rozdział 37

Rozdział dedykuję Im_your_little_devil i oxxWolfyyyxxo
☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️
*Matteo*
Nie mogłem spać przez całą noc nawet nie wiem czemu. Chociaż może to przez to co powiedziałem Lunie, nadal mam wielkie wyrzuty sumienia. Wiem, że bardzo ją tym skrzywdziłem ale czasu już nie cofnę. Teraz najważniejsze to ją przeprosić z całego serca i może mi wybaczy choć w to wątpię.
Jakby tak pomyśleć to już ją przeprosiłem wczoraj w nocy ale jestem pewien, że tego nie słyszała.
Wstałem z łóżka i spojrzałem na zegar który wskazywał godzinę 6.18. Do szkoły miałem wychodzić przed 8.00, więc miałem jeszcze dużo czasu. Wziąłem ubrania na dzisiejszym dzień i poszedłem do łazienki wziąć prysznic.

Gdy już się umyłem i ogarnąłem do szkoły wróciłem do pokoju. Wziąłem telefon do ręki i  zacząłem oglądać różne portale społecznościowe. Wszedłem na moje konto na Instagramie i zobaczyłem moje zdjęcia z Luną. Byliśmy tacy szczęśliwi razem... A teraz nawet trudno nam ze sobą rozmawiać...
Chciałbym znowu poczuć jej malinowe usta na moich, przytulić ją i już nigdy nie puścić, ale nasza relacja nie będzie taka łatwa do odbudowania przez moją głupotę...

Tak bardzo mi jej brakuje...

Wyłączyłem telefon i po cichu poszedłem do pokoju Luny. Uchyliłem lekko drzwi i po upewnieniu się, że nie śpi wszedłem do środka i kucnąłem obok jej łóżka

-Kocham cię jak nikogo innego i mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz...

Przesunąłem się bliżej niej i najlżej jak potrafiłem pocałowałem ją w kącik ust tak żeby nie poczuła. Po tym po cichu wyszedłem z jej pokoju i zszedłem na dół do kuchni zrobić sobie jajecznicę

*Luna*
Obudził mnie głos blisko mojej twarzy

-Kocham cię jak nikogo innego i mam nadzieję, że kiedyś mi  wybaczysz...

Po tym poczułam lekki pocałunek w kąciku moich ust a po chwili ta osoba wyszła z mojego pokoju. To był Matteo...

Może on mnie jeszcze kocha?

Wzięłam telefon i spojrzałam na godzinę, była 7.03.

Chyba nie dam rady już zasnąć

Wstałam z łóżka i zobaczyłam, że drzwi do pokoju Matteo są otwarte a w nim go nie ma czyli albo wyszedł już do szkoły albo jest na dole w salonie. Założyłam moje ciepłe kapcie i zeszłam na dół. Zobaczyłam Matteo siedzącego na kanapie, jedzącego śniadanie i oglądającego coś w telewizji

-Cześć- powiedziałam cicho na co brunet lekko wzdrygnął, bo wcześniej mnie nie zobaczył - smacznego

-Dzięki- powiedział z uśmiechem

Z tym uśmiechem w którym można się zatracić...

- Zrobiłem ci jajecznicę tylko sobie podgrzej, bo chyba wystygła

-Dzięki- odpowiedziałam i poszłam do kuchni

To było dziwne. Niby ze sobą rozmawiamy ale jest to trochę sztywne. Podgrzałam sobie jajecznicę na patelni i nałożyłam sobie na talerz. Nie powiem była pyszna, ciekawe gdzie nauczył się tak gotować... W pewnym momencie gdy  jadłam zakrztusiłam się tak mocno, że ledwo co oddychałam

Głupia skorupka!

Kaszel nie chciał przestać a ja jak głupia nie wiedziałam co zrobić. Już wiem! Szybko podeszłam do szafki w której była woda i od razu się napiłam ale nic nie pomogło

Jakie to ja mam szczęście w życiu!

Po chwili do kuchni wszedł Matteo i popatrzył się na mnie że zdziwieniem

-Wszystko dobrze?- zapytał i do mnie poszedł

-Tak tylko się zakrztusiłam skorupką - powiedziałam nadal kaszląc

On natomiast podszedł do mnie bliżej i poklepał mnie po plecach. Kilka razy i wystarczyło. Kaszel przestał, nie wiem jak on to zrobił ale jestem mu wdzięczna

-Lepiej?

-Tak dziękuję- uśmiechnęłam się

Brunet odwzajemnił uśmiech i widać było, że coś go gnębi. Wiem, że pomiędzy nami nie jest teraz najlepiej ale postanowiłam go spytać

-Wszystko w porządku?

-Chciałem cię zapytać czy...- powiedział jąkając się- mogę  cię przytulić?

Nie powiem zaskoczyło mnie to ale pokiwałam głową na zgodę i rozszerzyłam raniona żeby się do mnie przytulił. On natychmiast do mnie podszedł i się przytulił. Tak bardzo mi brakowało jego ciepła jak się do mnie przytulał...

-Przepraszam-wyszeptał mi do ucha

-Nic nie szkodzi... Zapomnijmy o tym dobrze?- zapytałam ale tak naprawdę to nadal  bolało trochę mniej niż wcześniej ale bolało

Matteo się ode mnie usunął a ja poczułam taką jakby pustkę?

-Luna, nie oszukujmy, że nic się nie stało. Naprawdę żałuję tego co się stało i ...- mówił patrząc mi w oczy ale mu przerwałam

-Nic się nie stało- powtórzyłam - na początku zabolało ale już przeszło

Trochę jeszcze boli to co powiedział ale tak naprawdę ja już mu wybaczyłam tylko, że boję się mu kolejny raz zaufać, bo może mnie znowu skrzywdzić

-To znaczy, że mi wybaczasz?- zapytał a ja potwierdziłam kiwając głową na znak zgody- dziękuję

Przytulił mnie jeszcze raz a potem się pożegnał i wyszedł do szkoły a ja zostałam sama ze swoimi myślami...
☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️
Hejka!
Jak podoba się rozdział?
Dziękuję za ponad 900 wyświetleń, nawet nie wiecie ile dla mnie to znaczy
I mam pytanie czy chcecie dłuższe rozdziały czy takie jakie są?
Czekam na odpowiedź
Papa❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top