58. Sexy dziadek
Otworzyłam powoli oczy, a gdy w końcu to zrobiłam, rozejrzałam się po miejscu, w którym się znajdowałam. Przez chwilę nie wiedziałam, gdzie się znajdowałam, jednak po chwili szeroko się uśmiechnęłam ponownie opadając na poduchę. Thymon jeszcze spał w najlepsze, a jak się po chwili okazało, miałam na sobie jego koszulkę, a to znaczyło, że jeszcze przez co najmniej chwilę nie spał, gdy ja już poszłam.
Po kilku minutach w końcu wyplątałam się z jego uścisku i wstałam z łóżka. Złapałam swój telefon zerkając na godzinę. Szybko obliczyłam to jaka w tym razie miała tutaj wypadać i okazało się, że była już 10. Byłam tym miło zaskoczona, bo obawiałam się, że nagle prześpimy 3/4 dnia i tyle mielibyśmy z wakacji. Po chwili wyciągnęłam jakieś ubrania z walizki po czym poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, ubrałam się, a potem pomalowałam.
Weszłam do sypialni od razu zauważając, że chłopak tym razem leżał na brzuchu z dłońmi schowanymi pod poduszkę. Kołdra okrywała go do łopatek.
Uśmiechnęłam się szeroko spoglądając za okno za którym już było widać, że dzień jak i ludzie już zdecydowanie się pobudzili, a teraz nawet świetnie bawili się na plaży.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni szybko postanawiając, że powinnam była to nagrać, aby mieć jakąś pamiątkę, a nawet wysłać do rodziców i Natalie, aby tylko upewnić ich w tym, że byłam tu w pełni bezpieczna.
Szybko włączyłam nagrywanie ukazując na nim plażę i wodę przy których bawili się ludzie. Zerknęłam w kierunku chłopaka słysząc, że zaczyna coś mruczeć, a wtedy szeroko się uśmiechnęłam zauważając, że się powoli wybudzał.
- Pierwszy dzień na wakacjach, jak się czujesz? - spytałam przysuwając się bliżej niego, aby tylko lepiej go uchwycić.
- Napalony - wyszeptał na co miałam ochotę przybić sobie facepalma.
- Thymon, ty zboczeńcu! Miałam to rodzicom wysłać - zmrużyłam brwi na co chłopak się zaśmiał. Oczywiście, że musiał coś takiego palnąć. Przecież w innym wypadku nie byłby Thymonem.
Westchnęłam cicho, wyłączając nagrywanie po czym spojrzałam na niego z politowaniem, gdy on jakby nigdy nic uśmiechał się szeroko z wciąż zamkniętymi oczami i głową przytuloną do poduszki. Dobra, wyglądał przeuroczo, ale i tak zniszczył mój filmik.
- Dobra, nagrywam od początku. Tym razem lepiej się nie odzywaj - burknęłam po czym ponownie odpaliłam nagrywanie, ale tym razem nakręciłam tylko widok z okna, a potem wysłałam go do rodziców, Evana, Chrisa i Natalie.
- Chodź tu - uśmiechnął się zawadiacko poklepując miejsce obok siebie.
- Nie dzisiaj, kochanie. Zaraz wychodzimy, więc lepiej się ubieraj - wzruszyłam lekko ramionami czekając na jakąś odpowiedź od kogokolwiek, jednak po chwili zrozumiałam, że nikt nie wstanie o 4 tylko po to, aby coś napisać. Wkurzała mnie już ta zmiana czasu.
- Gdzie? - spytał na co podniosłam na niego wzrok z nad urządzenia i się uśmiechnęłam.
- Najpierw musimy coś zjeść - zaczęłam, lekko oblizując usta. - Proponowałabym jakieś danie stąd. Potem możemy się przejść po mieście, może do jakiegoś sklepu skoczyć?
- Tylko nie sklepy - jęknął opadając na poduchy na co prychnęłam po czym cicho się zaśmiałam.
- Oj, tak, kochanie - szeroko się uśmiechnęłam zauważając jak chłopak zakrył sobie twarz dłońmi coś mrucząc pod nosem. To było naprawdę urocze, a ta jego załamka po prostu zabawna. - No już, ubieraj się - skwitowałam zakładając buty. - Zaczekam przy plaży - odparłam na co zobaczyłam zdziwione spojrzenie chłopaka, a już po chwili nic nie mówiąc zamknęłam za sobą drzwi. Zjechałam windą na dół i od razu skierowałam się do wyjścia. Kiwnęłam głową do kobiety stojącej za ladą po czym opuściłam hotel i od razu się uśmiechnęłam zauważając to co się tu działo. Zapach morza po prostu mnie odurzał, a jego dźwięk tak bardzo mnie uspokajał, że przymknęłam oczy. Mogłam tu zostać na całe wieki.
- Uważaj! - usłyszałam jakiś męski głos, a chwilę później zostałam popchnięta, a potem jakieś męskie ciało mnie przygniotło. Przez chwilę byłam zszokowana tym co się stało aż w końcu odwróciłam się w kierunku faceta od razu mrużąc brwi.
- Co ty do cholery robisz? - syknęłam spychając go z siebie.
- Spokojnie, chciałem tylko pomóc - powiedział podnosząc się z piachu i podając mi dłoń, którą zignorowałam. - Prawie w Ciebie rower uderzył - wyjaśnił na co prychnęłam.
- Ciekawe, że go nie słyszałam - burknęłam strzepując z siebie piach.
- Bo na nic nie zwracałaś uwagi - stwierdził krzyżując ramiona na piersi na co wywróciłam oczami.
- Dobra, nie ważne. Dzięki - mruknęłam odchodząc. Nie miałam ochoty na żadne rozmowy z facetami, a przynajmniej tymi, którzy nie byli Thymonem. On mnie naprawdę rozumiał i nigdy nie oceniał. Był po prostu przyjacielem i chłopakiem w jednym. I to najlepszym.
Uśmiechnęłam się zauważając kawiarnię do której po chwili weszłam. W środku była raczej w brązowo pomarańczowych barwach, co świetnie się ze sobą komponowało wyróżniając fotele czy obrazy na ścianach. Zamówiłam kawę dla siebie oraz chłopaka, a wtedy dostałam wiadomość od Thymona.
Palant: Gdzie jesteś, piękna?
Uśmiechnęłam się pod nosem po czym szybko wystukałam odpowiedź
Vicky: Kawiarnia obok hotelu
Schowałam z powrotem telefon do kieszeni czekając na swoje kawy. Po chwili ktoś wszedł do środka przez co zrobiło się spore zamieszanie, więc od razu przeniosłam wzrok na swoje drzwi. Tak jak się spodziewałam, Thymon właśnie szedł w moim kierunku, gdy nagle wszystkie laski zaczęły się prostować i poprawiać. Wywróciłam oczami. Za oknem mieli widok na pełno półnagich facetów, a i tak czepiali się mojego. Okay, dla mnie był najprzystojniejszy, ale co on miał w sobie takiego, że każda laska go za takiego uważała?
Podobało mi się to jak wszystkie po kolei zignorował mając wzrok wlepiony tylko we mnie. Gdy w końcu podszedł, złączył nasze usta układając dłonie na moich policzkach. Uśmiechnęłam się w jego usta kładąc dłonie na jego klacie. Cholernie podobała mi się świadomość tego, że tylko ja miałam do tego prawo. Czułam jak powoli zaczynałam mu ufać.
- Em.. Pani kawy - mruknęła niepewnie kelnerka po hiszpańsku na co trochę podirytowana odsunęłam się od chłopaka, jednak posłałam dziewczynie uśmiech.
- Gracias* - odparłam zabierając moje kawy, a jedną podałam chłopakowi. - Jest Twoja - uśmiechnęłam się szeroko po czym złapałam go za dłoń i pociągnęłam do wyjścia.
- Znasz hiszpański? - spytał po chwili dość zdziwiony. Przytaknęłam głową.
- Ze 4 lata temu byłam z rodzicami w Madrycie przez 3 tygodnie i trochę podłapałam - wyjaśniłam na co chłopak przytaknął odwracając ode mnie wzrok i lekko przygryzając wargę jakby nad czymś się zastanawiał. Upiłam odrobinę kawy zastanawiając się o czym takim mógł myśleć. Dopiero po chwili zrozumiałam, że pewnie chodziło o jego rodzinę na co zacisnęłam usta. Nie chciałam, aby przejmował się kimś takim chociaż doskonale wiedziałam, że to praktycznie niemożliwe. - Więc co chcesz zjeść? - spytałam próbując naprowadzić go na inne tory. Czułam się też trochę winna, bo w sumie to ja go namawiałam do spotkania z nimi. Wiedziałam, że tak powinno być i, że w ten sposób przynajmniej znał o nich prawdę, ale jednak czuł się źle, a przez to ja jeszcze gorzej.
- Cokolwiek - wzruszył lekko ramionami.
- Może tam? - spytałam wskazując na mały, płaski budynek z czarnym szyldem i na nim napisem 'tradicional', który był ozdobiony różnymi kwiatami.
- Wygląda jakby stało już tu ze 100 lat - stwierdził na co prychnęłam.
- Jak ty - zakpiłam przez co chłopak zmrużył na mnie brwi, jednak po chwili się uśmiechnął zawadiacko.
- Sexy ze mnie dziadek, co? - uniósł dwuznacznie brew na co prychnęłam cicho się śmiejąc.
- I to jak - zagryzłam wargę w końcu widząc go tak szczęśliwego. Pasował mu ten uśmiech jak nikomu innemu.
***
- Jeszcze nie masz dość? - spytał spoglądając na mnie przez ramię, gdy już od ponad pół godziny nosił mnie na barana.
- Może trochę - mruknęłam cicho wzdychając.
- Może na plażę teraz? Popływamy, po opalamy się, pobiegasz w bikini - poruszył znacząco brwiami na co się zaśmiałam. Po chwili dałam mu całusa w policzek po czym odparłam:
- Więc chodźmy na plażę
***
Opadłam zmęczona na koc, który rozłożyliśmy na plaży. Moja kondycja przez ostatni czas tak bardzo podpadła, że teraz byłam wykończona po przepłynięciu ledwo połowy dystansu, który zawsze robiłam.
- Musisz trochę odsapnąć, kochanie - odparł chłopak siadając obok mnie i układając dłoń na moich plecach, które zaczął delikatnie gładzić. Kochałam jak to robił. To było może nawet bardziej uspokajające od wody.
Uśmiechnęłam się pod nosem kompletnie rozluźniając. Byłam w pieprzonym niebie.
***
Otworzyłam powoli oczy, jednak od razu je zamknęłam, gdy tylko zbyt jasne światło do nich dotarło. Jęknęłam pod nosem przekręcając się na plecy, co tylko wszystko pogorszyło, bo teraz słońce świeciło mi prosto w oczy.
- Zabierzcie to - mruknęłam zasłaniając oczy na co usłyszałam tak bardzo znajomy śmiech przez który od razu dostałam ciarek. Przekręciłam głowę spoglądając na chłopaka, który przyglądał mi się podpierając głowę na dłoni, którą wcześniej zgiął w łokciu.
- Zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo urocza jesteś? - spytał posyłając mi szeroki uśmiech.
- Przestań - mruknęłam czując rumieńce na policzkach. Odwróciłam głowę w przeciwną stronę na co znowu usłyszałam jak się zaśmiał.
- Masz szczęście, że masz tak cudownego chłopaka, który Cię posmarował kremem, bo byś się nieźle spaliła - powiedział przysuwając się bliżej mnie po czym przesunął dłonią po moich plecach, pupie, a swoją podróż skończył na moim brzuchu. Spinałam się pod każdym jego dotykiem jednocześnie wpuszczając więcej powietrza do płuc. Wiedziałam, że się uśmiechnął. Zawsze jarało go to jak bardzo na niego reagowałam.
- Najlepszego - odparłam spoglądając na niego przez ramię i posyłając szeroki uśmiech. Po chwili złączyłam nasze usta.
------------
*dziękuję
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top