rozdział 51
Z góry ostrzegam że rozdział jest do dupy!
🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕
Nic nie odpowiedział tylko do mnie poszedł i się do mnie przytulił.
-Przecież Luna nie byłaby do tego zdolna, znasz ją- powiedział cicho
-Ja mam dowody Gaston- powiedziałem jeszcze ciszej
Odsunąłem się od niego i wyciągnąłem telefon. Chwilę szukałem jednej rzeczy a jak już ją znalazłem to pokazałem brunetowi zdjęcia.
-Dostałem takie zdjęcia na których wszystko widać- powiedziałem i schowałem twarz w dłoniach
-Przecież to nie możliwe, kto ci to wysłał?- zapytał oddając mi telefon
-Nie wiem, przyszło z nieznajomego numeru - przyznałem
-No to skąd wiesz że to prawda?-zapytał patrząc na mnie
-Problem w tym, że nie wiem co o tym myśleć-mówię cicho
*Luna*
Wstałam rano i przygotowałam się do szkoły, jestem w okropnym stanie. Nadal nie wiem co z Matteo ale wiem, że żyje, bo odrzuca moje połączenia. No nie powiem trochę do dupy ale dobra.
Nie miałam ochoty na jedzenie śniadania, więc jak już wszystko skończyłam robić wyszłam z domu i poszłam do szkoły. Przy wejściu zobaczyłam Ninę, która robiła coś na telefonie. Podeszłam do niej i zauważyłam, że coś jest nie tak bo nawet mnie nie zauważyła. Lekko odchrząknęłam i dopiero wtedy brunetka na mnie spojrzała.
-Hej, wszystko dobrze?
-Tak, wszystko dobrze...- nawet na mnie nie patrzyła co znaczy że mnie okłamywała
-Nina
-Tak?-zapytała lekko na mnie spoglądając
-Co się dzieje?- zapytałam zmartwiona
-Wszystko dobrze, naprawdę- powiedziała ale nie przekonująco
-Jasne...-powiedziałam cicho
Postanowiłam już nie naciskać, jak nie chce mi powiedzieć to rozumiem to. Wchodzimy do szkoły i siadamy na lekcji. Większość lekcji minęło dość szybko ale na wf-ie zaczęło mi się kręcić w głowie. Nikomu o tym nie mówiłam, bo myślałam
, że mi zaraz przejdzie ale myliłam się.
Zobaczyłam małe, czarne plamki które pojawiały coraz mocniej przede mną a po chwili poczułam że spadam na ziemię i jakieś krzyki a potem film mi się urwał.
Obudziłam się nie wiem jak długo po tym całym wydarzeniu, otworzyłam oczy i zobaczyłam, że znajduję się w białym gabinecie pielęgniarki. Powoli się podniosłam a po chwili do pokoju weszła pielęgniarka z Gastonem.
-No, no, no młoda nareszcie się obudziłaś-powiedział z uśmiechem
-Bardzo śmieszne- udaję uśmiech
-Jak się czujesz Luna?-zapytała pielęgniarka ignorując naszą wymianę zdań
-Dobrze, lekko mnie boli głowa ale już lepiej- mówię z lekkim uśmiechem - co się tak właściwie stało?
-Opowiem ci wszystko po drodze, zawiozę cię do domu- oznajmił chłopak z uśmiechem
-Jasne...-mowię cicho
Gdy pielęgniarka powiedziała mi co mogę robić a czego nie Kasztan pomógł mi dojść jakoś do auta co było trochę trudne bo nadal kręciło mi się w głowie ale jakoś się udało. Usiadłam w środku a po chwili już jechaliśmy, myślałam że jedziemy do mnie ale Gaston skręcił w innym kierunku
-Gdzie jedziemy?-zapytałam patrząc w jego stronę
-Do mnie-powiedział dość szybko
Wiedziałam, że jest coś nie tak
-Jasne...
Po chwili byliśmy już pod jego domem. Z pomocą chłopaka powoli wyszłam z auta i zaczęliśmy się kierować w stronę domu. Gdy weszliśmy do środka poczułam te charakterystyczne perfumy
Matteo tu jest...
Popatrzyłam się w miejsce gdzie drzwi się otworzyły a w nich stanął Matteo skupiony na telefonie, był w samych spodniach tak że było widać jego umięśniony brzuch
-Zaraz wychodzę na zakupy, kupi...-przerwał gdy popatrzył na mnie i nagle zobaczyłam w jego spojrzeniu ból którego nie chciał za wszelką cenę pokazywać- co ONA tu robi?
Powiedział to najbardziej chłodnym głosem jaki kiedykolwiek usłyszałam. Nie rozumiałam o co mu chodziło przecież ja nic nie zrobiłam.
-Przyszła w odwiedziny, była w szpitalu muszę się nią opiekować-powiedział i zauważył że patrzę wszędzie tylko nie na nich- a wy musicie poważnie porozmawiać
W tej chwili wyszedł z mieszkania a ja spojrzałam na Matteo, patrzył się na mnie z nienawiścią jakiej nigdy nie widziałam
-Możesz już iść-powiedział siadając na kanapie
-O co ci chodzi co?!-popatrzyłam się na niego
-O co mi chodzi?! O to że mnie zdradziłaś!- powiedział i rzucił w moją stronę telefon
Natychmiast go złapałam i zobaczyłam zdjęcia moje i... Harrego. Całowaliśmy się na nich, przecież to jest cholerna przeróbka . Nic takiego się nigdy nie wydarzyło
-Skąd to masz?- zapytałam spokojnie oddając mu telefon który natychmiast zabrał
-Nie wiem, ktoś mi to wysłał
-Przecież to nie prawda! Ja nigdy bym się z nim nie całowała!-podeszłam do niego ale on od razu się odsunął
-Widziałem... Więc nie kłam
Chciałam coś powiedzieć ale poczułam wibrację z w mojej kieszeni, wyciągnęłam telefon i zobaczyłam wiadomość od mamy.
Od mama:
Hej Luna, sprawy się lekko skomplikowały, więc jutro wyjeżdżamy do Cancun I ty razem z nami, zostaniemy tam do końca wakacji. Jutro z rana mamy lot
Patrzyłam się na tą wiadomość przez dłuższą chwilę. Przecież to nie tak że wakacje dopiero za miesiąc
-Wszystko dobrze?- zapytał cicho
-Wyjeżdzam do Cancun...
Nic nie odpowiedział tylko poszedł do pokoju i się w nim zamknął. Po cichu wyszłam z domu i poszłam do siebie, nie było aż tak daleko więc na spokojnie doszłam. Gdy weszłam do domu nikogo nie było więc postanowiłam się spakować.
Jak już skończyłam, a przynajmniej tak mi się wydawało było już rano. Spojrzałam na zegar, który wskazywał 8:40. Nie, to niemożliwe. Chciałam już wstać ale do mojego pokoju weszli rodzicie
-Skarbie musimy się zbierać -powiedziała mama
Pokiwałam głową smutno i zniosłam walizki na dół ale przed tym szybko napisałam wiadomość.
Do Matteo:
Piszę tylko żeby napisać, że już wyjeżdżam. Mam nadzieję, że zrozumiesz że to wszystko to jedno wielkie kłamstwo
Schowałam telefon z nadzieją, że jednak przyjedzie na lotnisko i wsiadłam do auta. Jechaliśmy jakieś pół godziny aż dojechaliśmy na miejsce. Wzięliśmy wszystkie swoje rzeczy i poszliśmy na lotnisko, wszystko przeszło dość płynnie i czekaliśmy w kolejce do wejścia samolotu. Popatrzyłam jeszcze raz na drzwi ale nikogo tam nie zauważyłam
Nie przyjechał...
Usiadłam przy oknie i założyłam słuchawki i nawet nie wiem kiedy zamknęłam oczy i zasnęłam. Obudziłam się się dopiero w Cancun...
🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕
Hej
Jak tam zakończenie, pasek jest?
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Przepraszam że tak długo nie ma ale po prostu miałam taki jakby zastój i nie mogłam nic wymyślić więc może być słabo
Papa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top