You regret?


"Bo żyć możesz tylko tym, za co zgodzisz się umrzeć"



-You regret?-





#Bokuto

W końcu wypuszczono mnie do jego sali , na początku byłem szczęśliwy , tak, szczęście wypełniało każdą, nawet najmniejszą komórkę mojego ciała jednak później zacząłem wątpić a wątpliwości ogarnęły cały mój umysł.

Stanąłem w drzwiach i mogłem go wreszcie zobaczyć, jednak jego widok zbił mnie z tropu , myślałem, że patrzę na Akaashiego , którego znam , ale zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę nie istnieje żaden Akaashi którego mógłbym powiedzieć że znam , więc tylko stałem i mu się przyglądałem.

Jego skóra niczym porcelana o kolorze bielszym niż biały, oczy ciemne i głębokie tak bardzo , że jestem pewny iż utopiłbym się w nich gdybym patrzył w nie zbyt długo , włosy ciemniejsze od smoły i te czerwone lekko opuchnięte usta które wypowiadały tyle kłamstw , te oczy, tak cholernie piękne że zachwycając się ich pięknem nie byłem w stanie dostrzec tkwiącego w nich cierpienia , jego skóra , ciało , twarz skrywające tyle tajemnic , tyle historii , tyle kłamstw , tyle szczerości i bólu jednocześnie.

Poznałem Akaashiego trochę bardziej , nie , to on pozwolił mi odkryć kolejny z jego sekretów, było mu zbyt ciężko , już nie dawał rady , czuł się zepsuty i zgubiony , bezwartościowy , zwrócił się do mnie o pomoc ponieważ jego uczucia wymknęły się spod kontroli , albo w ogóle przestawał je odczuwać, ale nie zdawał sobie sprawy z tego , że mnie też uszkodził , coś we mnie, zepsuło się i teraz nie wiem jak to naprawić.

Czasami myślę sobie , że wolałbym nie wiedzieć.

Kocham Akaashiego, naprawdę i to się nie zmieni , ale ciężko mi , ciężko mi znieść jego problemy , to wszystko mnie tak bardzo przytłacza , nie potrafię poradzić sobie z wiedzą o tym co się z nim dzieje. Nawet gdy jestem sam , nie potrafię się uspokoić ręce mi drżą i zaczyna mi brakować powietrza , bo nie umiem znieść myśli że gdy ja sobie siedzę w domu , pijąc herbatę lub kawę on w tym samym momencie może być katowany.

Dopadają mnie wtedy niesamowite wyrzuty sumienia , że nie potrafiłem go ochronić , że na to pozwoliłem.

Tamtego dnia też tak było , poczucie winy mnie powoli zabijało a później dostałem telefon od Akaashiego , że próbował się zabić.

Jednak jestem mu wdzięczny, Akaashi dał mi tak wiele a teraz po prostu odbiera ode mnie to co jestem mu winien , zabrał już jedną cząstkę mnie , coś straciłem.

Nie wiem czemu , ale czuję , że pewnego dnia zrujnuje mnie doszczętnie , zniszczy , zabierze wszystko a później już nic nie będzie miało dla mnie wartości i odejdzie, zostawiając mnie takiego zepsutego , niekompletnego.

Szczęście jest płynne , życie jest płynne , nie da się go uchwycić a gdy myślisz że masz je w garści przecieka ci między palcami.

***

Patrzył na mnie tymi swoimi granatowymi oczami i wpatrywał się nimi tak intensywnie że czułem jakby potrafił czytać mi w myślach , jakby znał każdy z sekretów tego świata.

-Dziękuję - powiedział odwracając twarz tak abym nie mógł na niego spojrzeć- i przepraszam...

Opadłem na krzesło obok jego łóżka i oparłem głowę o ścianę.

- To w porządku Akaashi , to znaczy, boli mnie to że tak łatwo przyszło ci mnie opuścić - odpowiedziałem zaciskając pięści oraz zęby aby się nie popłakać , jego wyraz twarzy mógł mnie zrujnować.

-Przepraszam Bokuto-san myślałem że będzie ci lżej beze mnie - oznajmił patrząc mi w oczy , odważył się na to mimo , że cały się trząsł , chciałem zaprzeczyć , powiedzieć coś, cokolwiek ale nie dał mi dość do słowa-To ciężkie prawda? Ten cały ciężar który na ciebie zrzuciłem , ciężko ci z nim - powiedział a ja po chwili zastanowienia lekko skinąłem głową , włosy opadały mi na oczy.

Przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej i mocno przytulił.

-Przepraszam Bokuto-san- mruknął mi do ucha a ja pokręciłem głową.

- To w porządku Akaashi , to boli , zgadzam się , łatwiej żyłoby mi się bez tej wiedzy , ale cierpiał bym znacznie bardziej gdybyś mi nie powiedział, to tak jakbyś zabił wszystkie motyle w moim brzuchu ale ja nadal cię kocham.

Czułem jak się trzęsie próbując powstrzymać płacz, ale bezskutecznie bo po chwili poczułem na swoim karku jego słone łzy.


Powiadają że jeśli kogoś kochasz musisz nauczyć się odpuszczać, uważałem to za bzdurę , ale powoli zaczynam rozumieć.


Wziąłem jego twarz w dłonie i kciukiem wytarlem mu łzy.

Uśmiechnąłem się.

- Oglądałeś Given ? - zapytałem kładąc na jego kolanach komputer który ze sobą przyciągnąłem.

Pokręcił głową

- Jest o chłopaku, który chce się nauczyć grać na gitarze - powiedziałem włączając my pierwszy odcinek.

-Nie brzmi zbyt ciekawie - odpowiedział sceptycznie.

Przewróciłem oczami i się zaśmiałem , wciąż był w nim ten stary Akaashi.

-Może nie jest to jakoś bardzo ciekawe , ale nauczyło mnie jednej rzeczy , chcesz wiedzieć jakiej? - zapytałem starając się budować napięcie.

- Nie, nie koniecznie , ale pewnie i tak mi powiesz.

-Bingo! - krzyknąłem szczerząc się do chłopaka - Uświadomiło mi to jak wielką wagę mają słowa .

Nic nie odpowiedział , spojrzał mi w oczy a później na laptopa.

- Gdy wyjdę stąd , pojedziemy na wycieczkę. - oznajmił a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.

-Pewnie - odpowiedziałem usadawiając się obok niego na szpitalnymi łóżku - Pojedziemy w góry , na piknik - dodałem a chłopak pokiwał głową.

- Może weźmiemy ze sobą kogoś jeszcze

-Może

Nie wiem co z tego wyniknie, może na końcu pozostaną mi po nim jedynie wspomnienia , jeśli tak ,chcę ich stworzyć jak najwięcej, ale jeśli jednak uda mi się go zatrzymać , sprawić że będzie szczęśliwy , to tyle mi wystarczy , będę mógł umrzeć bez żalu.

Nie wiem co sprawia , że tak wiele dla mnie znaczy , może to jedynie głupie przywiązanie , ale gdy tonąłem tylko on wyciągnął rękę aby mnie uratować i tylko dzięki niemu wciąż oddycham.

Wiem że jeśli to będzie dla niego zbyt ciężkie mogę mu pozwolić odejść , chociaż będzie to bolesne , albo jeśli pokocha kogoś innego niż mnie , to też będzie dobre , po prostu chcę żeby odnalazł szczęście , bo na pewno gdzieś na niego czeka , ponieważ na nie zasługuje.

-Kocham cię Akaashi.

-Wiem Bokuto-san.

- Nie zapominaj o tym.

-Nie zapomnę.



***

#Akaashi




Budząc się 3 dzień w tym samym miejscu wciąż zapominałem gdzie jestem.

Spojrzałem na Bokuto ubranego w sam podkoszulek pogrążonego w tak głębokim śnie że wątpię aby cokolwiek było w stanie go dobudzić.

Wstałem z łóżka i podszedłem do okna , gdy tylko odsunąłem rolety do pomieszczenia wpadł strumień światła który od razu rozświetlił cały pokój.

- Wycieczka - powiedziałem sam do siebie wychodząc na balkon i wpatrując się w górski krajobraz , wyciągnąłem telefon z kieszeni po czym zrobiłem zdjęcie lasu który wyglądał niesamowicie , później skierowałem aparat w stronę Bokuto i jego również uwieczniłem na zdjęciu.

" Kocham cię Akaashi " te słowa rozbrzmiewały w mojej głowie przez cały czas , mimo że minął prawie miesiąc odkąd je wypowiedział.

Wtedy na usta cisnęło mi się " Ja ciebie też " ale tego nie powiedziałem , próbowałem sobie szukać wymówek , ale gdzieś głęboko wewnątrz znam powód dla którego jednak nie powiedziałem tych słów.

Usłyszałem za sobą kroki ale nie zwróciłem na to uwagi , postanowiłem dać mu satysfakcję z " podejścia" mnie

Zimne powietrze ocierało się o moje policzki zostawiając za sobą przyjemne uczucie chłodu.

- Akaaaaashi! - usłyszałem za sobą a po chwili leżałem już na podłodze przygnieciony przez ciężkie ciało chłopaka.

- Bokuto-san- mruknąłem patrząc prosto w jego złote oczy - Zawsze najpierw cię słychać a później widać - skwitowałem z całkiem poważną miną na co on jedynie parsknął śmiechem.

Sturlał się że mnie i położył obok.

- Więc będziemy teraz razem leżeć na zimnym drewnianym balkonie? - zapytałem z nutą goryczy w głosie.

-Owszem - odparł łapiąc mnie za rękę i kciukiem głaszcząc moje zagojone już rany.

Zazwyczaj gdy ktokolwiek dotykał moich blizn czułem się straszniejsze niekomfortowo ale gdy on to robił , dawało mi to poczucie bezpieczeństwa.

Podniosłem się na łokciach do siadu i kątem oka spojrzałem na leżącego wciąż Bokuto.

Chłonąłem jego widok , był piękny.

Chciałem uwiecznić jego piękno więc wyciągnąłem aparat i zrobiłem mu zdjęcie.

Wiem że go zraniłem.

Że odebrałem mu coś ważnego.

Ale to on wybrał sobie mnie jako swoją truciznę.

Jest idealny , trochę głupi ale wciąż idealny , w jego doskonałości jedyną skazą jestem ja.

Jestem jego jedynym grzechem

A i tak wciąż potrafi mnie kochać.





Wybaczcie zwłokę ale nie miałam weny i no ten przeprasza bardzo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top