Sylwester
Za kilka godzine bedzie sylwester. Przygotowania dalej trwaja. Włosy związałam w luźnego koczka na miej-więcej czubku głowy.
-Mm~ - powiedział Dominik wchodząc do łazienki.
-Mogę się ubrać?! - wrzasnęłam a chłopak wyszedł z łazienki.
W spokoju ubrałam to:
Wyszłam w tym z łazienki, a nastepnie kierujac się do kuchni zeszłam ze schodów.
Weszłam ucieszona do kuchni. Na blacie siedzial Matt a miedzy jego nogami siedzial Alan. Ich policzki były czerwone.
-Ah~ - jeknał Matt kiedy Alan dotknał go we wrażliwe miejsce.
-Em... chłopaki? - odparłam a chłopaki sie od siebie odsunęli.
-Yyy... to nie było tak jak myślisz... A-Ami? - cyknęłam im fotkę - Niech no ja cie... - przede mna stanął Dominik - dorwę? Kto chce makaron z truskawkami?! - wrzasnal aby rozluznic sytuacje.
Zjedlismy makaron z serem i przygotowalismy z tylu domu taras. Co prawda to prawda, bylo zimno ale Matt z Alanem dobrze sie bawili przy rozwalaniu ogniska.
Ustawilismy kłody w około ogniska. Zaraz powinni zacząć sie schodzić ludzie.
Powinno troszke znajomych byc.
-Ah... Dominik... wszyscy wiedza żeby nie podskakiwac do mnie, bo wiedza że jestem z tobą.
×Diminik×
Kurde, rozgryzła mnie. Zostawiłem ją samą i poszedłem pomóc chłopakom do kuchni. To był zły pomysł.
Na tym stole jemy na codzień, a oni tak po prostu sie prawie.. ble~
Przeszedłem obok nich zakrywajac od ich strony twarz ręką. Wziałem kilka rzeczy i wyszedłem szybko z kuchni.
-Ami! - sapnałem kiedy odłożyłem rzeczy na stolik obok ogniska.
-Tak? - powiadziała i podłożyła do ognie.
-Twoj brat...oni chyba...
-Chyba co? - odparła i spojrzała proto mi w oczy.
-Oni sie chyba zaraz będa ruchać* na stole... - skrzywiła się.
~Aahhh... - zrobilismy oboje wielkie oczy.
-A może... dzisiaj... my? - odparła i spojrzala na okno swojego pokoju.
-Zawsze... i wszedzie... - wziałem ją na ręcę.
Oplotła mnie w pasie nogami. Zaczelismy sie calowac. Zjechałem rekami do jej posladków.
Zatrzynalismy sie niedaleko kuchni.
-A-ah... -usłyszelismy jeki ktoregos z chlopkow.
-Nie zwarcaj uwagi... - sapnela zdyszana moja myszka i poszlismy na gore.
-Of... - rzucilem niechcacy nia o lozko ale ta nie przestawala mnie calowac - nie przestawaj! - jeknela i uslyszelismy znow jeki ale tym razem zza sciany.
-Yy... ah... znow chcesz tego? - spytałem a dziewczyna przekrecila nas i znow bylem na dole.
Zdjęła ze mnie spodnie, zaraz potem bieliznę i resztą żeby nie być gorszym zrobiłem to samo.
Zjechała niżej i zaczeła ssać ekhem. Poczółem dziene uczucie. Kiedy zassała się poczułem że robi mi sie gorąco.
-AH!!! - krzyknałem a dziewczyna dalej ssała.
-Khe khe... - kaszlnęła - twoja sperma...
-Me... ah~
Do czego on darzy? Rzebym doszedł na z jej imieniem na ustach. Wystarczaja mi jeki zza sciany. Chłopaki też mogą? Te pytania są dziwne.
~M-Matt! - krzyknął Alan.
-S-stój... auhhh... - zassała się jeszcze bardziej - A-Ami... ohhh... - wysapałem.
-A co jeśli powiem... nie? - odparła i znow zaczęła ssać.
-S-sta... Ah~... - poczułem że jest mi dobrze. Jęczałem ile sie dało, tak aby sobie ulrzyć.
-A teraz może na odwrót co? - przekrecilismy sie, Amisia wuladowała na dole.
-C-co?... ała... z-za m-mocn-no...- pisneła. Cofnałem swoj ruch i spojrzałem na nią. Po policzku splynęła jej łza.
-Coś nie tak? - przełknąłem ślinę.
-T-tak... a-ał... - powiedziała przez zaciśnięte zeby.
Zauważyłem krew. Nagle osłupiałem kiedy wbijałem swoje pazury w jej udo.
-P-przepraszam... - odparłem i dałem jej pójśc do łazienki aby mogła sobie ja opatrzeć.
Jeki zza ściany ucichły, było tylko słychać sapanie.
Odetchnałen z ulga kiedy Amisia wyszla z łazienki majac na sobie to:
-B-boli... - zajaknęła sie.
W oku miała łzę. Bolało ja to.
-Przepraszam... - nawet nie dała się dotknąć... zawiniłem...
Zeszliśmy ma dół. Ja usiadłem do swoich znajomych, a ona... do swoich.
Patrzyłem sie na nią jak cierpi. Trzymała sie za miajsce w ktorym wyżądziłem jej krzywdę.
-Ami... moge... - podałem jej rekę.
Spojrzała na nią i złapała po chwili. Z głośnikow leciała muzyka Post Malone - Circles.
Bujalismy sie na boki.
~>Wiesz że to było niechcący...
<~Wiem... nie jest źle...
~>Spojrz na mnie... a ja widze że jest źle i to bardzo...
Przytuliła sie do mnie i tak pofrunęlismy na kłodę. Podałem Amisi koc i ja przykryłem a ona zamiast siebie to nas razem okryła.
-Mi nie jest zimno...
-Ale tobie bardziej sie przyda... - odpowiedziała.
-Mmm... - znów sie zarumieniłem kiedy spojrzałem na jej usmiech. Był taki czysty, bez skazy. Nieczego mi nie brakowało.
Zaraz do nas dołączyli Matt i Alan. Mieli oboje uśmiechy na buziach a przede wszystkim rumieńce. Widac było że cos jest na rzeczy.
Przesunelismy się troszkę w druga stronę.
-Nie tak miał sie zaczać nowy rok co? - spytał Matt a ja mu walnąłem.
-Matt...- uspokoił go Alan.
Podziękowałem mu.
-Okej... nie chciałem, wiem wredny jestem. Jak twoje udo? - spytał Matt a ja wstałem ściagając z siebie koc.
-Nie ładnie jest tak podsłuchiwać... - wrzasnąłem i spojrzałem na cierpiacego Misia.
-Spokojnie...
-Nie kurwa! - krzyknąłem - najpierw zarywasz do brata mojej dziewczyny a teraz masz pretensje że ją dotknąłem! - byłem zbyt zdenerwowany aby zostać przy ognisku. Czym predzej się przemieniłem i pobiegłem w głąb lasu.
-Dominik... - usłyszałem jej cieniutki głos.
~Dominik! - wrzasnął ktoś obok.
Zanim sie obejrzałem wyjebałem w drzewo.
Boli jak cholera. Syknalem coś pod nosem. Wstałem z wielkim bólem na cztery łapy, a przede mną stał rudy wilk, to nie był lis czy kojot, albo ryś. To był rzywy, rudy wilk.
~Ktoś ty? - zapytałem.
~Alex, a ty? Jesteś alfą? - położył uszy po sobie.
Nie wyglądam chyba tak groźnie?
C'nie?
Mniejsza o to. Wstałem jakos i spojrzałem na niego. Był przestraszony, bal sie mnie, ale czemu? Tego to ja nie wiem. Usiadłem i obejrzałem go od góry do dołu. Łapy były pokryte bliznami, na uchu było znamie księżyca.
Byl piękny pod wzgledem miedzianej sierści.
Pieknu odcień rudego koloru - miedź.
~Zaraz tu będzie pelno ludzi, radze schować sie albo przemienić... z nastawił ucho i po chwili nikogo nie było obok mnie.
Pobiegłem a raczej wróciłem sie tą samą droga do domu. Wskoczyłam przez płot do ogrodu.
Amisia na mój widok zapiszczała na co połorzyłem sie na przykrytej od śniegu trawie.
-Dominik... - podeszła do mnie a zaraz za mną wpadl do ogrodu ten Alex.
Jego łapa krwawiła, łowcy...
-Alex! - wrzasnął Matt i podbiegł do wilka.
Wilk zaczał piszczeć. Wszyscy z tej okolicy byli zmiennymi. Tylko nieliczni wiedzieli o nas zmiennyn.
Amelka usiadła koło mnie i przytuliła mnie. Czułem że jest jej ciepło, ale tak normalnie, nie podczas Ekhem** . Głaskała mnie po czym zaraz położyła sie na moim grzbiecie i bawiła się moimi uszami.
Zbierałem siły aby się nie zmienić. Wyszedłbym że wszyscy zobaczyli by to i owo.
Podniosłem sie z Amelką na moim grzbiecie. Weszlismy do domu. Na panelach zostawiałem ślady łap, w mniej - wiecej równych odstępach. Odtrożnie wdrapałem się po schodach. Pchnałem łapą drzwi po czym zostawiając ślad, na białych, czystych jak łxa drzwiach od jej pokoju. Dziewczyna ani drgneła kiedy spoglądała na wszystko co robię. Oplotła mnie nogami i rekoma tak że palce u rąk stykaly sie pod moim brzuchem.
Odstawiłem ją na łóźko a sam poprosilem a pare ubrań.
×Amisia×
Dominik odstawił mnie na łóżko po czym grzecznie zaskamlał i w ten sposub poprosił o swoje ubrania z szafy. Wyciagnełam stare jego dresy, jakaś koszulkę, bieliznę i bluzę.
Poszedł do łazienki. Usłyszałam ja sie zmienia. To niebywałe.
Wyszedł cały uśmiechnięty w moją stronę, albo raczej osobę. Usiadl obok i spojrzał na zegarek w telefonie.
23.30
Jeszcze około 25 minut i zaczniemy powili odliczać 5 minut. To było niesamowite. Spedze sylwester z Dominikiem.
Zeszliśmy na dół. Ludzie siedzieli na kłodach w około ogniska. Czułam zapach pianek. Nogi ugieły mi sie w kolanach kiedy Dominik zrobił mi malinkę. A dokładniej poprawił mi na szyi, od prawej strony. Usiadłam obok Matta który całowal sie namiętnie z moim bratem.
-Ami! - krzyknał jakiś chłopak a ja spojrzałam na butelke i nasze imiona na kartkach w około.
-C-co? - mruknełam.
-Musisz pocałować Tomka... - to chyba żart?
-N-nie? - powiedziałam.
Widziałam reakcję Dominika. Nie jest zadowolony. Wstałam. Nie chciałam robić kary więc wstałam i do niego podeszłam. On nie był zbyt usmiechnięty. Wstał też.
Dałam mu krótki pocałunek i szybko go odepchnęłam na co przewrócił sie przez kłodę. Pobiegłam za Dominikiem który wychodził z domu.
-Dominik! To nie ode mnie zależy. Mnie z nim nic nie łączy! - krzyknelam.
-To udowodnij! - krzyknął na mnie a ja go pocałowałam.
Opadlismy razem na śnieg. Pomimo zimna i mokrego podłoża nie przestwałam go namietnie całować. Z domu wybiegł Tomek.
-Eh... - odetchnęlismy razem a Tomek wrócił do naszy znajomych.
-Udowodniłaś... ale czemu? - spytał głupio.
-Bo cie kocham... - ucałowałam go w czółko i wstaliśmy.
-Zimno nie? - powiedział i wział mnie za rękę.
-Trochę, ale przy tobie jest mi cieplej... - przeszlismy dom na wylot i wyszlismy z drugiej strony. Tomek siedział prze Olivii i innych a ja z Dominikiem usiedliśmy przy naszy wspolnych znajomych.
-Dominik...? - spytał Matt i coś między sobię szeptali.
-Tomek... - powiedziała Olivia i potarła jego plecy. Kiedy podniósł wzrok spojrzał automatycznie na mnie. Jego szkliste oczy odbijały idealnie plomienie ogniska.
Wstała i obeszłam ognisko na około.
Podeszłam do niego i spytalam sie czy może ze mna na chwile.
Kilka metrów od ogólnego siedliska naszych znajomych poszliśmy usiaść na chuśtawkę.
-To nie był mój pomysł na butelkę, przysiegam... - mruknał Tomek a ja spojrzałam w jego szkliste oczy.
-Wiem... nie musisz sie tłumaczyc ale chcę się zapytać o... - bałam się jego reakcji na to jak zalytam go o jego uczucia do mnie.
-Tak? - odwrócił wzrok i nerwowo zaciskał zeby.
-Czy... chę wiedzieć, ale tak szczerze czy cos do mnie czujesz...? - spytałam.
×Tomek×
-Czy... chcę wiedzieć, ale tak szczerze czy coś do mnie czujesz...? - ona sobie żartowała... no nie?
Trochę mnie zatkało. Co miałem powiedzieć. Że poczułem coś do niej kiedy ją zraniłem? To jest głupie gdybym powiedział że nic do niej nie czuję to by było kłamstwem.
-Ja... - schowałem głowę w dłoniach - Ja coś czuję... ale... masz faceta... masz swojego faceta i ja nie będę dla ciebie istniał, po prostu zapomnij okej...?
×Amelka×
-Mam tak po prostu zapomnić? - spojrzałam na niego. Był zakłopotany. Nie wiedziałam jak mu to wytłumaczyć że też jest dla mnie ważny, mniej ważny.
Wstał jak gdyby nigdy nic. Skuliłam sie na chustawce. Olivia podeszła do mnie z ciepłą kiełbaską.
-Przejdzie mu... jak i tobie... - odparła i spojrzałyśmy na Tomka który sie upija - może lepiej do niego pójdę... - potarła szybko moje ramię i pobiegła do Tomka który sięgał po piwo. Olivia wręczyła mu w plastkikowym kubeczku bezalkocholowe.
Odetchnęłam z ulgą kiedy usiedli na klodzie, tyłem do mnie. Olivia się odwróciła i puściła mi oczko na co przytuliła załamanego? Tomka.
Podszedł do mnie Dominik i się uśmiechnął na co odwzajemniłam uśmiech.
-Za minutę będziemy odliczać choć... - odłożyłam ostrożne talerzyk z kiełbaską i popedziłam za Dominikiem.
Wróciłam na swoje miejsce. Ustalismy i zaczęliśmy odliczać.
~5... 4... 3... 2... 1... - kiedy krzyknęlismy 0 podbiegłam do Dominika i wskakując na niego oplotłam go nogami i pocałwałam przez równą minutę.
-Uuuuu! - było słyszeć dużo różnych wiwatów, spojrzeliśmy się w stronę Matta o Alana. Wyglądali słodko.
Ta chwila mogła trwać wiecznie...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top