ROZDZIAŁ PIĄTY
CZERWONA KREW SPŁYWAŁA
po jej bladych nadgarstach z małymi fioletowymi śladami.
Dziewczyna patrzyła jak krople,
spadają na szarą podłogę.
Jej oczy stawały się zaróżowione od
słonych łez.
- Azuria - Odwróciła głowę w kierunku korytarza.
– Przepraszam – Wykrztusiła ledwie szeptem.
Teraz była przepełniona żalem
i bólem.
Powtarzała te słowo niczym zdarta
płyta. Nawet wtedy, gdy zaczął
ciągnąć ją w głąb
korytarza, które
oświetlały jedynie pochodnie.
W końcu dotarli do miejsca,docelowego.
Jego ogromnej łazience.
- Hej - Nakierował jej twarz w swoją
stronę - Przestać brudzić swoje spojrzenie tymi zbędnymi łzami.
One nas nie uchronią przed, nieuniknionym. Wiem wydaje się to straszne, ale czy to nie ty powtarzałaś mi,
że, gdy jesteśmy razem jesteśmy silniejsi?
- Arlo poznałam prawdę - Szepnęła zerkając jak przykłada swoją dłoń do jej cięć na skórze, a one mimo małego pieczenia zaczęły znikać - I nie chciałam być pionkiem, pragnę spokojnego
i może trochę nudnego życia
na moich zasadach
jednak wiesz, że niebawem
stane się wolna.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top