rozdział 41
Rozdział dedykuję oxxWolfyyyxxo i Im_your_little_devil
☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️
*Matteo*
Wsiadłem do auta i szofer zawiózł mnie do szkoły. Przez całą drogę myślałem o dziewczynie która zawróciła w mojej głowie, dziewczynie przez którą się zmieniłem, przez którą mój świat nabrał kolorowych barw. Myślałem o Lunie...
Przez sytuację w domu nie mogę o niej zapomnieć
Ona mnie nadal kocha
Tak naprawdę tego dzisiaj nie powiedziała ale wydaje mi się, że chciała. Nic nie zepsuje mi tego dnia jestem po prostu szczęśliwy. Oczywiście w szkole będę pisał piosenkę, bo napisałem dopiero pierwszą zwrotkę.
-Już jesteśmy- z zamyśleń wybudził mnie głos Matiasa
-Dziękuję-powiedziałem i wyszedłem z auta
Wszedłem na teren szkoły i siadłem na murku, bo zostało mi jeszcze dziesięć minut. Wyciągnąłem długopis i dopisywałem fragment piosenki który przyszedł mi do głowy. Ale tą spokojną chwilę przerwała mi ostatnia osoba którą chciałbym tu widzieć. Ámbar
-Cześć kochanie, piszesz piosenkę?- zapytała mnie
Nie no ja zaraz wybuchnę
-Nie mów do mnie kochanie Ámbar- mówiłem poważnie
-Oj dobrze skarbie. Mogę zobaczyć?- zapytała i wyrwała mi kartkę z piosenką
Jezu, jak ona mnie wkurza!
-Zostaw to!- krzyknąłem i chciałem jej wyrwać kartkę ale ona się obróciła
Ona musi mi to oddać! To jest niespodzianka dla Luny a ona pewnie wszystko jej wygada
-Ámbar- podniosłem lekko głos - oddaj mi to
Ona na to się zaśmiała pod nosem i oddała mi kartkę
-Nie musisz być taki niemiły. Piękna piosenka, jest dla mnie prawda?- zapytała
Ona jest naprawdę taka głupia?
-Ámbar, ty doskonale wiesz, że nie jesteśmy parą i już nigdy nią nie będziemy. A ta piosenka jest dla Luny, mojej dziewczyny - tłumaczyłem jej i podkreśliłem słowo "dziewczyny"
-Jeszcze będziesz mnie błagał żebym z tobą chodziła jak ta... Dziewczyna cię zostawi- powiedziała i odeszła
Postanowiłem ją olać i wróciłem do pisania piosenki. Po chwili zadzwonił dzwonek, podeszłem do klasy i zaczęła się lekcja...
*Luna*
-Cześć- przywitałam się z Gastonem jak wsiadałam do jego auta
-Hej, jedziemy od razu na salę?- zapytał
-Możemy najpierw jechać do sklepu żeby dokupić ozdoby? Będziemy mieli już to z głowy- zaproponowałam
-Jasne- powiedział i ruszyliśmy
Wydaje mi się, że o czymś zapomniałam...
Już wiem!
-Gaston! Stój!- krzyknęłam
On natychmiast zahamował i zjechał na pobocze
Ups... Chyba będzie zły
-Co się stało?!- krzyknął
-Jest jeden problem... Zapomniałam zamknąć domu- przyznałam się
-Luna, prawie nas zabiłem a ty sobie ze mnie żartujesz
-Ale to nie jest żart. Ja nawet nie mam kluczy, zobacz- powiedziałam podając mu swoją torebkę
-Okej, wracamy- powiedział ze zrezygnowaniem
Jechaliśmy w ciszy a gdy dojechaliśmy pod bramę szybko pobiegłam do domu. Sprawdziłam wszystkie pomieszczenia w 5 minut, co i tak jest dobrym czasem, bo w tym domu można się zgubić. Nie żartuję, ostatnio się tu zgubiłam. Wzięłam klucze i upewniając się, że zamknęłam drzwi wyszłam z domu, a tak dosłownie to wybiegłam.
Weszłam do auta i pojechaliśmy do galerii na zakupy. Weszliśmy do wszystkich możliwych sklepów z ozdobami i mogę powiedzieć, że to były udane zakupy. A przy okazji kupiłam sobie sukienkę na urodziny Matteo.Wyszliśmy z wielką ilością toreb z dekoracjami było ich chyba z 15 i wydałam... Ponad 2 stówy ale dla Matteo się opłaca. Spakowaliśmy wszystkie torby do auta i pojechaliśmy na salę.
Po około pół godzinnej jeździe byliśmy na miejscu. Wyciągnęliśmy z bagażnika wszystkie torby i poszliśmy zobaczyć salę, w sensie Gaston już ją widział ale ja nie, więc nie mogłam się doczekać jak ją zobaczę. Kasztan (chciałam napisać chłopak o kasztanowych włosach ale mi zmieniło więc od dzisiaj Gaston to Kasztan XD(nie wiem jakie włosy ma naprawdę, bo się nie znam więc w tej książce będzie miał kasztanowe) ~Autorka) otworzył drzwi kluczami które dostał i weszliśmy do środka. Oczywiście ja weszłam pierwsza , bo chciałam to jak najszybciej zobaczyć. Odłożyłam torby na bok i rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Jak tu pięknie
Wszystko było białe i lekko złote, był ogromny stół po boku i pełno lamp i światełek. Nadawały one temu miejscu uroku, było tutaj pięknie. Położyłam się na środku podłogi i zaczęłam... Nawet nie wiem co, po prostu leżałam
Tak, wiem jestem dziwna ale z tego nie da się wyleczyć
Po chwili Kasztan (Gaston) położył się obok mnie i tak nastała cisza. Ale po jakimś czasie ją przerwałam
-To co, ozdabiamy?- zapytałam patrząc się na niego
-Jasne- wstał i podał mi rękę
Poszliśmy po torby a gdy już miałam wyjmować z jednej rzeczy dostałam wiadomość
Od Matteo:
Hej Kelnereczko:)
Gdzie jesteś? Jak coś to czekam w domu,buziaki
Uśmiechnęłam się pod nosem i mu odpisałam żeby się nie martwił
Do Matteo:
Hej Matteo, wyszłam do galerii i muszę załatwić parę spraw. Nie wiem kiedy wrócę więc się nie martw papa
*Kilka godzin później*
Wszystko już udekorowaliśmy i za chwilę jedziemy do domu. Padam z nóg, kilka godzin dekorowania sali to wielki wyczyn...
*Matteo*
Nie wiem co się dzieje z Luną, bardzo się o nią martwię. Nawet nie wiem co mną kierowało ale wypiłem trochę alkoholu. No dobra może trochę więcej niż trochę, bo ledwo co kontaktuję z ziemią i wyglądam jak jakiś potwór. Usłyszałem pukanie do drzwi, więc powoli się podniosłem z kanapy i wolnym tempem podeszłem do drzwi. Nacisnąłem klamkę ale nic
Kurde, zamknąłem drzwi
Po chwili znalazłem klucze, jakieś dwie minuty mi zajęło trafienie do zamka kluczami i otworzyłem drzwi. Przed nimi stała Luna patrząca się w telefon
Nie dziwię się, bo otwierałem drzwi jakieś dziesięć minut
-No już myślałam, że nigdy n...- powiedziała i popatrzyła się na mnie- Matteo?
☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️
Hejka!
Mam nadzieję, że rozdział się podoba i jak chcecie możecie dać gwiazdkę 😊
To jest chyba najdłuższy rozdział, bo ma prawie 1000 słów
Jak myślicie co zrobi Luna po tym jak zobaczyła pijanego Matteo?
Albo jaki głupi pomysł trafi Matteo do głowy?
(Życzę wam wesołych walentynek)(Tak, wiem że to dopiero jutro ale nie wiem czy będzie rozdział)
Papa❤️
Ps.AniaSkrzelowska jednak mamy wcześniej rozdział:)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top