rozdział 11
Możecie pisać imię dla szofera Matteo, bo ciągle piszę, że szofer ale musi mieć jakieś imię a ja nie umiem wymyślić, więc byłabym wdzięczna gdybyście wymyślili
------------------------------------------
-To była Ámbar- powiedzieliśmy w tym samym czasie
-Ámbar? Jesteście tego pewni?- zapytała poważnie
-Wydaje mi się, że tak, bo ostatnio groziła Lunie i powiedziała jej, że to dopiero początek. A jak szedłem po ciebie jak Luna się przewróciła zobaczyłem, że Ámbar i Benicio się z nas śmiali- powiedziałem i załączyłem moją i Luny rękę w uścisku
-To naprawdę szokujące. Nie wiedziałam, że Ámbar jest do czegoś takiego zdolna- powiedziała Tamara
-Do czego jestem zdolna?- usłyszeliśmy głos Ámbar
-O Ámbar dobrze, że tu jesteś. Musimy poważnie porozmawiać- powiedziała Tamara- już możecie iść do domu, ja się wszystkim zajmę- powiedziała w naszą stronę
-Dobrze, do zobaczenia- powiedziała miło Luna- idziemy?
-Oczywiście kelnereczko, zadzwonię tylko po szofera
-Nie, trzeba. Możemy się przejść
- Dobrze, to zadzwonię tylko, żeby przyniósł ci kule- powiedziałem do niej i się uśmiechnąłem- chyba, że dasz radę dojść z zwichniętą nogą?
-Oj, zapomniałam- powiedziała i się lekko zaśmiała- to chodźmy
Pomogłem jej przejść do wejścia i poczekaliśmy na szofera. Gdy już przyjechał powiedziałem do Luny, żeby na mnie poczekała. Po tym poszedłem do auta i wziąłem kule.
-Dziękuję, że się tym zająłeś- powiedziałem do szofera
-Nie ma sprawy. Zwieść ciebie i twoją przyjaciółkę do domu?- zapytał
-Nie trzeba, przejdziemy się. A tak w ogóle to moja dziewczyna- powiedziałem, uśmiechnąłem się i zamknąłem drzwi od auta
Zajrzałem jeszcze przez szyby do auta i zobaczyłem jak mój szofer pokazuje mi kciuki do góry. Zaśmiałem się tylko i poszedłem do Luny.
-Proszę to twoje kule. Idziemy?- zapytałem ją i podałem jej kule
-Jasne i dziękuję, chodzimy
Powoli szliśmy do domu tak, żeby Luna nadążała.
W tym samym czasie co Luna i Matteo wyszli z Rollera
*Ámbar*
-Co się stało Tamaro?- zapytałam spokojnie
-To ty mi powiedz Ámbar. Dlaczego zrobiłaś to Lunie?- zapytała mnie poważnie
-Nie wiem o czym mówisz- skłamałam ale bardzo przekonująco
-Ámbar nie udawaj. Wiem, że to przez ciebie Luna się przewróciła na wrotkowisku. Matteo z Luną wszystko mi powiedzieli- powiedziała do mnie a we mnie już się gotowało. Luna już mnie popamięta
- Dobrze, to byłam ja ale zrozum mnie Tamara. Przez nią straciłam Matteo i to dopiero początek- powiedziałam i wyszłam
Zadzwoniłam po szofera i wróciłam do domu. Poszłam do pokoju nawet nie witając się z moją matką chrzestną (Sharon)
-Ámbar! Stój!- usłyszałam jej głos
-Czy coś się stało ciociu?- zapytałam spokojnie
-Dzwonili do mnie z wrotkowiska. To co zrobiłaś tamtej dziewczynie jest niedopuszczalne. Psujesz moją reputację Ámbar. Powinnaś się wstydzić- powiedziała do mnie bardzo poważnie
-Przepraszam ciociu, bardzo tego żałuję- skłamałam, bo byłam z siebie dumna
-Zwykłe przepraszam nie wystarczy. Masz zakaz chodzenia na wrotkowisko przez miesiąc. A teraz idź do pokoju
-Co! Ale dlaczego?! Nie możesz mi tego zabronić!- krzyczałam cała zdenerwowana
-Ja mogę wszystko Ámbar. Jutro od razu po szkole wracasz do domu. Idź już do pokoju
Nic już nie powiedziałam tylko poszłam zdenerwowana do pokoju trzaskając przy tym drzwiami. Jak ja nie znoszę tej Smarkuli! (Oczywiście chodzi o Lunę a nie o Sharon) Już mam plan, żeby Matteo do mnie wrócił. Przekupię jakoś nauczycielkę, żebym miała projekt z Matteo i pójdziemy do jego domu. A jak Luna wejdzie do pokoju pocałuję go i będzie już mój.
*Luna*
Doszliśmy do domu i poszliśmy spać, bo było bardzo późno. Ja jutro nie idę do szkoły, bo chyba nie dam rady. Napisałam mamie, że nie idę do szkoły bo mam zwichniętą nogę. Matteo pomógł mi przebrać spodnie od piżamy, bo sama nie dałabym rady.
-Mogę z tobą zostać?- zapytał mnie Matteo
-Oczywiście, przecież jesteś moim chłopakiem- powiedziałam i się uśmiechnęłam
Położyłam się na łóżku a Matteo obok mnie i się do mnie przytulił. Usłyszałam jeszcze tylko:
-Kocham cię Luna
"Właśnie kogoś takiego potrzebowałam". Pomyślałam i z tą myślą zasnęłam
*Rano*
-Luna, wstajesz?- usłyszałam głos Matteo i się obudziłam
-Tak ale nie idę do szkoły, bo chyba nie dam rady. Chodźmy zjeść śniadanie- powiedziałam i wzięłam moje kule.
Matteo pomógł mi zejść ze schodów a później poszliśmy do kuchni a tam zobaczyliśmy...
☁️
Hejka mam nadzieję, że rozdział się podobał.
Jak myślicie co Luna i Matteo zobaczyli w kuchni?
A i ten rozdział dedykuję Tosiowski
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top