ROZDZIAŁ 30

Weszliśmy do pokoju, w którym dzisiejszego ranka się obudziłam. Usiedliśmy na łóżku i nastała niezręczna cisza. Jak zacząć? Najlepiej prosto z mostu.

-Wytłumacz mi to na spokojnie. – przybliżyłam się do niego i położyłam mu dłonie na udach.

-Nawet nie wiem jak zacząć... – położył swoje na moich.

-Najlepiej od początku... – prychnęłam pod nosem.

-Kochanie, myślę, że początek zaczął się wraz z moim przyjściem na ten chory świat. Całego swojego życia nie będę Ci opowiadał. Ale jeśli chodzi o te problemy to wszystko zaczęło się... Gdy Maja zaczęła chodzić z Adrianem.

-Co on ma do tego? – byłam zdziwiona. On?

-Znałem go wcześniej. Należał do mojego szemranego towarzystwa. Okazało się, że postanowił się zmienić zaraz po mnie. Poznał Majkę... Zakochał się... Przez przypadek w sumie dowiedziałem się, że Martyna będzie próbowała zniszczyć mi życie. – zakończył wzdychając.

-Ale dlaczego ona mści się na tobie skoro to ona ciebie zdradziła?

-Dobre pytanie. Myślę, że chodzi jej o tę sytuację gdy nie chciałem do niej wrócić... Próbowała zniszczyć ciebie, żebym do niej wrócił.

-To jakaś wariatka. – położyłam się na łóżku.

-Mało powiedziane. – zrobił to samo. Zaczął bawić się moimi włosami.

-Powiedz mi jeszcze... O co chodzi z tymi twoimi „ludźmi od wszystkiego”? – zaśmiałam się.

-Gdy dowiedziałem się jak sytuacja wygląda musiałem wiedzieć, co Martyna tak naprawdę chce zrobić. Okazało się, że na początku nie miała żadnego planu. Dopóki nie poznałem ciebie. Gdy tylko powiedziałaś mi, że rozmawiałaś z nią skontaktowałem się z Tomkiem. Tutaj przyda się jeszcze fakt... Że mój wyjazd do Niemiec nie był żadnym wyjazdem z szefem. – okłamał mnie. Perfidnie mnie okłamał. Buzowała we mnie złość.

-Dlaczego mnie okłamałeś? – popatrzyłam na niego gniewnie.

-To ja jestem swoim szefem. – dodał. Że co proszę? – To firma mojego dziadka.

-Ale... Dlaczego ty mi nie powiedziałeś? – szepnęłam.

-A zmienia to twoje uczucia do mnie? – co to za pytanie?

-Oczywiście, że nie! Tu chodzi o sam fakt, że mi nie zaufałeś!

-Ufam Ci tylko...

-Jakbyś mi ufał to byś powiedział!

-Sam nie wiem dlaczego Ci tego nie powiedziałem. To był błąd ok? – przytulił mnie. Nie potrafiłam się na niego gniewać. Oddałam uścisk.

-Nie wiem jakim cudem udało ci się to ukryć... Ale kontynuuj. Skontaktowałeś się z Tomkiem. Co dalej?

-W dzień mojego wyjazdu Adrian dowiedział się, że idziecie do klubu, w którym często bywał Damian. Dał
znak Tomkowi żeby was pilnował. Jak widać przydało się. – skarcił mnie wzrokiem. – Nie przesadzaj już z
alkoholem... – gładził mnie po włosach.

-Obiecuję. – pocałowałam go w usta. Oddał go i z leniwego pocałunku przeszliśmy do namiętnego. Nie wiedziałam nawet kiedy zdjął ze mnie koszulkę i zostałam w samej bieliźnie. Usiadł na łóżku i patrząc na mnie powiedział, że jestem piękna. Leżałam z rumieńcem na twarzy. W życiu codziennym taka odważna...
A w sprawach seksualnych zamienia się w cichą, potulną owieczkę. Cóż za paradoks!
Moje ręce przyciągnęły go do mnie i szybko pozbyłam się jego koszulki, by podziwiać idealnie wyrzeźbione ciało. Później z sekundy na sekundę było już tylko przyjemniej.
***

Ubrałam jego koszulkę, która była dla mnie jak sukienka, która leżała teraz gdzieś w pokoju, i wyszłam do toalety podczas gdy Adam spokojnie rozmawiał z jakimś swoim znajomym. Gdy byłam już obok toalety ucieszona Maja zaśmiała się do mnie i popędziła do salonu. Coś z nią chyba nie tak. Lekarz się przyda.
Gdy załatwiam swoje sprawy postanowiłam sprawdzić z czego tak bardzo cieszyła się dziewczyna. Poszłam więc do salonu gdzie doznałam szoku. Na dużym stole, bo salon połączony był z jadalnią, stał tort z osiemnastoma świeczkami. Rozłożone były również sztućce i zastawa. Na stoliku pod telewizor stał alkohol, a na stole wino. Wszyscy krzyknęli niespodzianka. W moim oku zakręciła się łza. Gdy zaczęli śpiewać „Sto lat” rozleciałam się. Stałam i płakałam. Nikt nigdy czegoś takiego dla mnie nie zrobił. Po skończonej piosence Adam podszedł do mnie pierwszy i złożył życzenia. Nie słuchałam go nawet, a tylko mocno przytuliłam. Po Adamie podeszła uradowana Maja wraz z Adrianem, których także mocno wyściskałam. Później podeszli chłopcy.
-Czas na prezenty! – wyśpiewał skowronek Maja. Najpierw podszedł do mnie Karol. Bardzo mnie tym
zdziwił. Znamy się dopiero jeden dzień. Wręczył mi  pudełko, w którym był mały miś, Oh, ktoś ewidentnie powiedział mu, że uwielbiam przytulanki, a obok tego kartka z napisem

“Hotel Indigo
899 Francissco St“

Zmarszczyłam brwi. O co tu chodzi?

-Otwieraj dalej. – pod nos posunął mi pudełko Tomek. Było nieco większe od pudełka Karola. Otworzyłam je i w środku znalazłam szare legginsy od Calvinac Kleina i do kompletu stanik sportowy.- Adam wspominał kiedyś, że lubisz tańczyć... Więc pomyślałem, że ten prezent ci się spodoba. – puścił mi oczko na co się zaśmiałam. Popatrzyłam się na Adama, który z zadowoleniem patrzył jak z uśmiechem na twarzy otwieram prezenty. Musiał wiedzieć, no bo niby skąd Tomek znałby moje rozmiary? Podziękowałam mu i przytuliłam go.

Następny prezent był od Mai. Była to koperta. Moja ciekawość wzrosła do granic możliwości. Otworzyłam kopertę, a w środku znajdowały się dwa bilety. Bilety na samolot. Do Los Angeles. O. Mój. Boże. Pomrugałam kilka razy i szeroko się uśmiechnęłam.

-Na karteczce w prezencie od Karola masz nazwę hotelu. Wszystkiego najlepszego. – posłała mi ciepły uśmiech. Rzuciłam się na nią dziękując, później to samo zrobiłam z Karolem.
Podszedł do mnie Adam. I szepnął na ucho, że jedno prezent jest w sypialni, do której zaraz później poszliśmy. Na łóżku siedział duży miś, a obok niego bukiet czerwonych róż. Mocno go przytuliłam i podziękowałam całując go.

Byłam szczęśliwa. Miałam super znajomych. Cudownego chłopaka. Miałam cudowną... Mamę.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, a zaraz później ktoś krzyczał, że to do mnie. Szybko zeszłam na dół. W drzwiach stał kurier. Trzymał bukiet białych róż. Podpisałam odbiór i wróciłam do Adama. Usiadłam na łóżku i przeczytałam karteczkę.

“Dla najcudowniejszej kobiety na świecie. Wszystkiego najlepszego w dniu twoich urodzin córeczko. Spełnienia marzeń. Pamiętaj, że cię kocham. Zawsze. Tata“

Zaczęłam płakać. Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo go kocham. To w końcu mój tatuś. Mój kochany tatuś. Odnowię z nim kontakt. Dałam przeczytać to Adamowi. Mocno mnie przytulił i poparł moją decyzję. Czy byłam szczęśliwa? Byłam bardzo. Otaczały mnie najlepsze osoby pod słońcem. Otaczała mnie miłość. A ona potrzebna jest każdemu.

Każdemu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top