ROZDZIAŁ 28

-Kamila! – usłyszałam krzyki za sobą. Zamknęłam drzwi i pobiegłam w stronę automatycznej bramy, która powoli się zamykała. Za mną biegł Karol. Byłam szybsza. Pierwszy raz w życiu. Zaśmiałam się w duchu. Biegłam przed siebie. W końcu natknęła się na skrzyżowanie. Spojrzałam na nazwę ulicy i popędziłam w stronę szkoły. Schowałam się za budynkiem szkoły. Znalazłam na Facebooku Damiana i wysłałam szybką
wiadomość. „Spotkajmy się. Szkoła. Proszę”.

Płakałam. Nie wiem czemu. Cały ten tydzień był ciężki. Wszystko działo się za szybko. Wiedziałam, że będą mnie szukać i znajdą szybko tym bardziej, że mam ze sobą telefon. Wierzyłam w umiejętności Karola. Za kilka minut tu będą, a wtedy na pewno nie pozwolą rozmawiać mi z Damianem. Pospiesz się!

Jak na zawołanie kilka minut później zobaczyłam dziewczynę, a obok niej trójkę chłopaków. Prywatność jak cholera. Głośno wciągnęłam powietrze i podniosłam się z nurka, na którym siedziałam. Dziewczyna była mocno poobijana. Na moją twarz wkradł się uśmieszek.

-O czym chciałaś porozmawiać śliczna? Bo zakładam, że chciałaś... – podszedł do mnie Damian. Blisko. Zbyt blisko. Bawił się kosmykiem moich włosów. Były nieświeże. Błagam w głębi duszy o jak najszybsze pojawienie się Adama. Nie mogłam pozwolić na to, aby pokazać mu swój strach.

-Zostaw nas. Proszę. To nie jest wina Adama...

-Damian. Nie słuchaj jej. – w jej oczach był strach. Popatrzył na nią.

-To nie Adam zostawił Martynę! To ona go zdradziła! – kontynuowałam.

-Czy to prawda? – popatrzył na nią. Zostawił mnie. Odszedł. Odetchnęłam z ulgą. – Czy to prawda?! – warknął na nią. Zaczęła płakać, a on wiedział już, że to prawda. Zaczął nerwowo chodzić dookoła niej, a ona sama stała jak wmurowana. Postanowiłam się odsunąć i poczekać na rozwój wydarzeń.

-Prawda... Ale on nie chciał wrócić. Kochałam go...-ostatnie zdanie wyszeptała. Miałam ochotę rozwalić jej twarz drugi raz.

-I dlatego do swojego planu zniszczenia jej- palcem wskazał na mnie. – Postanowiłaś wykorzystać mnie?!

-Przepraszam... – wyszeptała.

-W dupie mam twoje przepraszam! Nie obchodzi mnie, że nie masz się gdzie podziać. Masz godzinę na spakowanie swoich rzeczy i nie widzę cię nigdy więcej w moim domu. Już! – warknął, a ona posłusznie ruszyła w stronę wyjścia z terenu szkoły.

Na jej miejsce przyszli chłopcy. Gdy zobaczyli siedzącego na murku Damiana i mnie z uśmiechem na twarzy byli zaszokowani.
Adam szybko podszedł do mnie i przytulił mnie ciągle uważając na bolące żebra.

-Coś ty...? – zapytał spokojnie.

-Powiedziałam mu. Wszystko. On zna prawdę. Kazał jej się
wynosić. Wystarczyło porozmawiać... – pocałowałam go. Dawno tego nie robiłam. Tęskniłam za nim.

Wszystko naszą stronę szedł Damian.

-Nie zbliżaj się do niej. – schował mnie za siebie. Delikatnie
chwyciłam go za ramię i wyszłam przed niego. Z nim nic mi się
nie stanie. Jestem bezpieczna.

-Dziękuję. – w oczach Damiana był ból. Nic więcej. – Dziękuję. –
wyciągnął w moją stronę rękę, którą delikatnie chwyciłam.
Potrząsną nią na znak zgody. Następnie zrobił to samo z dłonią
Adama. – Więcej się na waszej drodze nie pojawimy. My żyjemy swoimi sprawami, a wy swoimi. – jak gdyby nigdy nic odszedł
zostawiają całą naszą czwórkę w oniemieniu.

-Mówiłam. Wystarczyło pogadać... – odezwała się cicho, na co cała trójka popatrzyła na mnie gniewie. – No co?

-No co? No co?! Dziewczyno, nie wiedzieliśmy, co miałaś zamiar zrobić! – odezwał się Tomek.

-Przecież nie zrobiłabym niczego głupiego... – prychnęłam pod nosem.

-Sądząc po opowieściach Tomka o twojej bójce z Martyną... Mógłbym mieć nieco inne zdanie... – mruknął pod nosem Karol.

-O tym porozmawiamy w domu. – Adam objął mnie ramieniem i zaczął iść w kierunku swojego auta, za którym tak bardzo tęskniłam, bo miało związek z nim. A za wszystkim co ma z nim związek tęskniłam. – Tomek. – odwrócił się i rzucił kluczyki od auta w stronę chłopaka. Zaczął szczerzyć się jak małe dziecko, które dostanie lizaka.

W końcu bez obaw o swoje bezpieczeństwo mogłam przytulić się do Adama. Teraz czeka mnie już tylko poważna rozmowa z mamą. Później muszę wyciągnąć jak najwięcej informacji od Adama, o całym tym zamieszaniu. Położyłam głowę na jego ramieniu. Tomek ruszył w stronę mojego domu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top