6
Sasuke pov.
Obudziłem się wcześnie rano, jeszcze przed wstającym słońcem. Podniosłem się z łóżka, pościeliłem je, podszedłem do szafy i wziąłem z niej ciuchy czyli granatową bluzkę z logiem klanu oraz z dużym otworem na głowę, białe szorty i bielizna, po czym pokierowałem się do łazienki. Wykonałem poranną rutynę po czym wróciłem do pokoju i wziąłem torbę z zeszytem i czymś tam jeszcze typu duperelki jak długopis. Poszedłem do kuchni, gdzie znajdował się już mój starszy brat.
-Ohayō, nii-san.. (autokorekta mi chiala zmienić na ,,nissan,, XD)- Podszedłem do niego i się do niego przytuliłem.
-Ohayō, Sasuke. Już kończę drugie śniadanie dla ciebie.
-Dziękuję.- Powiedziałem po czym usiadłem na krześle w kuchni i zacząłem rozmyślać. Po chwili moje myśli objęły nie oczekiwany obieg, gdyż moje myśli zaczęły się skupiać na lisim blondynie siedzącym za mną w klasie.
-ke...suke...Sasuke!
-Hm?!- Drgnąłem na dźwięk swojego imienia.
-Śniadanie gotowe możesz sobie spakować..
-Dzięki
-Coś ty taki zamyślony?
-A nic nic, wychodzę pa!- Przytuliłem go po czym pobiegłem do wyjścia. Wyszedłem z domu uprzednio ubierając buty. Poszedłem na spokojnie do akademi i wszedłem do klasy. Jak zwykle pierwszy... Pomyślałem i w swojej ławce. Po piętnastu minutach przyszło już sześć osób do klasy. Z czego całe sześć to był fangirl mojej osoby. Przez drzwi wszedł właśnie Naruto. I gdy tylko usiadł do ławki, odezwałem się.
-Umm...(czemu moje autokorekta zmieniała na ,,umieram,,? Dop.autora) Naruto...- Wtedy podniósł swoje lazurowe spojrzenie na mnie.-Um.. Chciałbym cię przeprosić za to wczoraj u mnie w domu...-Kątem oka widziałem niemałe zdziwienie oraz szok grupki dziewczyn.
-N-nie masz za co przepraszać.- Ten szybko opuścił głowę a ja się odwruciłem w trone tablicy. Po kolejnym kwadransie zadzwonił dzwonek a w klasie byli już wszyscy. Do klasy wszedł nauczyciel i zaczął prowadzić lekcje.
//TIME SKIP//
Właśnie zaczęła się przerwa na lunch.Wiec wyjąłem śniadanie zrobione dlamnie przez brata. W mik pojawił się obok i przed moja ławka wianuszek fangirlu z pytaniami typu ,,Sasuke-kun zjesz ze mną lunch?,, lub ,,Sasuke-kun chcesz mój lunch bo akurat jestem na diecie i tego sama niezjem?,, Ughh nie. Po chwili usłyszałem burczenie za sobą. Odwruciłem się w stronę Naruto, który leżał zmarkotniały na ławce.
-hmmm?
-A...he he nic nic poprostu śniadania nie wziąłem.- Odpowiedział na co ja wziąłem i dałem mu, starannie zawinięte w papier śniadaniowy, dwa onigiri. Na ten gest wianuszek dziewczyn się obużył i zaczął zabijać wzrokiem Naruto a ten się lekko zarumienił. Wziął odemnje kulki i rozpakował je.
-Dziękuję...-Powiedział a ja niezauważalnie się zarumieniłem. Po chwili podszedł do nas Kiba i usiadł obok Naruto.
-Widzę że nasz foxyboy już przeskrobał se u fanek Pana Emo.
-Hmmm?-Ten tylko mruknął z zapytaniem jadąc kulkę ryżową przy okazji mając kilka ziaren w kącikach ust.
-Napewno nie twój Kiba.- Powiedziałem po czym odwruciłem się do mojego jedzenia i zacząłem je jeść. Po chwili usłyszałem jak Naruto gada z tym pchlarzem.
Naruto pov.
-O cfo ci chfodzi z tfym ze sobfie pzesrobfałem?- Spytałem z pełną buzią, Kibe.
-Każda dziewczyna z jego fanek chciałaby dostać od niego śniadanie. A tu proszę foxyboy je dostaje. Więc jak mają być nie obużone tym?- Spytał a ja sie zacząłem zastanawiać czy aby napewno z tymi dziewczynami jest wszystko okey (z nimi nic niejest okey, Naruś Dop.autora).-Jesteś tu dopiero kilka dni a już jesteś wrogiem fangirlu, gratulacje.- Po jego słowach zignorowałem go i wróciłem do jedzenia ryżowych kulek. Mmmm...Pyszne są... Po zajęciach jeszcze raz mu podziękuję za nie. Kiba widząc że go ignoruje poszedł sobie. Ja dokończyłem jeść i zaczęła się kolejna lekcja.
Jako że ja już trochę dawno ogarnąłem podstawę programową akademii, wyjąłem sobie brudnopis i coś do pisania. Z nudów zacząłem bazgolić rozmaite szkice.
*W myślach Naruto*
~Młody~ Odezwał się kurama.
~hmmmm?
~Chciałbyś sobie teraz potenować jakąś technikę, skoro i tak się nudzisz?
~Wsumie... czemu by nie.
~No to właź do swojej głowy i choć tu.
~Oke
Po chwili rozmowy z Kuramą, zrobiłem to co mi powiedział. Gdy znalazłem się w swoim umyśle pokierowałem się tam gdzie ostatnio. Stojąc przed wielkimi kratami odezwałem się.
-Ohayō Kurama
-Tak tak, a teraz słuchaj nauczę cię podziału cienia. To jest praktycznie to samo co zwykłe klonowanie tyle że te klony niesa iluzją tylko są prawdziwe. Pieczęcią do tej techniki jest unikalna pieczęć techniczna czyli poprostu musisz skrzyżować ręce palcami wskazującymi i środkowymi.- Po wytłumaczeniu przez Kurame techniki zacząłem ćwiczyć. Po jakimś czasie udało mi się stworzyć koło stu klonów.
-YATTA UDAŁO SIĘ!! Ale jestem zmęczony...- Po tych słowach dezaktywowałem klony i że zmęczenia padłem na płaszczyznę.
Poczułem lekkie szturchanie za ramię przez co chwilę po tym się obudziłem. Zaspanymi oczami spojrzałem na winowajcę czynu, którym okazał się być Sasuke.
-Wstawaj, już koniec zajęć.- Powiedział szybko po czym się odwrucił i szybko wyszedł z klasy czym mnie zdziwił. Wstałem powoli i spakowałem wszystko poczym opuściłem akademie idąc w stronę domu. Nie zdążyłem mu podziękować...
Sasuke pov.
O kami, o kami, o kami... Powtarzałem cały czas w myślach od momentu kiedy Naruto spojrzał się na mnie swoimi zaspanymi paczałkami. Z każdą chwilą czułem mocniejszy gorąc na twarzy. Kiedy byłem już na terenie dzielnicy klanu poczułem ulgę że nikt już nie zobaczy mojej czerwonej od zawstydzenia twarzy. Szybko pognałem do domu i wszedłem do niego. Na wejściu Przywitał mnie brat. No jeszcze jego mi brakowało ughhh...
-Ohayō Sasuke, dobrze sie czujesz? Jesteś cały czerwony.- Po tych słowach przyłożył mi wieszch dłoni do czoła.- Może ty masz gorączkę?
-Nie nie, czuje się świetnie, gorączki też nie mam he he.- Po tych słowach Itach zrobił mine jakby go olśniło.
-Gadaj kto to.
-J-ja niewiem o co ci chodzi...- Doskonale wiem o co mu chodzi przez co jeszcze bardziej poczerwieniałem.
-O! A może to ten blondynek co ostatnio u nas był. Bo jakoś nigdy nikogo do domu niesprowadzałeś.- Po tych słowach uśmiechnął się chytrze.
-A weź przepadnij zmoro nieczysta!- Poczerwieniałem jeszcze bardziej i pobiegłem szybko do pokoju. Żuciłem w kąt torbę i skoczyłem na łóżko przytulając się do poduszki. Podniosłem lekko głowę z nad poduszki aby oczy mi było widać. Nagle zacząłem rozmyślać nad sensem słów Itachi'ego. Po pół godzinie rozmyślania o słowach brata i lisim blondynie, zapominając o wszystkim, przysnąłem mimo wczesnej pory.
//TIME SKIP//
Przebudziłem się pod wieczór. Zszedłem na dół, gdzie Itachi robił kolacje. Nadal trochę obrażony na niego usiadłem do stołu. Itachi dał mi talerzyk z jajecznicą (bardzo zdrowo 🤌🏻 Dop.autora) po czym sam usiadł i zaczął jeść. Po chwili do niego dołączyłem. Chwilę potym odezwał się.
-No to kto to taki ci w główce zawrócił.- Na to zdanie zakrztusiłem się jajecznicą.
-Emmmmm...
-Czyli tak jak myślałem... To ten blondynek!
-ITACHI!!!
-Co?- Już się nieodezwałem tylko szybko zjadłem, wstałem od stołu i poszedłem do pokoju. Wziąłem moją piżamę po czym poszedłem do łazienki i wykonałem wieczorną rutynę. Po wykonaniu jej wróciłem do pokoju i położyłem się na łóżku. Po kilku minutach przekręcania się z jednego boku na drugi zasnąłem..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top