julia
-Cholera, muszę spadać i to już.
Odskoczyłam od Alexa jak oparzona i zaczęłam się ubierać.
-Co się dzieje kotek?-spytał zdziwiony.
-Mój brat jedzie w miejsce mojego alibi, jeśli mnie tam nie będzie to będę trupem. Nie nazywaj mnie kotek. Boże znowu zrobiłabym najgłupszą rzecz w życiu. Alex jeśli to się powtórzy to koniec z przyjaźnią.
-Dobra. Odwiozę się i obiecuje...że więcej się to nie powtórzy.-zaśmiał się-No chyba że sama będziesz chciała.
Ta od Romea: Już jadę.Napisz jak dojedzie wcześniej niż ja. Miej w razie czego otwarte tylne drzwi.
Alex nałożył na siebie bluzkę i wyszliśmy wsiedliśmy na motocykl i ruszyliśmy do domu Jess. Boże co ja zrobiłam, gdyby nie Jess to popełniłabym największy błąd ale nie mogę się mu oprzeć, on na mnie tak działa że z chwilą gdy tylko mnie dotyka, to ja się rozpływam. Dojechaliśmy na miejsce, zsiadłam tak szybko jak mogłam i już miałam rzucić się biegiem do drzwi ale ręka Alexa złapał moją.
-Alex spływaj, jak mój brat cie zobaczy, to cie zabije.
-A buziak na pożegnanie?-zrobił minę smutnego psiaka
-Mieliśmy się nie całować. Pamiętasz?-powiedziałam poważnie
-Ja mówię o całusie w policzek. W końcu...tak wy dziewczyny się żegnacie...prawda?-spytał
Oczywiście, jak tylko dałam mu całusa w policzek usłyszałam Jess.
-Co ty robisz z tym palantem?-spytała zdenerwowana.
-Mnie też miło cie widzieć Jess-pomachał jej Alex.
-Już idę.-odwróciłam się od Alexa-Przyjaciele...Pamiętaj.
-Dobra...Przyjaciele-wsiadł na motor-Powodzenia z bratem...kocie.-zaśmiał się.
Alex puścił mi oczko i odjechał. On jest nie możliwy ale muszę przyznać że świetnie się bawiłam, no...do pewnego momentu, bo potem lekko przesadziłam z tą zabawą.
No i jak wam się podoba? Mam nadzieje że się podobało i że się miło czytało.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top