14
Pov Niall
Siedziałem na kanapie w gabinecie mojej pani psycholog i słuchałem jej gadania. Była ode mnie starsza, wyglądała na jakieś trzydzieści pięć może trzydzieści siedem lat. Za to była dość ładna. Oczywiście nie obchodziło mnie to, bo miałem swoją Chloe. A jak się jej tak dokładnie przyglądałem to miała nawet podobne rysy do mojej ślicznotki.
- Jaki jest pana problem? - spytała.
- Obowiązuje panią tajemnica lekarska? To co pani powiem nikomu pani nie powtórzy? - musiałem mieć co do tego pewność.
- Oczywiście.
- Muszę się nauczyć panować nad emocjami, bo skrzywdziłem kilka razy moja ukochaną.
- Co pan jej dokładnie zrobił.
-Mówmy sobie po imieniu, bo dziwnie się czuję. Jestem Niall.
- Dobrze. Więc co zrobiłeś swoje dziewczynie Niall? - no i znowu te trudne pytanie.
- Na samym początku ją porwałem, bo chciałem zaszantażować jej ojca. Zakochałem się w niej. Po kilku dniach jednak zdenerwowała mnie i ją uderzyłem. Potem było jeszcze gorzej z zazdrości poddusiłem ją chociaż doskonale wiedziałem, że ma chore serce - po samej jej minie widziałem już, że ma mnie za jakiegoś potwora.
Nie miała jednak pojęcia, że to jeszcze nie wszystko.
-Potem ona mi wybaczyła, ale przez jej ojca znowu doszło między nami do nieporozumienia. Kolejny raz ją uprowadziłem, a następnie zgwałciłem, a gdy jej ojciec nad odnalazł to postanowiłem ją zabić. Gdyby nie powiedziała mi, że nosi moje dziecko to bym ją udusił.
Po tym co powiedziałem Alice to ona chyba przestała się przy mnie komfortowo czuć. Ciekawe czy miała kiedyś tak trudny przypadek jak ja?
- A co z dzieckiem?
- Okazało się, że Chloe jednak nie jest w ciąży. Wiem jednak, że ona nadal mnie kocha, więc chcę o nią walczyć.
- Nie wiem czy to ma jakiś sens. Po tym co się stało ona nigdy nie będzie się przy tobie komfortowo czuła.
- Zmówiłaś się z Louis'em Tomlinsonem! - krzyknąłem na nią, a późnej uświadomiłem sobie, że nie powinienem mówić jego nazwiska.
- Louis'em Tomlinsonem - powtórzyła po mnie.
- Znasz go?
- Nie, opowiedz mi lepiej o tej swojej Chloe - akurat o niej to mogłem rozmawiać godzinami.
- Ma dopiero siedemnaście lat, jest to śliczna rudowłosna. Ma także dość kąśliwy charakter. Jednak ogromnie w niej to lubię. Wzbudza we mnie instynkt opiekuńczy, sam nie mam pojęcia jak mogłem ją tak traktować.
Uśmiechnęłem się na samo jej wspomnienie.
- Po tym jak o niej mówisz wiem, że darzysz ją uczuciem, ale pomyśl, nie było by dla niej lepiej jakbyś ją zostawił. Czasem najlepszy dowód na okazanie komuś miłości to zostanie go - cholernie mocno nie spodobało mi się to co powiedziała.
- Nie ma takiej opcji - oznajmiłam, wstałem i wyszedłem.
Pov Louis
Miałem ochotę wysłać kogoś to Horana, ale jak ostatnim razem to zrobiłem to moja córeczka bardzo ucierpiała. Musiałem pogodzić się z faktem, że on żyje. Przynajmniej na razie.
Jak usłyszałem dzwonek do drzwi i nie zobaczyłem nikogo na horyzoncie to z niechęcią wstałem i poszedłem je otworzyć.
Jak już to zrobiłem to zobaczyłem kobietę, którą miałem nadzieję już nigdy nie oglądać.
Jak będzie dużo komentarzy to może dodam dziś jeszcze jedne.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top