3

Naruto pov.

Szedłem cały czas ciągnięty przez blondynkę a chłopcy za nami. Po chwili  zauważyłem że jestem zaciągany do budki z ramen. Gdy tam weszliśmy odrazu wyrwałem się z jej uścisku i podbiegłem do lady siadając na klęczkach na krzesełku.

-OHAYŌ STARUSZKU!- Wydarłem się a po chwili wyszedł z kuchni wspomniany mężczyzna.

-Ohayō Naruto.-Odpowiedział spokojnie.- Co cię dzisiaj sprowadza?

-A no tak! Przyszedłem z kolegami z klasy.- Mówiąc to wskazałem na wspomnianą trójkę, która stała w szoku.

-To ty do akademii chodzisz?

-Tak, od dzisiaj tak szczerze.- Powiedziałem w tej samym momencie co wyszła z kuchni młoda kobieta która jak odrazu mnie zobaczyła podbiegła do mnie i wyzciskała.

-Ohayō, Naru-chan~- Powiedziała nadal mnie tuląc na co zachichotałem.

-Ohayō, Ayame-chan... Już możesz puścić, dusisz mnie pozatym nie przyszedłem dzisiaj sam.- Powiedziałem a ona na mnie spojrzał zdziwiona a ja pokazałem jej trójkę moich nowych przyjaciół.

-Ohayō...- Powiedziała blondynka z grzywką na oku lekko się uśmiechając i machając lekko dłonią.

-Siadajcie.- Powiedziałem a trójka moich towarzyszy usiadła obok mnie.-Co chcecie?

-Ja pasuje.-Powiedział chłopak z kitką.

-Ja poproszę miso.-Powiedział drugi chłopak

-Ja też poproszę.

-Staruszku Poprosimy trzy miso ramen!

-Okej.. za niedługo będzie.-Powiedział uśmiechając się.
Odwzajemniłem uśmiech i ułożyłem ręce tak aby położyć na nich głowę. Położyłem ją i przymknąłem oczy relaksując się i machając lekko ogonami. Nagle poczułem rękę na mojej głowie, która zaczęła mnie głaskać a ja zacząłem mruczeć. Otworzyłem oczy i się zarumieniłem. Osobą która mnie głaskała, okazała być się blondynka z mojej klasy.

-Ale słodziaaaaaaaaaaaak!- Krzyknęła szeptem dalej mnie głaszcząc. Wiedząc że pewnie nieodpuści, zamknąłem oczy w dalszym wyczekiwaniu na ramen.

-Proszę bardzo.- Powiedziała Ayame po czym podałam posiłek.

-Idatakimasu.-Powiedzieliśmy całą trójka i zaczęliśmy jeść. Oczywiście ja jakto ja po minucie już nic niebyło tak samo jak w misce chłopaka ze spiralami na policzkach. Grzecznie poczekałem aż blondynka skończy.
Kiedy dziewczyna miała zamiar zapłacić odezwał się właściciel Ichiraku.

-Dziś wyjątkowo na koszt firmy.- Powiedział z uśmiechem.

-Dziękujemy i dowidzenia.- Powiedziałem wraz z Ino i wyszliśmy we czwórkę z ,,budki,, z ramen.

-TO TERAZ NA TARG!- Wykrzyneła dziewczyna znowu ciągnąć mnie za rękę i nie czekając na resztę. Po pięciu minutach byliśmy na targowisku a dziewczyna mnie ciągnęła po różnych straganach i sklepach, zatrzymując się dłużej w odzieżówkach.

W jednym z nich zatrzymaliśmy się dłużej niż w pozostałych, a to dlatego że tym razem Ino i mi kazała przymierzyć coś co ona wybrała. Mając lekko złe przeczucie, niepewnie wziąłem do ręki zestaw ubrań wybranych przez blondynkę i poszedłem do przebieralni. Przebranie się zajęło mi pięć minut, po zobaczeniu co mam założone odezwałem się.

-NIE MA MOWY ABYM W TYM WYSZEDŁ Z TĄD!- Krzyknąłem. Bowiem ubrany byłem w: siateczkowaną czarną koszulkę na długi rękaw, na niej miałem luźną beżowo-kremową koszulkę zadużą o chyba trzy lub cztery rozmiary, na biodrach miałem czarną spódniczkę sięgającą do ⅔ ud w stronę kolan pod którą falowały lekko moje ogony, pod spódniczką miałem ,,leginsy,, siateczkowane do kolan a na stopach miałem czarne buty shinobi na lekkim koturnie.

-Oj no weź! Chce zobaczyć jak w nich wyglądasz!! PROSZEEE!!!- Zaczęła mnie przekonywać dziewczyna. Ja tylko westchnąłem i wszedłem z przebieralni. Gdy Ino mnie zobaczyła zaczęła piszczeć mając krwotok z nosa, Shikamaru się rumienił odwracając wzrok a Choji jak Choji zajadał się chipsami.
-ALE JESTEŚ SŁODZIUDKI!!- Krzyknęła.

-Kftos sie chypfa zakfał.-Powiedział Choji z pełną buzią patrząc na potomka Nara. Ja na te słowa przechyliłem lekko głowę na bok z wyrazem zapytania na twarzy a Shikamaru zaczęła lecieć Krew z nosa. Ino po uspokojeniu się, wytarciu swojego nosa z krwi i pomocy Shikamaru, odezwała się.

-Wyglądasz jak słodki mały lisek...

-Nie jestem słodki ANI TYM BARDZIEJ MAŁY!!-Krzyknąłem naburmuszony.-Mam metr dwadzieścia!

-A ja metr czterdzieści pięć i co?- Powiedziała robiąc mi puci puci na policzku. Na ten gest się jeszcze bardziej naburmuszyłem.
-Dobra dobra idź się spowrotem przebrać.

-Okej...- Po chwili wróciłem ubrany w poprzedni ubiur. Podałem blondynce  ubrania które mi wybrała. Po chwili blondynka zapłaciła za swoje ubrania i wyszliśmy. Chodziliśmy tak po Konosze do zachodu słońca po krótkim pożegnaniu się. Rozeszliśmy się do swoich domów. Szkoda że nikt na mnie nie czeka w domu... Pomyślałem po czym ruszyłem biegiem do domu. Będąc już w środku zdjąłem buty i pobiegłem do pokoju, uprzednio zamykając na zamek drzwi frontowe, po piżamę po czym ruszyłem do toalety wykonać wieczorną rutynę i przed snem sobie dokończyć ostatnio zaczęty zwój.


----------------------------------------------------------
Taki krótki rozdzialik bo po 1 nie miałem za dużo weny, po 2 nie chciało mi się... ale i tak uważam że rozdział wygląda jakby był pisany na siłę ehhh...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top