Piżama party
-Gdzie j-ja śpię?
Przez chwilę się zająknęłam i zaczęłam cofać do tyłu, a on szedł w moim kierunku do póki moje plecy nie napotkały ściany.
-Tak, kocie. Gdzie śpisz?
-W pokoju Tracy.
Alex się oddalił i spojrzał na mnie.
-Żartujesz? Serio po tym wszystkim będziesz spała w pokoju Tracy?
-Tak. Nie widzę powodu, żebym miała spać u ciebie.
-A nie wystarcza ci powód, że ja też tam będę spał i to ez koszulki?
Nie odpowiedziałam mu nic, tylko wyminęłam go i poszłam do kuchni żeby zrobić nam coś do jedzenia. Myślałam, że pójdzie oglądać telewizje albo coś innego ale on wlazł do kuchni i oparł się o framugę z założonymi rękami. Zaczęłam kroić warzywa i zdecydowałam się na niego nie patrzeć.
-Nie odpowiesz mi?
-Jesteśmy przyjaciółmi, a więc...nie będziemy spać w jednym łóżku.
-To zróbmy sobie jak to wy dziewczyny mówicie?...A tak...piżama party. Wtedy wy dziewczyny śpicie w jednym łóżku i gadacie o waszych strasznych problemach i malujecie sobie pazury i inne takie duperele.
Zaśmiałam się z tego co właśnie powiedział.
-Ty chcesz mieć ze mną piżama party?-zaśmiałam się-Jesteś tego pewny.
-Tak. Co w tym dziwnego?
-Okej ale mam kilka warunków.
-Nie ma całowania i to ja wybieram co oglądamy. O zaprzestanie flirtowania nawet cie nie poproszę, bo to część twojego charakteru. Ma być czysto po przyjacielsku.
-Okej.
Alex podszedł do mnie i przytulił mnie od tyłu.
-Co robisz?-spytałam.
-Nie mówiłaś, że nie mogę cie przytulać, a poza tym...przyjaciele się czasami przytulają.
-Przestań gadać i jak tak dobrze się dzisiaj czujesz, to pomóż mi zrobić nam obiad. Wesz te warzywa i dokończ kroić tego ogórka, a ja zajmę się czymś innym.
Robiłam własnie sos i potrzebowałam jednej przyprawy, podeszłam do półki i stanęłam na palcach i kiedy dosięgłam zahaczyłam drugą ręką o szklankę z sokiem wiśniowym która leżała na blacie i nie dość, że sok wylał mi się na bluzkę i spodnie, to jeszcze szklanka się stłukła.
-Cholera...no super normalnie.
Alex podszedł do mnie omijając szkło. Wyjął mi z dłoni przyprawę i odłożył na blat.
-Nic ci nie jest? Nie skaleczyłaś się nigdzie?
-Nie ale moje ubranie ucierpiało.
-Idź się przebrać na górę, a ja to posprzątam.
-Nie będziesz nic sprzątał, bo przypominam ci, że nie możesz się przemęczać.
Alex tylko skinął głową, a ja poszłam się przebrać. Nałożyłam bluzkę Alexa i zdjęłam spodnie, a jedyne co miałam na sobie to bieliznę i koszulkę Alexa która sięgała mi trochę za uda. Weszłam do kuchni i zobaczyłam jak Alex zmiata małą zmiotką szkło i wtedy stęknął i złapał się w miejsce gdzie dostał kulkę i stęknął lekko z bólu.
-Cholera.
Podbiegłam do niego i ukucnęłam koło niego zabierając mu zmiotkę z ręki.
-Co ty robisz idioto? Kazałam ci tego nie robić.
Pomogłam mu wstać i spojrzałam na niego.
-Nie sądziłem, ze to będzie aż tak boleć.
-A ja nie sądziłam, że będziesz aż ta głupi, żeby mnie nie posłuchać. Marsz mi na kanapę się położyć.
-Co tak śmierdzi?
-O nie sos...tylko nie to.-Podbiegłam do garnka i zobaczyłam że sos się spalił.-To co...pizza?-uśmiechnęłam się.
Alex tylko się zaśmiał i kiwnął głową na tak Leżymy u Alexa w łóżku i oglądamy horror który ja wybrałam i zajadamy się drugim pudełkiem pizzy. Na dworze jest już ciemno, bo w sumie jest już dziewiąta.
-Boże, to jest takie głupie...Po co ona tam lezie skoro wie, że ktoś tam jest za miast uciekać w odwrotnym kierunku ale oczywiście ona musi iść na niego, bo widocznie ona tak bardzo nie chce żyć, że woli zginąć za pomocą jakiegoś psychopaty który odcina głowy siekierą i je kolekcjonuje. Już wiem ona też jest tego fanką i chce być w jego kolekcji.
Zaczęłam się śmiać z tego co właśnie powiedział Alex, a w filmie dziewczyna która zaczęła dochodzić do drzwi odezwała się"Halo...kto tam?"
-No ja nie mogę...ona się jeszcze pyta kto tam...Święty mikołaj pomylił pory roku i ma dla ciebie prezent i zgadnij co? Siekierę którą ci zaraz łeb odetnie.
-Czy ty się dobrze czujesz Alex?
-Spójrz mi w oczy i powiedz, że to cie nie wkurza.
-No trochę tak.
-No pacz co ona robi miała nóż w kuchni, a teraz z pułki książkę bierze. Co ona chce mu nią zrobić...dać do przeczytania.
-Alex, nie mogę spokojnie obejrzeć, bo wszystko komentujesz i to każdy jej ruch.
-Nic nie poradzę, że ona jest głupia i chce zostać bez głowy jak jej rodzice. Już jej matka się lepiej broniła.
Schowałam twarz w dłoniach, bo już nie mogłam tego słuchać. W telewizji rozległ się krzyk.
-No i nawet go tą książką nie walnęła tylko upuściła i ucieka, a miała szanse go walnąć. No weź ten nóż debilko leży przed tobą....No weź go i zrób coś...nie wiem nawet rzuć nim w niego.
W telewizji znowu rozległ się krzyk, a Alex zaczął się śmiać.
-Wiedziałem ja wiedziałem...że pobiegnie akurat do łazienki gdzie nie ma wyjścia.
-Dobra wiesz co? Koniec -Wyłączyłam telewizor i opadłam z powrotem na łóżko.-Mam cie dość. Nawet spokojnie fajnego horroru nie mogę obejrzeć.
Spojrzałam na Alexa ale on tylko patrzył na mnie opierając głowę o rękę.
-Jesteś taka piękna kocie.
Zasłoniłam twarz dłońmi i odpowiedziałam.
-Nie mów tak.
Alex zabrał moje ręce z mojej twarzy.
-Nie zasłaniaj mi ładnego widoku. Lubie ja jesteś burakiem, bo jesteś moim pięknym burakiem.
-Przestań.
Odwróciłam się do niego plecami i zamknęłam oczy dając mu do zrozumienia, że idę spać. Wtedy Alex się do mnie przybliżył i mnie przytulił i pocałował w szyje.
-Miało być bez całowania.-powiedziała z zamkniętymi oczami.
-To było buzi na dobranoc.
Zaśmiałam się przypominając sobie te dni kiedy za każdym razem wychodząc ze szpitala dawałam mu całusa na dobranoc. Zasnęłam dość szybko i było mi tak dobrze kiedy zasypiałam w jego ramionach.
Hej kochani :) Rozdział może nie taki ciekawy jak tamte ale obiecuje, że następny rozdział będzie lepszy i ciekawszy. Mam nadzieje, że rozdział mimo to się podobał i widzimy się w następnym rozdziale kochani.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top