Alex, nie rób tego!
Tracy
Tak jak obiecała, tak też zrobiłam. Punktualnie o szesnastej stanęłam pod drzwiami Julki. Miałam nadzieje tylko, że Alex wróci cały i zdrowy, bo sama nie wiem co będzie jak się, to nie stanie. Zapukałam do drzwi i już po chwili się otworzyły.
-Tracy? Co ty tu robisz i skąd wiedziałaś gdzie mieszkam?
-Alex mi powiedział. Przyszłam, bo pomyślałam, że chyba nie zaczęłyśmy najlepiej i dlatego pomyślałam, że powinnyśmy zrobić sobie babski wieczór. Przyniosłam alkohol, lody i kilka innych słodkości oraz parę paczek czipsów, a potem możemy zamówić sobie pizze albo co tam chcesz.
Julka wygląda na zdziwioną ale nie wpuściła mnie jeszcze do środka.
-To miło z twojej strony ale to nie najlepszy moment, bo...
-Kto przyszedł?
Po chwili koło Julki pojawił się jakiś chłopak. Przystojniak z niego muszę przyznać. Ciekawe kto to?
-Cześć, jestem Zayn. Fajne pasemka.-uśmiechnął się
-Tracy. Dzięki.
-Zayn przestań flirtować matole, bo powiem wszystko Jess.
-Ja tylko powiedziałem, że ma fajne pasemka.
-Jess też mówiłeś, a to...że ma fajne buty, a to, że ma fajną bluzkę. Mam wymieniać dalej?
-Idę zadzwonić do Jess i powiem jej, żeby się do ciebie nie odzywała.
-Uważaj, bo posłucha.-powiedziała ironicznie- Jess i tak woli mnie bardziej od ciebie.
To chyba jest brat i siostra, bo tylko rodzeństwo się tak kłóci i podczas kłótni nie zwraca na nikogo uwagi.
-Jesteś pewna? Mogę sprawić, żeby chwilowo lubiła bardziej mnie.-uśmiechnął się.
-Ciekawe jak palancie?
-A tak idiotko, że zabiorę ją do pokoju i...
-Nie kończ. Jesteś obleśny...Nie chce słuchać tego co mój brat robi z moją przyjaciółką, bo się porzygam.
Zayn się zaśmiał i spojrzał na mnie.
-Wybacz nam. Wejdź do środka.
-Zayn...nie.
Weszłam do środa, a potem do salonu.
Julia
No pięknie i jak ja mam się teraz jej pozbyć? Jak ona jest gotowa zostać tu do rano. Coś mi tu śmierdzi.
-To jak? Od czego zaczynamy? Zayn chcesz się dołączyć do nas ze swoją dziewczyną?
-Pewnie. Zaproszę też Matta.-Zayn się uśmiechnął w moją stronę.
-To miał być babski wieczór.
Skończyło się tak, że siedzieliśmy, piliśmy i gadaliśmy, a ja obmyślałam plan jak zwiać stąd, żeby być na osiemnastą pod fabryką.
-Co tak siedzisz i nic nie gadasz?-spytał Matt
-Bo coś mi tu nie pasuje. Miałam dzisiaj przed osiemnastą wyjść, a Tracy za każdym razem kiedy chce wstać coś wymyśla i sprawia, że muszę siedzieć na tej kanapie.
-Ona tylko próbuje być miła.
-Nie zrozumiesz, a a też nie mogę ci powiedzieć.
-Jesteś o nią zazdrosna prawda? Mieszka u Alexa i ciśnienie ci skacze jak na nią patrzysz i przestań zabijać ją tak wzrokiem. To jest fajna dziewczyna i ma fajne pasemka.
-Co wy z tymi pasemka? Tysiące dziewczyn ma czerwone pasemka, a was jarają pasemka Tracy.
-Jesteś strasznie nerwowa. O co chodzi?
-Nie mogę ci powiedzieć, bo nie zrozumiesz i nie wypuścisz mnie z domu.
Spojrzałam na zegarek i miałam dokładnie trzydzieści minut żeby dojść do fabryki.
-Muszę iść do toalety.-powiedziałam poirytowana.
-Gdzie idziesz?-spytała Tracy.
-Do toalety.
Już kierowałam się w stronę mojego pokoju, bo tam też mam łazienkę. Tylko że wcale nie miałam zamiaru do niej wejść miałam zamiar wyjść przez balkonik w moim pokoju na piętrze i w tamtej chwili cieszyłam się, że koło mojego balkoniku rośnie drzewo. Niestety Tracy musiała, to wszystko zepsuć.
-Pójdę z tobą, bo też muszę skorzystać.-uśmiechnęła się.
-To ja też pójdę.-odezwała się Jess i pocałowała Zayna zanim wstała.
-Bądźcie grzeczni chłopcy-powiedziała Jess.
-Tak mamusiu-opowiedział jej mój brat.
Z mojego planu nici. Weszłyśmy na górę i weszłyśmy do mojego pokoju. Powiedziałam Jess, żeby weszła pierwsza.
-Słuchaj, to przestaje już być zabawne, a staje się wkurzające. Po coś tu, tak na prawdę przylazła, bo chyba nie na babski wieczór?
-Serio chce, żeby pomiędzy nami było super okej. Dlatego właśnie przyszłam, bo chce żebyś się do mnie przekonała.
-Mam się przekonać? Okej. Powiedź mi jaki jest prawdziwy powód twojego pobytu, a się do ciebie przekonam, bo będę wiedziała, że mogę ci ufać.
Jess wyszła z Łazienki i się do mnie uśmiechnęła, a Tracy wparowała do łazienki. Na pewno dlatego, że nie chciała odpowiadać.
-Jak tam u ciebie i Alexa?
-Różnie, to bywa...Wiesz jaki on jest.
-Zayn chce cie zeswatać z Mattem i ma już nawet obmyślony plan.
-Serio? Co za matoł. Teraz jak mi o tym mówisz, to w sumie...to się nie dziwię. Ostatnio mi ględził na temat tego, że błogosławi mnie i Matta i że życzy mi grupki dzieci z nim.
Zaśmiałyśmy się z Jess. Tracy wyszła z łazienki i ja weszłam. Dlaczego okno w łazience musi być takie małe? Spojrzałam na godzinę w telefonie i miałam dwadzieścia minut żeby dojść do fabryki. Chyba nie dotrę na czas. Wyszłam z łazienki i poszłyśmy z powrotem do chłopaków. Oczywiście, Tracy wpadła na kolejny genialny pomysł. Czujecie tą ironie? Wymyśliła zabawę w pytania, a jeśli ktoś nie chce odpowiedzieć, to musi się napić łyka z butelki wódki. Świetna zabawa, normalnie nie mam nic lepszego do roboty. Tylko siedzieć i zadawać głupie pytania...podczas kiedy inny przy fabryce mogą się nawzajem właśnie teraz zabijać.
-Ja zacznę.-powiedział szybko Zayn.-Matt.-spojrzał na mnie i się uśmiechną.
-Podoba ci się moja siostra.
-Tak.
-Serio?-ucieszył się Zayn.
-Co?-zdziwiłam się.
-No z wyglądu i charakteru, bo Zayn nie spytał konkretnie czy chodzi o urodę, czy o podobnie w sensie zauroczenie.
-Kurde. Jesteś dobry w unikaniu odpowiedzi.-zaśmiała się Tracy
-Chodziło mi o to drugie.
-Poczekasz na swoją kolej i zadasz pytanie ponownie tylko wysłów się następnym razem.-powiedziałam wkurzona.
-Tracy.-powiedział Matt- Z który z nas wolałabyś chodzić i dlaczego?Chodzić, mam na myśli być jego dziewczyną.
-To proste pytanie. Z tobą, bo jesteś słodki i troskliwy...no i nie jesteś zajęty. Zajęte jest nietykalne.
-Jakieś, to urocze.-odezwała się Jess-pasowalibyście do siebie.
-Julka.-spojrzała na mnie Tracy.- Jak daleko posnęliście się z Alexem.
Wzięłam butelkę i patrząc jej w oczy napiłam się łyka.
-Tracy.-powiedziałam poirytowana i zdenerwowana.- Czemu naprawę przyszłaś?
Tracy wzięła butelkę i upiła z niej łyka. Wiedziałam, że nie przyszła tu na babski wieczór ale jestem jej wdzięczna, że nie skłamała. Graliśmy dość długo i za każdym razem kiedy chciałam wstać Tracy szła ze mną. O ósmej nadarzyła się okazja na ucieczkę. bo Matt i Tracy poszli do kuchni. Wbiegłam do mojego pokoju rodziców i wyjęłam broń z sejfu taty.Pobiegłam do pokoju, a potem na balkonik i zeszłam po drzewie na dół. Mam nadzieję, że Alex jest cały i zdrowy.
Alex
Równo o osiemnastej byłem pod fabryką razem z Nickiem innymi. Zaczęliśmy wchodzić do ich siedziby od tyłu skręcając karki każdemu...kto stanie nam na drodze. Weszliśmy do środka i znaleźliśmy pokój gdzie była Sara. Szło nam za łatwo i mówiłem, to Nickowi ale on tylko mówił, że szczęście nam dopisuje i to szczęście się skończyło jak tylko wyszliśmy z ich siedziby. Czekał tam na nas Maks z swoimi ludźmi i mieli sporą przewagę.
-Nick.-zaśmiał się-Uważasz mnie za idiotę? Myślisz, że nie wiedziałem, że przyjdziesz? Przyprowadziłeś swojego nowego przydupasa. Chłopaki, sprawcie...żeby pożałowali tego, że weszli na mój teren.
Ja i reszta schowaliśmy się za czym tylko mogliśmy i zaczęliśmy do nich strzelać. Ja i Sara, byliśmy schowani za samochodem.
-Za dużo ich.-powiedziała Sara.
-Poradzimy sobie.
Sam nie wierzyłem w to co powiedział, bo wydawało mi się niemożliwe wygranie z nimi.
-Trzeba wezwać posiłki.
-Nick ma numer, to on musi zadzwonić.
Julia
Biegłam ile sił w nogach ale kiedy tam dotarłam i zobaczyłam co tam się dzieje, to bałam się tam zbliżyć. Zobaczyłam Nicka, który zaczął się skradać w stronę Maksa ale zanim szedł człowiek Maksa i stanął i wycelował w niego bronią. Wtedy zobaczyłam że Alex biegnie w stronę Nicka. Zaczęłam biec w stronę Nicka i Alexa, bo wiedziała co chce zrobić Alex. On zamierzał go osłonić własnym ciałem.
Alex
Zobaczyłem, że ktoś celowa w Nicka i nie mogłem pozwolić mu zginąć. Pobiegłem w jego Stronę krzycząc jego imię
-Nick uważaj!-krzyknąłem
Julia
Biegłam tak szybko, jak jeszcze nigdy w moim życiu. Musiałam pierwsza popchnąć Nicka albo zatrzymać Alexa. Jedną z tych rzeczy musiał zrobić na pewno, żeby Alex nie dostał kulki.
-Alex nie rób tego!-krzyknęłam
Nick
Zobaczyłem, że w moim kierunku biegną dwie osoby i wtedy to się stało.
https://youtu.be/jUsVUci2kII
Padł strzał, a ja upadłe na ziemie, a zaraz po mnie ktoś jeszcze. Miałem niestety zamazany obraz, bo osoba która mnie popchnęła zrobiła, to dość mocno i uderzyłem się lekko w głowę. Słyszałem jedynie krzyki i śmiech, a następnie oddalające się od nas kroki.
Hej wam :) Wiem, wiem...jestem okropna, że tak, to zakończyłam ale jest sporo powyżej 1000 słów i byłoby za długie. Nie martwcie się :) Rozdział pojawi się niedługo czyli w piątek, bo jutro chcę napisać rozdział do "kochanie jesteś moja". Jak sądzicie kogo postrzelili? Widzimy się w następnym rozdziale :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top