22. Więc ściągaj

Ziewnęłam cicho wybudzając się ze snu. Od razu podniosłam wzrok na twarz chłopaka. Spokój wymalowany na jego twarzy, usta, które rozciągały się w małym uśmiechu i rozwalone włosy na poduszce to był widok, który chciałam oglądać każdego poranka. Od razu powróciłam myślami do wczorajszego wieczoru.

- Zmęczona? - spytał, gdy cicho ziewnęłam opierając głowę na jego ramieniu.

- Yhym - wymruczałam czując już jak zamykały mi się oczy.

- Więc chodźmy spać - powiedział delikatnie się odsuwając. Ułożył dłoń na moich plecach i pod kolanami po czym szybko mnie podniósł. Od razu ułożyłam głowę na jego piersi.

- Jaki jest haczyk? - spytałam cicho czując już jak odpływam.

- Nie ma - szepnął idąc gdzieś. Do moich uszu docierała coraz głośniej grana muzyka jednak ignorowałam to. Byłam już chyba na to zbyt nieprzytomna. - No może jeden - podniosłam wzrok na jego twarz zauważając jego uśmiech. Sama się przez to uśmiechnęłam - Idę z Tobą - oblizał usta wchodząc do domu.

- Dobrze - szepnęłam wtulając twarz w jego pierś. Cudownie pachniał.

- Nie będę trzymał rączek przy sobie - ostrzegł.

- Co tylko zechcesz - mruknęłam czując jak wchodził po schodach.

- Co tylko zechcę? - spytał zniżając głos. Uśmiechnęłam się pod nosem.

- Yeah - sekundę później znaleźliśmy się w jednym z pokoi. Chłopak delikatnie ułożył mnie na łóżku. Zsunął szpilki z moich stóp.

- W sukience czy bez? - spytał nachylając się nade mną. Uśmiechnęłam się pod nosem.

- A co? Chcesz popatrzeć?

- Cholernie - przyznał, a jego oddech owiał moją szyję. Zadrżałam.

- Więc ściągaj - mruknęłam przytulając twarz do poduszki. Już chwilę później poczułam jak powoli zaczął zsuwać ze mnie sukienkę, a moment później byłam już w samej bieliźnie. Od razu chłód owiał moje ciało. Obecność chłopaka zniknęła, więc zdezorientowana podniosłam wzrok. Właśnie ściągał z siebie spodnie. Nie mogłam się powstrzymać przed zilustrowaniem go wzrokiem. Uśmiechnął się do mnie, gdy tylko zauważył, że go obserwuje, a już chwilę później wsunął się na miejsce obok mnie i mocno objął. Przykrył nas kołdrą po czym pocałował mnie w czubek głowy.

- Nie uciekaj, gdy rano wstaniesz - szepnął w moje włosy. Wtuliłam się w jego ciało czując jak odpływam.

- Dobrze - a potem zapanowała ciemność.

Uśmiechnęłam się. Ta noc zaliczała się do jednych z najlepszych. W sumie każda z chłopakiem się do nich zaliczała. Bardziej wtuliłam się w jego pierś i zaciągnęłam jego zapachem. Kochałam to jak pachniał.

- Vicky? - usłyszałam głos przyjaciółki, więc podniosłam wzrok zauważając dziewczynę, która stała w drzwiach.

- Co jest? - spytałam marszcząc brwi. Dziewczyna uśmiechnęła się zauważając chłopaka obok, którego leżałam.

- Jak między wami? - uniosła brew, a jej usta wygięły się w zadziornym uśmiechu. Westchnęłam. Mimo, że chłopak spał to w każdej chwili mógł się obudzić, a nie wyobrażałam sobie tego, że dowiedziałby się o tym co do niego czułam, a zwłaszcza w taki sposób, więc delikatnie wysunęłam się z jego ramion. Wstałam z łóżka, nałożyłam koszulkę chłopaka po czym wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. - Nic nie było? - spytała zdziwiona. Pokręciłam głową.

- Tylko rozmawialiśmy - odparłam.

- Rumienisz się - szturchnęła mnie na co uśmiechnęłam się zawstydzona. - Kumam, że coraz lepiej - pokiwałam ochoczo głową. W końcu czułam się naprawdę szczęśliwa. Może i Thymon nie czuł do mnie za wiele, jeśli cokolwiek, ale i tak mogłam spędzać z nim czas, a co najważniejsze sam chciał, bo tęsknił za mną. Chyba w jakiś sposób mu na mnie zależało. - Dobra, ja muszę lecieć, bo Luis czeka na dole, ale telefon oddaje - uśmiechnęła się po czym podała mi urządzenie. - Chyba, że chcesz wracać z nami - uniosła brew.

- Nie, dzięki. Zostanę jeszcze - oblizałam nerwowo usta. Mimo, że byłam ledwo przytomna to i tak pamiętałam co mu obiecałam. Co innego, że nawet nie chciałam go zostawiać.

- Okay, to napiszę wieczorem - przytuliła mnie po czym powiedziała - Baw się dobrze - a potem zeszła ze schodów. Uśmiechnęłam się po czym weszłam do pokoju. Od razu w oczy rzucił mi się chłopak, który już nie spał, a zamiast tego rozglądał się zdezorientowany po pokoju. Gdy w końcu weszłam uśmiechnął się ilustrując mnie wzrokiem.

- Już myślałem, że uciekłaś - przyznał na co zmarszczyłam brwi jednak już po chwili się do niego szeroko uśmiechnęłam. Odłożyłam telefon na szafkę.

- Obiecałam przecież - podeszłam do łóżka po czym bez wahania ułożyłam się na piersi chłopaka.

- Więc cieszę się, że zostałaś - delikatnie pocałował mnie w czubek głowy po czym mocno przytulił do siebie. Znowu to robił. Dawał mi tą cholerną nadzieję, a ja jak idiotka wierzyłam, że nie była to dla niego tylko zabawa i nie udawał niczego, aby tylko mnie zdobyć. - Poza tym pasują Ci moje koszulki - stwierdził zniżając głos na co uśmiechnęłam się zawstydzona dodatkowo czując jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce. Naprawdę miałam nadzieję, że tego nie zauważył.

Wiedziałam, że bardzo możliwe, że wciąż jedynym na czym mu zależało było moje ciało, ale wierzyłam, że jednak coś dla niego znaczyłam. Lubiłam jego zboczone teksty, szczerość, a nawet tego uroczego chłopaka, którego ukazywał tylko, gdy byliśmy sami. Lubiłam w nim dosłownie wszystko. Dlaczego nie mógł mieć jakiejś wkurzającej cechy dzięki, której od razu bym się od niego odsunęła? Albo chociaż próbowała? A tak to dosłownie wszystko mnie do niego przyciągało. Nawet, gdy walił mi jakimś dwuznacznym tekstem to nie odczuwałam tego tak, że tylko chciał mnie przelecieć. Miałam po prostu wrażenie, że w ten sposób mnie komplementował. Miałam tylko nadzieję, że sobie tego nie wmawiałam.

- O czym myślisz? - spytał po dłuższej chwili ciszy.

- O tym wszystkim - odparłam oblizując usta. Podniosłam wzrok na jego twarz jednak szybko zsunęłam go na jego szyję i uśmiechnęłam się zauważając malinki, które mu wczoraj zrobiłam. Albo w sumie dzisiaj. Byłam prawie pewna, że wtedy było coś koło 1 w nocy.

- W sensie o mnie? - spytał z zadziornym uśmiechem.

- Nie schlebiaj sobie - pacnęłam go w ramię na co usłyszałam jego śmiech od którego dostałam ciarek na całym ciele. - Po prostu w poniedziałek się przeprowadzam i tak jakoś - westchnęłam zaczynając rysować wzorki na jego piersi.

- Daleko? - spytał lekko się spinając.

- Nie. Stąd to będzie jakieś 15 minut jazdy - uśmiechnęłam się. Zapanowała chwila ciszy.

- Wiesz.. - zaczął niepewnie - jeśli będziesz chciała to będę mógł Ci pomóc poprzewozić coś - zagryzł wargę wyraźnie zestresowany. Ochoczo pokiwałam głową. Wiedziałam, że miałam wynajętą firmę przeprowadzkową, ale chłopak właśnie potwierdził jej odwołanie. Uśmiechnęłam się na myśl, że będę miała szansę, aby ponownie spędzić z nim więcej czasu. - Więc hmm.. może zapiszę Ci mój numer, żebyśmy mogli ustalić kiedy to konkretnie - oblizał nerwowo usta na co się do niego uśmiechnęłam.

- Jasne - złapałam za telefon, który wcześniej odłożyłam na szafce nocnej po czym podałam go chłopakowi wcześniej odblokowując. Zaczął coś w nim stukać aż w końcu mi go oddał. Od razu zajrzałam do kontaktów zauważając nową pozycję - Ciacho. Uśmiechnęłam się pod nosem. - Skąd o tym wiesz? - spytałam rozbawiona.

- Nie jesteście zbyt dyskretne - stwierdził na co się cicho zaśmiałam jednak szybko weszłam w kontakt zauważając, że chłopak nawet ustawił zdjęcie, które było zrobione dosłownie 30 sekund temu. Nie miałam pojęcia kiedy je zrobił, ale cieszyłam się. Teraz codziennie mogłam widywać go zaraz po przebudzeniu. Dodatkowo byłam na nim nawet ja wtulona w jego pierś. Wiedziałam, że to zdjęcie będzie należeć do moich ulubionych. - Właściwie chyba nigdy nie pytałem.. Ile tak właściwie masz lat? - uniósł brew zaczynając delikatnie gładzić moje plecy.

- 18 - odparłam. - A ty?

- Też, ale w tym roku skończę 19 - uśmiechnął się pod nosem.

- Kiedy masz urodziny? - spytałam podnosząc wzrok na jego twarz.

Ma piękny uśmiech.

- 18 września - odparł na co delikatnie przytaknęłam głową. Od razu w głowie zaklepałam sobie tą datę. Wiedziałam, że dam z siebie wszystko, aby ten dzień był dla niego wyjątkowy jeśli tylko nadal będziemy mieć kontakt. Po jego mimice i tym jak jego ciało gwałtownie się napięło wyczułam, że urodzin raczej nie spędzał dobrze. Miałam zamiar to zmienić.

Odłożyłam telefon na szafkę po czym ponownie ułożyłam się na jego piersi. Nie chciałam się stąd ruszać. Był wszystkim czego pragnęłam. Przymknęłam oczy oddając się chwili spokoju.

***

- Powinniśmy już iść - odparłam zauważając, że jest już po 15. Żałowałam, że musiałam to przerwać, ale nie byliśmy u siebie i raczej te pokoje nie służyły do tego, aby sobie po prostu w nich leżeć, a przynajmniej nie cały dzień zwłaszcza, że pewnie za kilka godzin rozpocznie się kolejna impreza.

- Musimy? - spytał przesuwając palcami po mojej ręce. Uśmiechnęłam się odkładając telefon na szafkę.

- Niestety - westchnęłam zsuwając się z łóżka. Od razu poczułam wzrok chłopaka na sobie. - Ubieraj się - mruknęłam zrzucając z siebie koszulkę chłopaka. Szybko rzuciłam nią w Thymona po czym nałożyłam na siebie swoją sukienkę. Podeszłam do lustra, które stało w koncie pokoju i przeczesałam dłonią włosy. Byłam trochę blada, a makijaż, którego wieczorem nie zmyłam rozmazał się jednak najwyraźniej większa jego część wtarła się w poduszkę, bo nie wyglądałam źle.

Z chwili zamyślenia wyrwały mnie dłonie, które oplotły mnie od tyłu. Po chwili poczułam jak chłopak złożył krótki pocałunek na mojej skroni po czym oparł brodę na moim ramieniu. Oboje patrzyliśmy w nasze odbicie, a na naszych ustach widniały uśmiechy.

- Pasujemy do siebie - szepnął zaczynając zataczać kółeczka na moim brzuchu. Automatycznie moje ciało się rozluźniło, a ja miałam ochotę przymknąć oczy z przyjemności.

Przekręciłam głowę spoglądając na twarz chłopaka. Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Kochałam te nasze chwilę. Kochałam tą myśl, że może jednak było między nami coś więcej. Że zależało mu na mnie. W takich momentach naprawdę czułam, że mieliśmy jakieś szanse.

- Chodźmy - odparł łapiąc mnie za dłoń po czym splótł nasze palce. Byłam zdziwiona tym gestem, ale nie protestowałam. Jedynie uśmiechnęłam się pod nosem spuszczając wzrok na nasze złączone dłonie. Szybko pokochałam to jak pasowały do siebie.

Złapałam jeszcze mój telefon po czym wyszliśmy z pokoju trzymając się za ręce. Z perspektywy kogoś innego z pewnością wyglądaliśmy jak para, ale niestety nie wszystko było takie proste.

- A ty jeszcze tutaj? - spytał Logan, gdy tylko zeszliśmy do salonu.

- Tak wyszło - delikatnie wzruszyłam ramionami. - Widziałeś, gdzieś moją kurtkę? - spytałam rozglądając się po salonie. Dziwnie było widzieć go takim pustym.

- Emm.. To chyba Twoja - powiedział sięgając po coś za kanapę. Od razu rozpoznałam moją własność.

- Dzięki - uśmiechnęłam się odbierając od niego kurtkę. Szybko ją na siebie włożyłam od razu chowając telefon do kieszeni.

- Miłego dnia - odparł po czym ruszył do kuchni.

- Więc.. - zaczęłam ciągnąc chłopaka do wyjścia - przyjechałeś autem?

- Nie prowadzę po pijaku, na kacu też nie - powiedział z delikatnym uśmiechem. - Więc bierzemy taksówkę czy się przejdziemy?

- A śpieszy Ci się do domu? - spytałam przenosząc na niego wzrok.

- Nie, dzisiaj jestem cały Twój - posłał mi szeroki uśmiech co od razu odwzajemniłam.

- Więc się przejdźmy - odparłam. Było mi dobrze, bo z jednej strony był tutaj, ale jednak wiedziałam, że to się szybko skończy. Dlaczego to nie mogło być prostsze?

- Więc dlaczego się przeprowadzasz? - spytał ściskając nasze dłonie.

- Jakoś nie kręci mnie mieszkanie z rodzeństwem i rodzicami tyle czasu - mruknęłam oblizując usta. Nie do końca rozumiałam to co się działo między nami. Zachowywał się wobec mnie jakbyśmy byli parą, bo np. całował mnie w czoło, głowę czy skroń, łapał za dłoń, a potem budziłam się w jego ramionach, ale jednocześnie z drugiej strony widywałam go z innymi dziewczynami. Nawet jeśli to wszystko było kłamstwem to nie chciałam go przerywać. Była duża szansa, że później będę przez to cierpieć, ale nie chciałam tego kończyć. Przy nim w końcu czułam się spokojna i szczęśliwa.

- Hej, jesteś tu? - spytał chłopak stając przede mną.

- Co? - uniosłam zaskoczona brew.

- Telefon Ci dzwoni, o czym tak myślałaś? - zmarszczył brwi.

- O niczym - burknęłam wyciągając urządzenie. Jak się okazało naprawdę ktoś dzwonił. Szybko wybrałam ostatni numer, a już po chwili usłyszałam głos mamy:

- Cześć skarbie

- Co tam? - spytałam od razu. Chłopak nawet nie drgnął i wyglądał na zaskoczonego tym wszystkim. Było mi głupio, że tak się do niego odezwałam, ale już powoli traciłam nerwy nad tym wszystkim.

- Gdzie jesteś, skarbie? - spytała kobieta wyraźnie zmartwiona.

- Wracam już - powiedziałam drapiąc się po karku. Było mi tak dziwnie, gdy się do mnie nie uśmiechał, ale sama to zrypałam, ale do cholery chyba nic dziwnego, że byłam zazdrosna. Dobijała mnie myśl, że teraz był ze mną, a za kilka godzin będzie już z inną. Szczerze nienawidziłam tego uczucia, a najbardziej nienawidziłam tego, że nie mogłam nic z tym zrobić.

A jednak mimo tego nie puścił mojej dłoni. Trzymał ją i ściskał jakby była wszystkim co miał. Dzięki temu w jakiś sposób czułam się lepiej.

- To dobrze - odezwała się. - Ciocia z wujkiem i bliźniakami przyjechała - westchnęłam. Lubiłam, gdy przyjeżdżali, ale musiałam oddawać swój pokój i spać w salonie, bo Noah nie umiał się z nimi dogadać, a naprawdę nie miałam ochoty słuchać całonocnych kłótni. Zapewne znowu pójdę nocować do Natalie. Chociaż teraz też była opcja, że mogłabym przenocować w nowym domu mimo, że nie miałam tam żadnych rzeczy. Był w pełni umeblowany, więc to w sumie nie byłby taki głupi pomysł.

- Okay, zaraz będę - mruknęłam po czym szybko się rozłączyłam. - Przepraszam - powiedziałam nieco speszona. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Chciałam, aby to wszystko wyglądało inaczej, abym nie musiała widywać go z innymi dziewczynami, abym nie musiała ukrywać tego co czułam. Byłam tym już wyczerpana.

- Nic się nie stało - uśmiechnął się półgębkiem układając wolną dłoń na moim policzku. Uparcie trzymał tą moją. Lubiłam to. - Coś się dzieje? Możesz mi zaufać - zapewnił patrząc mi w oczy.

Są piękne.

- Jest okay - uśmiechnęłam się delikatnie. - Idziemy?

- Jasne - oblizał nerwowo usta ściskając nasze dłonie. Oboje ruszyliśmy w kierunku mojego domu. Mimo, że udawał niewzruszonego widziałam, że o czymś myślał. Przez dłuższą chwilę panowała cisza aż w końcu spytał - Twój chłopak nie ma nic przeciwko temu, że jesteśmy tutaj razem? - uniosłam zaskoczona brew podnosząc na niego wzrok.

- Co? To ja mam chłopaka? - spytałam marszcząc brwi.

- No ten cały.. No nie wiem jak się nazywa. Ten, z którym tyle przesiadujesz. Mówiłaś, że chcesz z nim być - zagryzł wargę patrząc przed siebie.

- Nie wyszło - odparłam po chwili.

- Dlaczego? - spytał w końcu podnosząc na mnie wzrok. Uśmiechnęłam się widząc jego uśmiech. Cholernie mu pasował.

- Po prostu - wzruszyłam ramionami. Nie mogłam mu powiedzieć. Przez chwilę się nawet zastanawiałam czy kiedyś się odważę, ale szybko doszłam do wniosku, że z pewnością nie prędko. Nie chciałam stracić tego co mieliśmy. Poza tym jeśli odrzuciłby mnie to bym cierpiała jak cholera. Bardziej niż gdyby o nich nie wiedział.

Przeniosłam wzrok na jego szyję i od razu uśmiechnęłam się widząc malinki, które mu dzisiaj w nocy zrobiłam. Zastanawiałam się czy na trzeźwo też by się zgodził na ich zrobienie.

- Mi też się podobają - powiedział z zadziornym uśmiechem co od razu odwzajemniłam. Cieszyłam się, że ich nie żałował. Miałam nadzieję, że gdy będzie na nie patrzył to będzie o mnie pamiętał.

---------
Heyka!
Chciałam was tylko poinformować, że w następnym tygodniu najprawdopodobniej zacznę praktyki, więc będzie się teraz pojawiać mniej rozdziałów. Zobaczymy jak to będzie, ale najpewniej będą wtedy w weekendy.

Następny rozdział już skończony, ale żeby nie było za często to pojawi się w środę❤️❤️❤️

Ps. Jak wstawiam jakąś nutkę w media to polecam sobie puścić. Fajniejsza atmosferka jest❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top