ROZDZIAŁ 2


Czarne włosy, bardzo dobrze zbudowany i do tego przystojny. Patrzyłam się na niego jak idiotka. Po kazaniu nauczycielki chłopak zaczął iść w moją stronę. Musiałam szybko się ocknąć. Zaczęłam przepisywać zadanie z tablicy.

-Świetnie udajesz kochaniutka ale daj mi usiąść, bo to moje miejsce.

-Nie było cię więc zadomowiłam się tu... – powiedziałam nieśmiało.

- Nie mam ci tego za złe. Zawsze możesz tu usiąść... A powiem ci w sekrecie... – przybliżył usta do mojego ucha – Że żadnej dziewczynie na to nie pozwoliłem.

-Bo żadna nie chciała tu usiąść? – uderzyła mnie nagła pewność siebie.

-Dokładnie – zaczął rozpakowywać książki – Jesteś nowa. Nazywam się Adam. A ty? – z szerokim uśmiechem wyciągnął do mnie dłoń.

-Kamila. – jego dołeczki zbiły mnie z tropu. Podałam mu dłoń, a przez jego delikatny uścisk momentalnie poczułam się bezpiecznie. Ostatnio brakowało mi tego uczucia.

-Ładne imię należące do ładnej dziewczyny. Czego chcieć więcej? – zaczął przepisywać notatki z tablicy.
Gdy nauczycielka zadała zadanie poprosiła do rozwiązania ochotnika. Chciałam się zgłosić ale wyprzedził mnie Adam. Schowałam szybko rękę i dałam mu szansę on w zamian posłał mi buziaczka. Zarumieniłam się i szybko schowałam nos w książkę. Nie zdążyłam się dobrze zastanowić, gdy matematyczka podziękowała już Adamowi. W mgnieniu oka zrobił to zadanie.

-Masz chłopaku talent i potencjał. Niech Ci się jeszcze zechce do szkoły chodzić regularnie. - powiedziała nauczycielka.

-Wiesz gdzie uderzyć z problemami w matematyce... – jego usta znowu musnęły moje ucho.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top