•~ A czas mija ~•
~• Darwin •~
- A przeturlać się? - powiedziałem, nie mając pomysłu, co mogliby zrobić by się wydostać
- Ani drgnie! - Nicole zaczęła bić w kulę od wewnątrz - Nie sądzę, byśmy się stąd wydostali! To pewnie przez moje grzechy! Bóg skazał mnie na potępienie, a Gumball przy tym ucierpiał! - Oparła się plecami o bańkę, gdy od atakowania kuli, ręce zaczęły jej drżeć i lekko krwawić od siły uderzenia
- Może trzeba coś powiedzieć? Jakiś klucz! Prosty, a zarazem trzeba się wysilić! Pamiętasz może, czy ten demon, czy co to tam było coś mówił?
- Szeptał jakieś imię - zaciekawiona tym co mówię odwróciła głowę - Masz jakiś plan?
- Możliwe, że trzeba wypowiedzieć to imię, a bańka sama zniknie! Wiem, że to głupie i mało prawdopodobne, ale musimy spróbować! Nie mamy wyjścia, najwyraźniej to coś szkodzi Gumball'owi, nie możemy tracić czasu!
Kobieta odwróciła się przodem do mnie
- Pamiętasz jakie imię szeptał?
- Jakieś na B, ale za Chiny nie pamiętam jakie! - złapała się za twarz
Opadłem na podłogę. Chciało mi się tak cholernie ryczeć, ale to i tak nic by nie dało! Fakty są takie, że Charlie leży nieprzytomny ma ziemi, Nicole przechodzi załamanie nerwowe, a Gumball- O boże, co mu jest?!
- Gumball?! - natychmiast wyrwałem się z otchłani rozpaczy i złapałem kulę, w której blady chłopak trzymał się za serce
- Ojej - powiedziała, patrząc na chłopaka
- Gumball! Pomóż mu! - krzyczałem bijąc w bańkę. Czułem jak łzy spływają mi po twarzy
- Nie sądziłam, że tak szybko pójdzie - zachichotała, czym jeszcze bardziej mnie wkurzyła
- O czym ty pieprzysz! Po prostu mu pomóż, zrób sztuczne oddychanie, sprawdź puls, cokolwiek ty durna babo! - spojrzałem z nienawiścią na Nicole, która z uśmiechem zaczęła sprawdzać aktualny stan swoich paznokci. Zacząłem bić w kulę, a moje ręce z każdym coraz to mocniejszym uderzeniem stawały się obolałe
- Czego tak walisz w tą bańkę? - spytała z pretensjami - Popatrzmy sobie! Czyż widok umierającej osoby nie jest cudowny? - przymróżyła oczy
- Co ty pierdolisz!? - krzyknąłem bijąc jeszcze mocniej w bańkę
Z bólu i strachu zaczęło mi się kręcić w głowie, ale nie mogłem się poddać. Z każdym uderzeniem, coraz mocniej wierzyłem, że się uda. Gdy spojrzałem na chłopaka, który patrzył się na mnie z lekkim uśmiechem, poczułem nagły przypływ siły, który pozwolił mi na tak mocne uderzenie, które sprawiło, że kawałek kuli się oderwał - co jak sądzę - dało Gumball'owi powietrza, które tak potrzebował
- Widzę, że walczymy do końca? - spytała dotykając kuli, która od razu rozpłynęła się i zamieniła w pył - Ja nie mam nic przeciwko - uśmiechnęła się, a jej głos stał się niższy i bardziej męski - Ale nie wiem co na to Nicole
Postać wstała i zaczęła iść w moją stronę. Powoli przeobrażała się w coś okropnego. Nicole stała się o 2 głowy wyższa ode mnie, jej oczy zmieniły kolor na żółty, a skóra zbladła.
Trochę śmieszyła mnie myśl, że demon jest w spódnicy, ale zaraz potem zdałem sobie sprawę w jakiej sytuacji się znajduje i już nie było mi do śmiechu
- Czemu nam to robisz? - spytałem niepewnie podchodzącego coraz bliżej demona
- Dla zabawy - powiedział bez krztyny współczucia - W moim świecie jest strasznie nudno. Czujecie ból prawda? - spytał, a mnie ta nagła zmiana tematu zaniepokoiła
Odszedłem kilka kroków w tył od stwora i gdyby nie leżący na podłodze Charlie, może dałbym radę uciec. Najwyraźniej życie ma mi coś za złe bo potknąłem się o chłopaka i upadłem wprost w objęcia demona, który nie tracił czasu.
- Uważaj jak łazisz - skarcił mnie, a ja pomyślałem, że może nie jest taki zły jak mi się wydaje
Nagle poczułem przeszywający ból w okolicach brzucha. Niechętnie spojrzałem w to miejsce i bardzo tego żałowałem. Szkocki sztylet był przebity przez mój brzuch. Zaczęło robić mi się słabo, a krew zaczęła ciec jeszcze szybciej. Potem poczułem jeszcze jedno dźgnięcie, tym razem w dłoń.
Demon mnie puścił, a ja opadłem na podłogę, która od razu stała się brudna od krwii.
- Tak wygląda śmierć? - wyszeptałem, a moje oczy się zamknęły
- Nie! - krzyknąłem pojawiając się na łóżku
- Co się stało? - spytał zaspany chłopak, siadając obok mnie
- Znów mnie dręczą... - powiedziałem zakrywając twarz
Gumball widząc moje zmartwienie objął mnie szczelnie w uścisku i pocałował w usta. Lekko się zarumieniłem, ale potem znów dopadł mnie smutek
- Nie myśl o tym, to było 10 lat temu... Wszyscy są bezpieczni pamiętasz? Ten wstrętny demon zapłacił już za swoje czyny
Spojrzałem na swoją prawą dłoń, na której widniała okropna blizna, przypominająca mi o tamtych wydarzeniach. Uspokoiłem się, gdy spojrzałem na obrączkę, która była na tej samej dłoni
Uśmiechnąłem się
- Masz rację... Idźmy już spać, jutro mamy wcześnie do pracy
Położyliśmy się i przykryliśmy kocem. Zamknąłem oczy i wtuliłem się w męża, który cały czas na to czekał.
- Dobranoc - powiedział, przyciągając mnie mocniej do siebie
- Dobranoc - odpowiedziałem, a na twarzy miałem wielki uśmiech, który zwiastował kolejny dobry dzień
Koniec
--------------------------------------------------------------
Oto koniec tego opowiadania. Mam nadzieję, że wam się podobało tak bardzo, jak mi pisanie tego. Jeśli chcecie, mogę zrobić drugą część - każdy rozdział będzie o innej przygodzie tych dwóch, o ile znajdę na to czas. Miłego wędrowania po opowiadaniach i zapraszam do moich innych opowiadań - co prawda nie są perfekcyjne, ale człowiek uczy się na błędach nieprawdaż?
838 słów~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top