ROZDZIAŁ 22

Słyszę jego śmiech. Jestem w lesie. Uśmiecham się i idę w jego stronę. Ciągle stoję w miejscu. Jest tam mały chłopiec, który dotyka wilka. Chcę krzyczeć, żeby uciekał ale nie mogę wydać z siebie żadnego dźwięku. Zamykam oczy. Gdy ponownie patrzę na świat chłopca nie ma. Jest Martyna. Co ona tu robi? Adam idzie w jej stronę. Ma w ręce bukiet róż. Ona się śmieje i przytula go. On całuje ją w czubek głowy i mocno przyciska do siebie, jakby bał się, że zaraz ucieknie. Patrzą sobie głęboko w oczy, a po moich policzkach płyną łzy. Biegnę w ich kierunku ale oni się rozmywają. Słyszę muzykę, która gra bardzo głośno. Elizabeth uśmiecha się do mnie szeroko i wyciąga do mnie dłoń, którą mimowolnie chwytam. Tańczymy wśród innych moich znajomych. Jest cudownie. Gdzieś w tłumie dostrzegam Adama. Całuje Martynę.
***

Krzyczę i otwieram oczy. Mój oddech jest przyspieszony. Obok mnie jest Adam, który dotyka mojej dłoni. Płaczę. To był koszmarny sen. Przytulam się do niego i cichutko szlocham. Gładzi mnie po ramieniu mówiąc, że wszystko jest dobrze. Dlaczego ona mi się śniła...

-Powiedz mi skarbie... – mówi cicho.

-Martyna... – pociągami nosem. Kiedy zasnęliśmy? Pamiętam tylko jak czytał mi jakiś artykuł w internecie, który mało mnie interesował. Oh, wszystko jasne.

-Nie myśl o niej. Mówiłem Ci, że to skończone. – popatrzył w moje załatwione oczy.

-Wiem. Nie myślałam. Po prostu... Nie wiem. – Nie miałam słów. Ona zrobiła mu krzywdę. Mam ochotę krzyczeć i płakać. Szczerze chciałabym zrobić jej krzywdę.

Zasnęłam w jego ramionach. Obudziłam się następnego dnia w takiej samej pozycji w jakiej zasnęłam. Przypominając sobie wczorajszy wieczór zrobiło mi się smutno. Później natomiast przypomniałam sobie, że dzisiaj widzimy się ostatni raz przed tygodniową przerwą. Po moim policzku zleciała łza, którą szybko otarłam. Na samym końcu mojego łóżka spał Adam. Wstałam ci łóżka i cichutko poszłam do kuchni.
Zrobiłam nam śniadanie. Naleśniki z dżemem malinowym oraz kilka z jagodowym, ponieważ nie wiedziałam czy na pewno lubi maliny. Podczas gdy na patelni był naleśnik sprawdziłam telefon. Była na nim wiadomość od mamy oraz.

Od: MAMA 🎶

Nie chciałam wchodzić do pokoju, bo widziałam, że masz gościa. Jak zostanę babcią to spiorę cię na kwaśne jabłko! Spaghetti było genialne. Czemu nie gotujesz tak jak jesteś sama?

Zaśmiałam się cicho pod nosem. Z patelni zdjęłam naleśnika i zaczęłam robić kolejnego. Poszłam do sypialni mamy i cicho zaczęłam ją budzić. Otworzyła oczy i dostałam poduszką w ramię na co się tylko zaśmiałam.

-Mamo wstawaj! – w odpowiedzi cała zakryła się kołdrą. – Mój chłopak tu jest. – zaśmiałam się nerwowo.

-Wiem. Muszę z nim porozmawiać. – jak na zawołanie wstała. Dostałam buziaka w policzek. Zabrała ciuchy
z szafy i poszła do łazienki. Przypomniałam sobie o naleśniku i po pędził do kuchni chociaż wiedziałam, że nie da się go już uratować. Zaskoczona zobaczyłam, że ratownikiem mojego naleśnika był Adam. Jak w słonecznym patrolu. Zaśmiałam się pod nosem.

-Z jednej strony jest niezbyt ciekawie ale drugiej już dopilnowałem. – powiedział podchodząc do mnie i biorąc mnie na ręce. Zawinęłam nogi wokół jego bioder, a on posadził mnie na blacie. Zaczął mnie całować, co oczywiście odwzajemniłam. Długi pocałunek przetrwała nam mama wchodząc do kuchni i witając się niemal śpiewająco. Cała czerwona zeszłam na podłogę i poprawiłam koszulę nocną. Moja mama z uśmiechem na twarzy patrzyła na nas. Adam podszedł do niej i przedstawił się chociaż ona doskonale wiedziała kim on jest, ponieważ od kilku tygodni nasze rozmowy wyglądają tak: Adam to, Adam tamto.

Znając życie miała tego dosyć ale nie pokazywała tego, bo to mama idealna. W stu procentach.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top