Rozdział 12
"Ta chwila mogła trwać wiecznie...
Minał nowy rok. Wstałam z bujanej ławki w naszym ogrodzie. Dookoła było pełno butelek a za moimi plecami leżał nie kto inny jak Dominik.
Ślinił sie troszkę.
-Awww! - szepnełam i zrobiłam zdjecie.
Chłopak niechcący się obudził i wywrucił ławke po czym wyladowałam na trawie (bez śniegu). Jego ciężar był dwa razy wiekszy od mojego. Zasyczałam z bolu kiedy uswiadomiłam sobie że mam dalej tę ranę na udzie.
Zapłakałam.
×Dominik×
-Amisia! - krzyknał i w tym samym momencie walnałem glową o dalej bujając się ławkę nad naszymi głowami - Agh... przepraszam... - delikatnie ją przytuliłem a zza kłody od ogniska wychylił się Tomek.
Wczoraj nawalil się jak szpak a szisiaj na kacu idzie do domu. Zajebiście.
-Fajna impra... ale ja... ugh... - wyjebał się przez kłodę i zarył twarzą o trawę.
-Cholera... - zerwałem sie spod ławkie i podbiegłem do Tomka - Wszystko okej? -spytałam a chłopak usiadl oparty o kłodę przy zgaszonym ognisku.
-Niech wam będzie, cholernie zakochałem sie w Olivii, robie sie czerwony kiedy sie usmiecha w moją strone, ale ona ma tego cholernego gnojka... - otrzepał twarz z ziemii.
-Tomek... możesz na mnie liczyć. Nie ważne co by siś działo, możesz podejsc, porozmawiac, a nawet... - spojrzałam na mnie zabojczym wzrokiem - a nawet przytulić... - usiadła obok Tomka po drugiej stronie.
-M-matt... złaź ze mnie... ah~ n-no nie ruszaj tą nogą! - wrzasnał Alan na co my skryliśmy się za klodą.
Alan podniósł się spod Matt i prawie nagi pobiegł do domu.
-E-em... - mruknęłam a Tomek schował twarz w rękach.
Spod stolika wypełzła Olivia ze swoim chłopakiem. Oni byli ubrani. Olivia miała potargane włosy a Żuk to samo. Jego falowana grzywka ktora miał na większości twarzy była cudowna. Ale wolałam Dominika.
Tomek wstał z impetem po czym zakręciło mu sie z głowie.
-Wszystko w porządku? - spytalismy oboje z Dominikiem. Olivia miała wywalone w Tomka, była przyjaciółką na jeden raz.
-T-tak... ał... - spokrzałam na jego kostkę.
-Nie ruszaj się... - dałam Dominikowi spojrzenia aby sie ruszył i mi pomógł.
-Na trzy... 1... 2... 3! - pomogliśmy mu iść do salonu na kanape.
Usiadl i od razu się rozluźnił. Ogarnęłam jego kostkę. Podałam mu leki przeciw bólowe po których stał sie sennych.
Dominik rozsiadł sie w fotelu i wskazał aby usiadła na jego kolana. Byłam śpiąca po tum jak Dominik wpakował mi się na bujająca się ławkę.
Usiadłam na jego kolanach. Zgięłam noge w kolanach, ułorzyłam sie wygodnie na jego kolanach. Zaczęłam zjeżdżać.
Usiadłam normalnie. Dominik położył na moje udo (te bolące) swoja rękę. Jeknelam a wtem on cofnął rękę.
Pocałował mnie w policzek. Przytuliłam się go jego klatki piersiowej. Była już rozgrzana. Mój grzejniczek.
-Ciepło... - mruknęłam.
Chłopak okrył nas kocem a wtem zasnęliśmy.
×××
Porządnie ziewnęłama wtem Dominik wykorzystał czas i mnie pocałował z języczkiem. Od razu ustawiłam sie do pionu i prubowałam ogonic Dominika od swoich ust, załapał mnie za bolace udo i zcisnął po czym wydałam z siebie stłumiony pisk.
Poczułam jak ból się rozprzestrzenia po całym udzie. Z oczu popłynął wodospad łez. Piekielny ból rozprzestrzenił sie jeszcze bardziej.
-Dominik... - wyjękałam i sie od siebie odkleliliśmy. Pomiedzy nami powstała stróżka sliny.
-A-amisia... - puścił moje udo. Wstałam z jego kolan i poszłam się przebrać.
Weszłam do pokoju. Wyciagnęłam z szafki jakieś szorty i koszulkę.
Zmieniłam opatrunek na dalej gojącej sie ranie na udzie. Wyszłam w kapciach z pokoju i pomaszerowałam do salonu. W progu przywitał mnie Alan z Mattem a zaraz potem na kanapie Tomek. Dominik siedzial przubity z fotelu. Podszedeszłam do niego i usiadłam na podparciu pod łokieć.
-Misiu, nie bądź zły na siebie... kocham cię... - Dominik wział moją rękę i ją pocałował. Poczułam jak zabiera mi część mojego bólu.
-Y-ymmm... - powiedziałam i poczułam jak moje cialo robi się bezwładne.
Poczułam sie jak jakas marionetka.
Obudziłam sie na kanapie w salonie. Poczułam ciepło jakie dawał mi i całemu pomieszczniu kominek. Wstałam lekko rozkojarzona. Usiadłam dalej okryta kocem.
-Ooo! Kotuś! - podszedł do mnie Dominik z kubkiem jakiejś substancji/napoju w środku.
Zaciagnęłam się zapachem. Mmm~ kakałko ♡.
Wziełam od Dominika kubek z ciepłą substancją. Wypiłam jego zawartość do połowy. Oddałam kubek i popatrzyłam sie na mojego Misia. Patrzył sie na mnie troskliwym wzrokiem, chciałam go pocałowac ale on zrobił co innego.
-Mmm, dobre - Dominik usiadł obok mnie i mnie czule przytulił.
-Nic ci nie jest? - spytal i spojrzał na mnie po dłuższej chwili.
-Nic mi nie jest, czuje sie nawet... całkiem dobrze - chłopak sie usmiechnął i puscił mi oczko.
Do salonu wszedł Alan z Mattem i Tomek. Tomek się uśmiechnął do mnie i usiadł powoli na fotelu po drugiej stronie wielkiego pomieszczenia.
Dominik wziął mnie na kolana i przytulił kładąc na mój bark swoją głowę. Wsunełam palcę miedzy jego aksamitne kosmyki włosów. Wiedziałam że to lubi, uwielbia - on wręcz to kocha.
Zamruczał i pocałowal mnie w szyję z prawej strony.
-To łaskocze - zaśmiałam się.
-Bo miało - skończył swoje dzieło i popatrzył na mnie.
-Słucham? - spytałam kiedy sie zbliżył.
-Kocham cię... - dał mi buziaka w mój, mały nosek.
-Mrrr... - przykleiłam sie do niego jak lep na muchy.
Zaczęlismy sie całować. Otworzyłam lekko usta aby zaczerpnąć świeżego powietrza, lecz ze skutkiem negatywnym -,-. Dominik wsunął swoj język miedzy moje usta. Kiedy się od siebie odkleiliśmy między nami powstała wiązka śliny.
Matt z Alanem się zaśmiali a Tomek zaczął się rumienić. Zaśmiałam sie gdy ślina szybko opadła na jego czarną, bluzę.
-Wyschnie i plamy nie będzie... - przytulił mnie do siebie.
-Kocham cię, bardziej niż kogo innego. Jesteś dla mnie ważna - odpowiedział i mnie mocniej przytulił.
-Awww~ - zawołali wszyscy zebrani...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top