Rozdział 5
Wyszlismy trzymajac sie za ręce od tej babki od Geografii. Ucieszeni poszlismy troszke dalej kiey to nagle Dominik przywarł mnie do ściany.
~Kocham cię - szepnął i mnie pocałował. Ale nie tak na odwal... bardziej namiętniej i z wyczuciem. Czułam że robie sie czerwona. Po całym tym zdażeniu, cała czerwona przytuliłam się do Dominika który zdyszany, opierał się jedną ręką, o ścianę przy mojej glowie, a druga mnie objął.
Też bym dyszała, gdybym przez bite 15 minut sie, z kimś całowała.
W końcu poszliśmy do szatni po nasze kurtki. Szcześliwa że mam Dominika poszłam do niego do szatni aby na miego poczekać. Miał problem z kurtką. Zamek mu sie zaciął w połowie. Podeszłam aby mu pomóc. Kiedy dojechałam do jego brody, wtem on mnie pocałował. Zapiszczałam a wtem, do szatni weszła jakaś niska dość blondynka. Spojrzalam na nas, szybko chwyciła za kurtkę i wybiegła.
Zasmialiśmy się we dwoje. Wyszlismy z szatni a następnie ze szkoły.
Udalismy sie do mnie do domu.
Wieczorkiem:33
Dominik oparl sie o scianę siedzac na moim łóżku. Ja usiadłam obok, wzięłam rękę Dominika i połżyłam mu głowe na kolana. On natomiast zaczął sie bawic moimi włosami. Są one dość krotkie ale nie za krótkie, w sumie można było się nimi pobawić.
Czułam że zasypiam, to było miłe uczucie kiedy ktos przy tobie jest,przy kim czujesz się bezpiecznie (mBDomix).
-Choć położysz sie normalnie...-mruknął i włączył lampkę nocną na szafce obok łóżka.
-Off...-zafuczałam kiedy dostałam od niego z łokcia w rzebro. To serio zabolało. Złapałam sie za bolące miejsce a chłopak mnie przytulił.
-Moge coś ci powiedziec?-dodałam a chłopak się usmiechnął i zaczął sie ze mną byjac na boki.
-Jasne, co jest?-odparł.
-Bo ja... ja jestem...-eh jak mu to powiedzieć?!-Jestem wilkołakiem...-powiedziałam i sie rozpłakałam.
Myslałam że mnie odepchnie od siebie ale on mnie przytrzymał i jeszcze uciszał.
-Shh... spokojnie... nie jesteś potworem-oznajmił mi i spojrzelismy w swoje oczy. Jego i moje oczy zalśniły wtedy poczułam się jak w swoim stadzie.
-Mrrr...-zamruczałam a chłopak zrobił się czerwony. Zachihotałam i się przytuliłam.
-Kocham cię wilczku... szary wilczku-posmyrał mnie po plecach.
-Mmm ja ciebie też Betto-odpowiedziałam.
Położylismy sie pod kołdrę. Dominik zgasił lampke a nad głowami zaświeciły się mniejsze cotton ballsy (takie wiszace okrągłe kule świecące).
-Romantycznie...-posmyrał mnie po policzku i pocałował. Zszedl do karku i zrobił mi MALINKĘ!
Nie miałam siły już aby sie na niego fochnąć wiec po prostu odwróciłam się, przytuliłam i poszłam spać zasypiając w objęciach ukochanego.
Rankiem
-Witamy Śpiacą Królewnę ...-mruknął Dominik a ja sie ospale uśmiechnęłam.
-No dzień dobry...-ziewnęłam i spojrzałam.na kalendarz.-Dzisiaj sobota?!-powiedział już całkiem obudzona i wstałam podtrzymując się na rekach i nogach (na czworaka).
-Tak, dziś sobota... cały dzien dla nas...-unieruchomił mnie i wycałował moje usta, aż mi spuchły.
Leżałam ja żaba na liściu. Czyli... w sumie jak rozgwiazda unieruchomił mi ręce i dalej zaczął całować. Po moim ciele przeszły ciarki a następnie dostałam gęsiek skórki.
-Dominik...-wysapałam a chłopak sie zasmiał -m-muszie do ł-łazienki...-dodałam dysząc.
-No dobrze przeciez wiem ze musisz sie oharnąć... kocham cię-usiadł naprzeciw mnie. To była wymówka aby sie nasze role odwróciły.
Przygniotłam go troszkę kładząc się po części na jego brzuchu, druga reka powędrowała na drugą stronę jego klatki piersiowej.
Leżelismy tak aż znow nie zasnęłam.
-Miska wstawaj... jest 12 godzina a yty juszcze śpisz... miśka no!-mruknął ale ja ani drgnęłam-Miśka no ja musze się wyszczać!-mruknął zaciskając zęby.
Puściłam go a wtem wbiegł do łazienki. Zaraz potem wyszedł z ulgą na twarzy.
-Gdybyś mnie nie póściała już dawno vyłabym tu plana na kołdrze...-rzuciłam w niego poduszką i zaczęłam powoli wchodzic pod kołdrę. Ja cciałam jeszcze spaaać a Dominik mi nie dał.
Zaraz potem zfocjowana wstałam spod kołdry i pomaszerowałam grzecznie do łaziebki się ubrać. Wciagnęłam na siebie mniej-więcej to:
^(Czułam sę w tym swobodniej)^
-Misiaaaa...-przeciągnął Dominik kiedy usiadłam na łóżku plecami do niego.
Odchylił kosmyk włosów z mojego karku a wtem szybko złapałam go za rękę.
Przypomniał mi się dzień, miejsce, godzinę i miejsce ugryzienia... Do oczu naleciały mi łzy. Zwiesiłam głowę po czym sie rozpłakałam. Dominik przestraszony podszedł wziął mnie na ręce i przytulił mocno do siebie.
Zaczął mnie uspokajać... w końcu to pomogło.
Zeszliśmy na dół do kuchni i zrobikiśmy kilka kanapek sobie nawzajem. Z trzech kanapek Dominik ułożył mniej więcej napis: I ♡ Y.
Podekscytowana prubowałam ułorzyć z kilku kanapek dla Dominika wilka. W ostateczności wyszło serduszko.
Usiadłam obok niego przy stole i zajadałam sie pysznymi kanapkami zrobionymi przez Dominika.
Przelknęłam ostatni gryz kanapki i popiłam cieplutka cherbatką. Ale byla dobra... Mmm
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top