rozdział 18

Moim oczom ukazał się piękny widok...
Był to czerwony mostek, na którym był koc z jedzeniem. Ja nie wierzę, że Matteo zrobił dla mnie coś takiego.
Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę mostku. Usiedliśmy na kocu i patrzyliśmy sobie w oczy w ciszy. Nie była to niezręczna cisza ale przyjemna, taka żeby każdy przemyślał co zaraz powie

-Chcę cię przeprosić- powiedzieliśmy w tym samym czasie i wybuchnęliśmy śmiechem

-Możesz zacząć- powiedział do mnie Matteo z uśmiechem

-Chciałabym cię przeprosić za to, że ci nie wierzyłam. Byłam egoistką i myślałam, że kłamiesz. A teraz wiem, że to Ámbar cię pocałowała a nie ty ją - powiedziałam i zakryłam twarz dłońmi

On wziął moje ręce z twarzy i je trzymał

-To moja wina, przepraszam

Zbliżył się do mojej twarzy tak, że dzieliły nas milimetry. Tak bardzo chciałam znów posmakować jego ust, że to ja przyciągnęłam go do siebie.

*Matteo*
Przybliżyłem się do niej a ona przyciągnęła mnie do siebie. Byłem bardzo zaskoczony tym co zrobiła ale po chwili zacząłem oddawać pocałunek. Był on pełen miłości i stęsknienia, chyba każdy z nas tego potrzebował. Gdy zabrakło nam oddechu odłączyliśmy się od siebie. Podniosłem się z koca i klęknąłem przed nią

-Luno Valente czy po raz drugi zostaniesz moją dziewczyną?- zapytałem i czekałam na jej reakcję

-A masz wątpliwości królu Pawiu?- zapytała mnie i znowu mnie pocałowała

-Już nie- powiedziałem i się uśmiechnąłem- jedzmy już, bo zaraz się ściemni

W trakcie jedzenia bardzo dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Byłem tak bardzo szczęśliwy, że znowu jestem z Luną. Jak skończyliśmy jeść wszystko spakowaliśmy do mojego plecaka i zeszliśmy z mostku.

-Gratulacje!- krzyknęła Nina i Gaston którzy wybiegli z krzaków

-Co wy tu robicie?- zapytała kompletnie szokująca zszokowana- Matteo wiesz coś o tym?- zapytała mnie a ja się tylko uśmiechnąłem

-Pomogliśmy Matteo w niespodziance- powiedziała Nina

-Dziękuję, Nina mogę do ciebie iść po moje rzeczy?- zapytała a ja się śmiałem pod nosem- z czego się śmiejesz?

-Twoje rzeczy są już u Matteo- powiedziała Nina- przyniosłam je jak byłaś w szpitalu

-Dziękuję, idziemy?

-Tak- powiedziałem i złapałem ją za rękę

Szliśmy do domu trzymając się za rękę ale w pewnym momencie Luna się zatrzymała i zaczęła się wycofywać do tyłu

-Luna, co jest- zapytałem z przejęciem

-T-to był o-on - mówiła jąkając się

-Kto?Luna powiedz mi co się stało. Przecież tam nikogo nie ma- mówiłem patrząc się w tą samą stronę co Luna

-Poszedł sobie. Matteo, on mnie znalazł! To był on!- mówiła przez płacz

Przytuliła się do mnie a ja ją mocniej przyciągnąłem do siebie. Po chwili Luna nadal się nie uspokoiła, więc wziąłem ją na ręce i zaniosłem do domu. Wszedłem do jej pokoju i odstawiłem ją na łóżko.

-Luna... Opowiesz mi kto tam był?- zapytałem spokojnie trzymając jej rękę

-To był Michel...

-Ten Michel? Ten, o którym mi mówiłaś?- zapytałem

-Tak, ty...- powiedziała ale przerwał nam głos powiadomienia z jej komórki

Luna wstała z łóżka i wzięła telefon. Czytała wiadomość ale w pewnym momencie zachwiała się i prawie upadła ale szybko ją złapałem. Luna zemdlała, położyłem ją na łóżku i pobiegłem do mojego pokoju po wodę. Tak bardzo się wystraszyłem. Prawie się zabiłem po drodze, bo nadal nie posprzątałem po kłótni z Luną. Szybko wziąłem wodę i pobiegłem do pokoju Luny. Lekko się budziła, więc podniosłem ją do góry i nalałem jej wody do buzi po czym się obudziła.

-Luna! Nawet nie wiesz jak się wystraszyłem- krzyknąłem i przytuliłem ją do siebie- co się stało?

Ona nic nie powiedziała tylko pokazała mi swój telefon. Przeczytałem wiadomość i mnie zamurowało...
☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️
Hejo
Cieszycie się, że lutteo wróciło?
Jak myślicie co będzie w wiadomości?
I od kogo ona jest?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top