Gregor Schlierenzauer x Reader


Nasze początki były banalne. Skoczek i jego fanka. Niby banalne, ale zamieniło się to w jedną z moich najlepszych, a zarazem najgorszych przygód życia.
A jak się to zaczęło?
Już opowiadam.
Odkąd tylko pamiętam, moje życie kręciło się wokół skoków. I latem, i zimą. Siadałam przed telewizorem i z zapałem oglądałam losy moich ulubieńców. Oczywiście, że najbardziej kibicowałam Austriakom. Tworzyli niezwykle zgrany team i nic nie zapowiadało, by się to miało zmienić. Zwłaszcza, że pewnego dnia dołączył do nich niezwykle utalentowany skoczek młodego pokolenia, bo zaledwie 16-letni Gregor Schlierenzauer. Od razu zapałałam do niego jakąś dziwną sympatią, która z czasem przerodziła się w coś więcej. Miałam wtedy dziesięć lat.
Kolejne dziesięć lat spędzałam przed telewizorem,okazjonalnie wyjeżdżając na zawody w Zakopanem, licząc, że spotkam mojego idola. Lecz nic takiego się nie stało.
Zmieniło się to dopiero, jak poszłam na studia. Dziennikarskie, a jakże.Uczyłam się sumiennie, by w przyszłości zostać dziennikarką sportową specjalizującą się w sportach zimowych, zwłaszcza wskokach i kombinacji. Jednym z zadań, by zaliczyć rok było zrelacjonowanie jakiegoś wydarzenia. Ja wybrałam oczywiście Turniej Czterech Skoczni. Pojechałam do Bischofshofen, Innsbrucku,Oberstdorfu i GA-PA.
Spotkałam Go w Innsbrucku. Miałam niezwykle rzadką okazję, by przeprowadzić z nim wywiad. Nie obyło się bez wpadek, które zamiast go zniechęcić do mnie, tylko wywoływały uśmiech na jego twarzy. Po wywiadzie wymieniliśmy się numerami telefonów i często do siebie pisaliśmy i dzwoniliśmy.Moja fascynacja Gregorem zaczęła się przeradzać w coś więcej,zakochiwałam się. Myślałam, że on we mnie też.
Gdy tylko mieliśmy wolny czas to albo on przyjeżdżał do mnie, albo ja do niego. Najczęściej jednak to ja do niego przyjeżdżałam, do Innsbrucku. Chodziliśmy po uliczkach miasta, trzymając się za ręce. Wpatrywałam się w niego prawie jak w Boga. Uwielbiałam jego uroczy uśmiech i brązowe oczy, które lśniły zawadiacko, gdy tylko Gregor był w dobrym humorze.
Myślałam, że to będzie tylko kwestia czasu jak spyta mnie, czy się nie przeprowadzę do niego. Ja bym rzuciła dla niego wszystko. Studia, rodzinę, dom.Ważne, byśmy byli szczęśliwi.
Po kilku miesiącach nasz szczęśliwy domek zaczął się rozpadać. Nasze rozmowy stawały się coraz rzadsze i krótsze. Gregor praktycznie do mnie nie dzwonił, zasłaniając się napiętym grafikiem i brakiem czasu.Usprawiedliwiałam go za każdym razem. W końcu był skoczkiem narciarskim i musiał spędzać dużo czasu na treningach, a po nich był wykończony. Z czasem jednak zaczęły do mnie dochodzić plotki o tym, że Gregor z kimś się spotyka. Nie mogłam w to uwierzyć,bo przecież ja byłam jego dziewczyną.
Ale wtedy zadałam sobie pytanie. Czy kiedykolwiek powiedział mi, że mnie kocha? To zawsze ja okazywałam mu uczucia, mówiąc mu jak bardzo go kocham. On tylko kiwał głową z uśmiechem i wystawiał usta do pocałunków. Ja to akceptowałam, będąc zaślepiona jednostronną miłością, którą najwidoczniej on nie odwzajemniał.
Musiałam to sprawdzić.
Spakowałam się do samochodu i wyjechałam do Austrii, do Stams, gdzie aktualnie drużyna austriacka miała obóz.Byłam zdeterminowana, by poznać odpowiedzi na dręczące mnie pytania.
Od razu na miejscu wyczułam, że nie jestem tu mile widziana. Fettner wraz z Aschenwaldem wpatrywali się we mnie kpiąco,zaś Kraft z Hayboeckiem jedynie ze współczuciem i smutnymi uśmiechami. Zaraz po Schlierim to właśnie ich lubiłam. Nie rozumiałam co się dzieje. Weszłam głębiej i widok, który zastałam złamał mi serce.

Gregor spotykał się ze mną i z jeszcze inną dziewczyną. W tym samym czasie. Lecz on wpatrywał się w nią jak w ósmy cud świata. Na mnie nigdy tak nie patrzył. Jak mogłam być taka głupia i zakochałam się w idolu, dla którego byłam jedynie zdobyczą, trofeum? Czas jakby zwolnił. Trzasnęłam drzwiami i czym prędzej uciekłam z budynku, nie zatrzymywana przez nikogo. Łzy ciekły mi po policzkach, a ja ich nie zatrzymywałam.
Zrozumiałam wtedy jeszcze jedno: nie można nikogo zmusić do miłości.
Od tego czasu trzymałam się z daleka od Gregora,który nie próbował się kontaktować ze mną. Był szczęśliwy ze swoją narzeczoną, a ja leczyłam złamane serce.
Musiało minąć kilka lat, bym doszła do równowagi i zaczęła się z kimś spotykać.
A tym kimś była osoba, którą również ubóstwiałam od dzieciństwa, lecz był poza moim zasięgiem. Spadł mi akurat w momencie, gdy byłam na dnie. I jestem mu wdzięczna, że uleczył moje serce i sprawił, że uwierzyłam w miłość. Zostałam jego żoną i urodziłam dwójkę dzieci. Jednak fajnie jest być panią Morgenstern zamiast Schlierenzauer. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top