Rozdział 9

Amisia się gapiła na mnie przez dłuższa chwilę.
W koncu sie odezwała.
-Chce jeszcze raz - odparła.
-Co chesz jeszcze raz? - odparłem i spojrzałeam na nią jak siada na mnie okrakiem.
-To chcem... - pochyliła się nade mną i pocałowała.
-Mmm... - nie pozwoliła mi sie odezwać. Zabrakło mi tchu kiedy poczułem jej jezyk w swoich ustach.
-Przeszkadzam? - spytał jakis meski głos dobrze mi już znany.
-Mmmm-mikołaj! - mruknąłem a Amisia sie dopiero odczepila od moich ust.
-O-o~... h-hej...? - widziałem jej rosnące rumieńce na twarzy.  Zawstydziła sie obecnoscią mojego brata. Ponieważ leżałem cały czas na śniegu spogladałem jak Amisia chowa rumieńce w chuście pod szyją.
Usiadłem z nia na kolanach i przytuliłem do siebie swoja małą kruszynkę która nie wiedziała co zrobic z burakiem na twarzy.
Spojrzałem na Mikołaja który stał i rechotał. Nie wiedziałem co zrobić.
Posłałem Mikołajowi karzące spojrzenie ktore szybko go uspokoiło.
-Przepraszam no... Ami weź cos zrób z moim bratem bo normalnie wypala mi dziure w brzuchu - znów zaczął sie śmiać na co wstałem i nie otrzepujac czterech liter poszedłem do domu Amisi.

Zrzuciłem z siebie buty. Nie wierzyłem własnym oczom. Amisia zasnęła na moich rekach. Wszedłem z nia powoli po schodach na górę do jej pokoju.
Ułożyłem ją na jej zaścielonym łóżku. Zdjąłem jej powoli buty. Kurtke starałem sie jak najostrożniej (jak małe dziecko) żeby sie nie obudziła.
Ze spokojem odetchnąłem kiedy Amisia przekrecila sie na drugi bok i smacznie sobie spała.

Uwielbiam patrzeć na nią jak słodko śpi. Jest wtedy taka słodka, niewinna, bezbronna i... piekna.

@_@

Wstałem rano. Amisia siedziała mi na kolanach i oparta o mój tors, wyglądała słodko jak na nią, kiedy poruszyłem ręką niechcacy ją obudziłem.
-Mrr... - chrapnęła i poszła dalej spać.

Wstałem z nia i poszedłem do łóżka. Położyłem ją, prubujac odejsc na swoj fotel zostaje zatrzymany przez przez swja dziewczyne.
-Zostan... - mruknela i kazala mi sie przytulic do niej.
Zrobiłem o to o co mnie prosiła. Położyłem sie obok i patrzyłem jak śpi sobie dalej. Za dwa dni jest nowy rok. Cieszę sie że ją mam.
Jest dla mnie wszystkim. Kiedy tak sobie na nia patrzyłem, samemu zachciało mi się spać. Po prostu położyłem głowę do poduszki i mnie nie było.

×Amelka×
 
Ziewnęłam i spojrzałam na śpicego Misia obok. Był taki słodki kiedy śpi.
Isiadłam na łóżku i się przeciągnęłam. Poczółam czyjeś ręcę na brzuchu. Dominik podczas snu przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Jego ręka utrzymywała mnie abym nie mogła się ruszyć, tak jakby chciał abym został tylko przy nim.

Kwadrans później Dominik się obudził, był cały zaspany.

Zjechałam z łóżka i poszłam się ubrać. Narxuciłam na siebie mniej-więc to:

-(znów pewnie się powtórzyło ubranie z góry przepraszam)-

-Prze pięknie wyglądasz - Dominik mnie zawstydził. Zarumieniłam się i spojrzałam na Dominika który właśnie wstał.
-Choć do mnie - mruknął i wziął mnie na ręcę. Oplotłam go w pasie swoimi nogami i sie przytuliłam.
-Kocham cię... - szepnął mi do ucha i pocałował w szyję robiąc malinkę na którą pisnęłam.
-Przestań! - pisnęłam kiedy poczułam lekkie ssanie.
-Huh... no i moje dzieło skończune... co jest? - za mocno ssał moją skórę i dlateho mnie bolało.
-B-boli... - powiedziałam i spojrzałam na Dominika. Nie wiele myśląc oddałam mu Malinkę.

Najpierw namietnie pocałowałam, a chwile później zassałam jego skórę na szyi pp czym sapnął.
-Oh... jak dobrze.... - odsunęłam się i spojrzałam na niego. Miał rumieńce.
-C-co? - troche mnie zatkało kiedy jęknął.
-C-chiwla~ czy ja...
-Tak... - pokiwałam na niego głową a Domjnik niespodziewanie wpoił sie w moje usta.
Znów całowaliśmy się z językiem. Nasze oddechy się zmieszały w jeden. Nie mogłam uwierzyć że zrobiliśmy to... pocałowaliśmy sie z jazyczkiem.
-Huh... - odetchnęłam łapiąc troche oddechu.
-Idziemy dziś do Miko, musze sobie z nim co nieco wyjaśnić. Żeby nie robił znienacka takich napadów - oznajmił mi i wciągnął... na siebie spodnie!

Czy to oznacza że był bez spodni?! O. Mój. Boże!!!!
-Ubieraj te spodnie! - zapiszczałam kiedy Dominik mnie przytulił.
-A czemu miałbym je ubrać? - spytał a jego oddech sprawił że dostałam gęsiej skórki.
-Bo to niezręczne... - boże co ja gadam?!
-Jakoś jak mnie oplotłaś nogami to nie było taki niezrę... - wyrwałam sie z jego uścisku i pobiegłam do łazienki - ej... miśka... no weź, nie chciałem być taki, skarbie - powiedział a do mnie cos dotarło.
Otworzyłam drzwi i rzuciłam mu sie na szyję. Przytuliłam go mocno do siebie. Tym razem miał na sobie spodnie. Złapał mnie za tyłek i sprawił że znów oplotłam go nogami w pasie.
-Hę? - spojrzałam na niego.
-Nic... kocham cię - odparł a ja sie usmiechnęłam.
-Ja ciebie też, idziemy na spacer do parku? - spytałam a Dominik pokiwał głową.
-Powtórzymy to? - spytał i pocałował mnie z języczkiem.
-Mwe... - miałam pełni jego śliny w ustach.
-Co ci? - odparł i spojrzał na mnie jak się rumienię.
-Mme... - wymruczałam coś a Dominik postawił mnie na nogi z powrotem.

Uwaga!
Z racji że 15 Listolada minęły już dwa tygodni. Jeśli jeden człek wie o co chodzi może sie podzielić tą informacją.
Z góry dziąkuję za te gwiazdki.
A ty człeku jeśli jesteś ciekaw następnego rozdziału
Pisz w komm next

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top