ROZDZIAŁ 9
Każdy kolejny weekend wyglądał podobnie. Wyjścia do kina, spacery. To wszystko miało nas do siebie zbliżyć i tak też się stało. Wiedziałam on nim dużo i mogłam mu zaufać. Rozmawialiśmy. To była podstawa. Wiedziałam, że lubi zwierzęta. Wiedziałam, że uwielbia jeść spaghetti. Uwielbiałam dowiadywać się o nim nowych rzeczy. Adam był jak nowa, dobra książka. Codziennie chciałam czytać kolejny rozdział, a gdy już skończyłam ją czytać ciągle do niej wracałam i chciałam poznać dalsze losy bohaterów.
Przy nim koszmary znikały. Miałam je od osiemnastych urodzin Elizabeth. Gdy wracałam po weekendzie do domu znowu nie mogłam się wyspać. Budziłam się do dwóch razy w ciągu nocy. Większości snów z tygodnia nie pamiętałam ale domyślałam się z kim mogły być związane.
Nie powiedziałam o tym Adamowi. Nie chciałam, żeby to wszystko do mnie wróciło. Gdy ludzie dowiadują się co mnie spotkało użalają się nade mną. Kiedyś i tak będę musiała mu powiedzieć lub prędzej czy później sam się dowie ale ta chwila na razie nie nastąpi.
Zamyślona wpatrywałam się w okno gryząc ołówek na zajęciach z geografii gdy nauczycielka zadała mi pytanie.
-Kamila. Jak myślisz, która odpowiedź jest prawidłowa? – popatrzyłam na tablicę i po chwili udzieliłam
odpowiedzi.
-Sto sześćdziesiąt trzy stopnie i dziesięć minut kątowych.
-I jaka będzie odpowiedź?
-Rozciągłość równoleżnikowa Azji wynosi sto sześćdziesiąt trzy stopnie i dziesięć minut.
-Bardzo dobrze ale uważaj. – Nauczycielka posłała mi uśmiech, który odwzajemniłam.
Były to dodatkowe zajęcia. Bardzo lubiłam geografię, więc gdy tylko dowiedziałam się, że takie zajęcia pozalekcyjne są to zapisałam się na nie. Bardzo długo rozmawiałam z Adamem o tym, że musi skończyć szkołę więc porozmawiał z szefem i miał pracę na godziny popołudniowe. Weekendy miał wolne więc wtedy spędziliśmy czas razem ale jednocześnie uczyliśmy się.
Adam codziennie był w szkole. Nauczyciele na każdej lekcji byli zdziwieni jego obecnością. Nie dziwię się. Sześćdziesiąt trzy godziny nieusprawiedliwione w semestrze to nie mało. Każdą wolną chwilę, którą miał poświęcał mi. Raz powiedział mi, że nie potrzebuje poświęcać czasu innym ludziom, bo inni nie są tak ważni jak ja. Od tego tak naprawdę zaczął się nasz związek na poważnie.
Na samym początku starałam się nie afiszować z tym, że jesteśmy razem ale po jakimś czasie i tak wszytko wyszło. Widziałam zazdrość w oczach wielu chłopaków ale niezbyt mnie to ruszało. Adam twierdził, że jest najszczęśliwszym facetem na ziemi, ponieważ mogłabym mieć każdego, a wybrałam jego. Czy ja tak uważałam?
Gdy patrzyłam w lustro widziałam ładną dziewczynę, ale w tej dziewczynie nie widziałam nic ponad przeciętną. Nie do końca wiem co takiego widzieli we mnie ci wszyscy faceci ale podobało mi się, że czasami na mnie zerkają. To natomiast nie podobało się Adamowi. Gdy rozmawiałam z jakimiś chłopakami to zawsze był zazdrosny. Zawsze. Tłumaczyłam mu, że jestem tylko jego, a tamci mężczyźni mogą na mnie tylko popatrzeć i ewentualnie coś sobie powyobrażać. Kiedyś odpowiedział mi:
-Jestem facetem i wiem co oni sobie wyobrażają ale ty tego raczej nie chcesz wiedzieć.
-A niby skąd jesteś tego taki pewien?
-Bo jeszcze dwa tygodnie temu sam musiałem sobie wyobrażać. Ty nawet nie wiesz co się działo w mojej głowie. No, i nie tylko w głowie. – wybuchłam wtedy śmiechem.
Moje życie z Adamem było cudowne. Był takim facetem o jakim zawsze marzyłam. Mimo tego, że byliśmy ze sobą dopiero trzy tygodnie zastanawiałam się powoli czy będę w stanie zaspokoić jego potrzeby. Umówmy się, jest facetem wszyscy raczej wiedzą czego faceci chcą. A ja jestem kobietą i nie jestem gotowa mu tego dać. Jeszcze nie teraz.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top