Jesteś cudowna kocie.

Alex

Jestem draniem...nie zasługuje na nią...ona jest zbyt niewinna, a ja na pewno ją zniszczę. Jestem nikim...nie zasługuje na nią i koniec, muszę pogadać z kimś kto mnie zrozumie. Najpierw muszę wygonić Viki. Szybko mi pójdzie.

Viki wyszła z łazienki i spojrzała na mnie uwodzicielsko.

-To jak? Druga rundka?

Usiadła na mnie, a ja się tylko zaśmiałem.

-Nie.

-To co chcesz robić?

-Chce żebyś się ubrała i wyszła.

-Ale zadzwonisz jeszcze?-spytała całując mnie.

-Oczywiście.

Zadzwonię jak będę potrzebował. Viki po chwili już nie było, a ja zadzwoniłem, do jedynej mi bliskiej osoby do Tracy.

-No kto to się do mnie odezwał.

-Cześć Tracy...słuchaj...potrzebuje przyjaciela.

-Bardzo zaniedbanego przyjaciela.-zaśmiała się- Kiedy ostatnio dzwoniłeś musiałam wyciągać cie z brudnych sprawek. Co znowu przeskrobałeś?

-Nic. Potrzebuję po prostu pogadać. Gdzie jesteś?

-Nie twoja sprawa kochaniutki. Będę jutro o szesnastej i lepiej żebyś był w domu, bo nie będę czekać jak ostatnio do pierwszej w nocy pod drzwiami.

-Spoko będę w domu. Widzimy się jutro.

Muszę wytrzymać do jutra. Kiedy już chciałem się położyć spać do moich drzwi ktoś zapukał. Kiedy je otworzyłem zaczęło się we mnie coś gotować.

-Po co przyszedłeś? 

-Chce pogadać o Juli. To jak? Wpuścisz mnie?-spytał.

Otworzyłem drzwi szerzej i zaprosiłem go do środka. Matt usiadł w salonie na kanapie, a ja na drugiej po przeciwnej stronie.

-Czemu ją tak dzisiaj potraktowałeś?

-Jeśli zamierzasz mnie pouczać, to możesz wyjść.-powiedziałem poirytowany.

-Pytam, bo ona uważa, że masz ją za kolejną zabawkę i dlatego uważa się za głupią i że przychodzisz do niej tylko i wyłącznie jak się nudzisz. Jeśli to prawda, to radzę ci ją zostawić, bo Julia to dobra dziewczyna, a ty dążysz do tego żeby ją tylko zniszczyć. 

-Tak ci powiedziała?

-Tak. Opowiedziała mi całą waszą historie.

-Dlatego przyszedłeś mnie pouczać?-zaśmiałem się.

-Nie przyszedłem cie pouczać, przyszedłem cię ostrzec, że jeśli zobaczę...że ją zraniłeś, to bądź pewien że sprawie, że ona nigdy więcej nie będzie chciała cię widzieć, a ty nie będziesz już takim pięknisiem na którego lecą laski.

-Wypad z mojego domu-powiedziałem wściekły.Zanim to ty przestaniesz być pięknisiem.

Matt wstał z kanapy i zanim wyszedł z salonu odwrócił się i spojrzał na mnie.

-Na prawdę jesteś idiotą, a ona może i sobie tego nie uświadomiła ale widać, że jej na tobie zależy. Jeśli choć trochę ci na niej zależy, to postaraj się jej nie zranić. Nie każe ci żebyś ją zostawił...tylko proszę cie...nie zrań jej.

Matt po tych słowach wyszedł, a ja wiedziałem...że miał racje...Zranię ją prędzej czy później, bo ja zawsze popełniam te same głupie błędy. Jestem nikim...zwykłym draniem który nie nadaje się do takich rzeczy. Poszedłem na górę z tymi myślami.

Julia

Kiedy Alex mnie odwiózł, a ja weszłam do do domu na moich na mojej twarzy był uśmiech. To głupie i to wiem. Alex potrafi być okropny ale lubię go takiego jakim jest. Weszłam na górę do mojego pokoju i usiadłam na łóżku. Z wyjątkiem kłótni było super...Matt jest naprawdę fajny, to z pewnością nie będzie ostatni raz kiedy z nim rozmawiałam. Ciekawe co teraz robi Alex? Nie mogę o nim ciągle myśleć...To jest tylko przyjaciel...bardzo dobry przyjaciel. Więc dlaczego dzisiaj byłam zazdrosna? Nie...to na pewno nie była zazdrość. Jestem kretynką...nie mogę, to Alex, a Alex tylko przelatuje laski, a potem je rzuca. Koniec tego myślenia muszę iść spać, bo jutro nie wstanę. 

-Siostra pobudka.

-Jeszcze pięć minut.

-Julka. Za dosłownie dwadzieścia minut masz być w szkole.

-Co?-szybko usiadłam-Dlaczego mnie wcześniej nie obudziłeś?

-Budziłem...ale ty się odwracałaś na drugi bok.

Wstałam z łóżka i zaczęłam wyjmować ciuchy.

-To...Jak się wczoraj bawiłaś z tym kretynem?

-Nawet dobrze. Poznałam nowego kolegę-uśmiechnęłam się-Nazywa się Matt.

-No i to jest facet dla ciebie. Masz moje całkowite błogosławieństwo-uśmiechnął się-Możecie razem żyć długo i szczęśliwie z gromadką dzieci.

-To tylko przyjaciel, a teraz kochany braciszku...wypad z mojego pokoju, bo muszę się przebrać.

Zayn się tylko zaśmiał i wyszedł z pokoju. Ubrałam się i uczesałam, a potem zeszłam na dół i zjadłam śniadanie. Po pięciu minutach wyszłam z Zaynem z domu i pojechaliśmy do szkoły. Jak tylko dojechaliśmy, pożegnałam się z bratem i wyszłam z auta po czym skierowałam się do mojej szafki. Stanęłam przy szafce i zaczęłam wyjmować książki.

-Hej piękna królewno.

Odwróciłam się i zobaczyłam Matta.

-Cześć.-uśmiechnęłam się.

-Jak przebiegła droga powrotna?

-Była nawet przyjemna i pogodziłam się z Alexem. 

-Cieszę się. 

-Co teraz masz?

-Znienawidzoną historie.

-Odprowadzić cię?

-Będzie mi miło.

Kiedy tak szliśmy zaczęłam się rozglądać za Alex, bo zazwyczaj, to on był pierwszą osobą która mnie witała, a dzisiaj jakoś go nigdzie nie było.

-Za kim się tak rozglądasz?

-Widziałeś może gdzieś Alexa? Muszę z nim pogadać.

-Nie ale widziałem jego paczkę, a zazwyczaj tam jest. Chyba dzisiaj nie przyszedł do szkoły.

Wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer do Alexa.

-Co robisz-spytał Matt.

-Martwię się, bo wczoraj mnie odwiózł. Mam nadzieję, że dojechał bezpiecznie do domu.

-Dojechał.

-Skąd, to wiesz? 

Alex nie odbierał więc znowu wybrałam jego numer i zaczęłam dzwonić. Spokojnie nie panikuj, to Alex. Na pewno zaspał albo coś w tym stylu.

-Wiem, bo byłem wczoraj u niego.

-Co? Po co?

-Pogadać o czymś. Męskie sprawy.

-A co jeśli coś mu się stało w drodze do szkoły? Albo ktoś się do niego włamał, bo jak by nie było on nie mieszka w bogatej dzielnicy.

-Julka...Chyba trochę przesadzasz. Nie uważasz?

-Matt mogę wiedzieć czym przyjechałeś?

-Samochodem, a co?

-Pożyczysz? Obiecuje że wróci w jednym kawałku i bez żadnej ryski. 

-Czy ty chcesz mi przez, to powiedzieć, że zamierzasz jechać do niego?

-Wiem jestem głupia ale się martwię i to bardzo i sama nie wiem czemu, bo pierwszy raz czuje taki strach w sobie. Wiem że on prawdopodobnie nigdy by czegoś takiego nie zrobił na moim miejscu ale jestem jaka jestem. Jeśli powiem bratu żeby dał mi kluczyki spyta dlaczego, a jak mu powiem dlaczego, to nigdy mi ich nie da.Dlatego proszę cie Matt...pożyć mi auto. Jeśli się nie zgodzisz pójdę nawet piechotą.

Matt

Jakiego Alex ma farta. Nie mogę jej nie dać kluczyków, bo jej zależy i boli mnie to, że ona potrafi dla niego tyle zrobić, a on prawdopodobnie...nigdy by dla niej tego nie zrobił. Zależy mi na niej, bo jest na prawdę wspaniałą dziewczyną i chcę ją chronić przed takimi jak Alex ale jej na nim zależy i może sama jeszcze do tego nie doszła. To jest wyłącznie jej decyzja...ja mogę mieć tylko nadzieję, że on jej nie skrzywdzi. Dotrzymam słowa i jeśli zobaczę, że ją skrzywdzi, to przysięgam...że sprawie...że już nigdy więcej nie będzie chciała z nim zamienić słowa.

Julia

Matt spojrzał na mnie i wyjął kluczyki z kieszeni.

-Masz księżniczko, moje auto jest na początku parkingu.-podał mi kluczyki do ręki-Jedź ostrożnie.-pocałował mnie w czoło.

Byłam lekko zdziwiona jego zachowaniem ale było mi też miło.

-Dziękuje.-Uśmiechnęłam się.

Matt poszedł mnie odprowadzić do swojego samochodu, a potem się pożegnał ze mną i poszedł. Wsiadłam do auta i pojechałam do domu Alexa. Sama nie wiem czemu chciało mi się płakać ale to pewnie przez ten strach...Kiedy tak jechałam jeszcze parę razy dzwoniłam do Alexa ale nie odbierał. Może faktycznie trochę przesadzam, a może nawet bardzo. Zaparkowałam samochód i wyjęłam z plecaka klucz do domu Alexa. Podeszłam do drzwi z kluczem w ręku ale nie wiedziałam czy po prostu wejść czy najpierw zapukać. Zdecydowałam się najpierw zapukać, a jak nie otworzy, to wtedy użyje klucza. Odetchnęłam i zapukałam.

Alex

Zdecydowałem się dzisiaj nie iść do szkoły jakoś...czułem, że nie będę w stanie dzisiaj z nią nawet porozmawiać. Kiedy zacząłem robić sobie kawę do moich drzwi ktoś zapukał, pomyślałem, że Tracy może wcześniej przyjechała. Zmierzając do drzwi zastanawiałem się co teraz może robić Julka. Jednak kiedy otworzyłem nie zobaczyłem Tracy tylko Julkę.

-Julka?

-Ty kretynie.

Walnęła mnie swoimi piąstkami w klatkę piersiową a głowę oparła na niej. Nie wiedziałem kompletnie o co jej chodzi i co się przed chwilą stało.

-Wszystko w porządku kocie?

-Jesteś kretynem-odpowiedziała cały czas opierając się czołem i piąstkami o moją klatkę piersiową.-Wiesz jak się martwiłam. Dlaczego nie odbierałeś telefonu? Myślałam, że coś ci się stało, bo nie było cię nigdzie w szkole. Myślałam, że stało ci się coś w drodze do szkoły albo, że ktoś się do ciebie włamał, bo mieszkasz w bogatej dzielnicy.

Zaśmiałem się i ją objąłem. Przyjechała tu, bo się o mnie martwiła.

-To miłe.

-Cicho bądź.

Wiedziałem, że teraz za pewne się rumieni. Popchnąłem jedną ręką drzwi żeby je zamknąć.

-Czemu nie odbierałeś spojrzała się na mnie.

-Zostawiłem telefon na górze. Naprawdę aż tak się martwiłaś?

-Tak. Nawet poprosiłam Matta żeby pożyczył mi samochód.

Położyłem swoją dłoń na jej policzku i gładziłem go kciukiem, a potem nasze czoła się stykały.

-Jesteś cudowna kocie. Obiecuje, że już zawsze będę odbierał telefon.

  Już nie wytrzymałem musiałem ją pocałować. Będę tego znowu żałował ale ona...ona zrobiła coś czego jeszcze nikt nie zrobił, tym co przed chwilą zrobiła sprawiła, ze poczułem coś czego dawno nie czułem.  

Julka

Kiedy się od siebie odsunęliśmy, to wtedy dotarło do mnie co się przed chwilą stało. Jednak tym razem ten pocałunek był inny nie umiem tego opisać ale był inny.

-Wybacz nie powinienem tego robić mieliśmy umowę.

-Nic nie szkodzi.

-Chcesz się czegoś napić?-spytał.

-Nie dzięki...chyba powinnam już iść...zdążę jeszcze na trzecią lekcję. Chciałam sprawdzić tylko...czy u ciebie wszystko okej.

Czułam się dziwnie po tym pocałunku i było to widać po sposobie w jakim mówiłam.

Alex

Kiedy to powiedziała złapało mnie dziwne poczucie winy, bo gdyby wiedziała, że zaraz po tym jak ją odwiozłem to przespałem się z Viki, to za pewne by tu nie przyjechała. 

-Dlaczego nie poszedłeś dzisiaj do szkoły?

-Przyjedzie do mnie dzisiaj bliska mi przyjaciółka Tracy i postanowiłem, że trochę ogarnę do i dlatego właśnie nie poszedłem.

Julka

Poczułam dziwne ukłucie w sercu znowu się z kimś prześpi. Jestem nikim dla niego zwykła koleżanką do zabaw. Ja się po prostu daje wykorzystywać.

-Życzę miłej zabawy...Pójdę już.

Już chciałam iść ale Alex złapał mnie za rękę.

-Źle mnie zrozumiałaś. Posłuchaj Tracy, to tylko przyjaciółka nikt inny na prawdę i jeśli chcesz, to jutro cię z nią poznam. Proszę cię zaufaj mi ten raz.

Sama nie wiem czemu ale postanowiłam mu tym razem zaufać, bo sposób w jakim, to mówił świadczył o tym, że chyba nie kłamał. Całkowitej pewności nie miałam ale postanowiłam mu zaufać.

-Dobra, zaufam ci Alex. Muszę już iść.

Pożegnałam się z Alexem i wsiadłam do samochodu. Mając nadzieję, że podjęłam dobrą decyzje i że Alex na prawdę powiedział mi prawdę.

Alex

Cholera...wiedziałem, że będę żałował...Nie powinienem był tego robić. Ja na nią nie zasługuję. Mam taki mętlik w głowię. Po co ja w ogóle to wszystko zaczynałem?Czemu ona tak na mnie działa? Jest jak narkotyk...chce więcej i więcej, a jak jej nie ma to czuję się jak bym był na odwyku i cały czas o niej myślę, to doprowadza mnie do szaleństwa.Tracy gdzie ty jesteś? Do szesnastej zostało mnóstwo czasu, a ja dostaję świra zanim przyjedziesz, to będę już wariatem.

Hej kochani :) Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Jak wiecie nasz przystojniak Alex ma mętlik w głowie i potrzebuje porozmawiać z bliską mu osobom Tracy. Nasz nowy przyjaciel Matt bardzo dba o Julkę. Jak sądzicie dlaczego? ;) Pozdrawiam wszystkich i widzimy się niedługo mam taką nadzieję :) 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top