ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

MINĄŁ DOKŁADNIE ROK
od minionego wydarzenia, gdzie dwójka rodzeństwa postanowiła
zakończyć swoje ludzkie życia.

Marcus wydawał się bardziej
przygnębiony widać było, że jego myśli są bardzo daleko.
Mimo, że ciałem był obecny to jego
martwa dusza, gdzieś biegała
po przestworzach.

Caius przez obecny, czas przewidywał w swojej pracowni artystycznej.
Starał się w tym zagłębić, aby zająć
czymś swój umysł.

Aro stał się bardziej bezlitosny
mordował nawet za najmniejsze
przewinienia.
Na samym początku był to sam interes by posiąść większą potęgę jaką,
dysponowała Azuria jego mała potęga.

Z drugiej strony był Arlo mimo swojego młodego wieku, wydawał się o
wiele starszy.
Podobnie do swojego wujka Marcusa
służył dobrą radą.

Nieposkromiony Alec wymykał się tylko, gdy znalazła się chwila.
By siedzieć na cmentarzu przy nagrobku części swojej duszy.
Czasami Jane przyłapywała go jak mamrocze coś pod nosem.

Stawał się coraz bardziej szaleńczy.
Obecnie przesiadywał w podziemiach zamknięty za kratami.
Stawał się obłąkany przestał spożywać pokarm tylko siedział i patrzył
w jedno miejsce w stronę
gwiezdzistego nieba.

Jego siostra przesiadywała dzień po dniu czytając wielokrotnie wiersze pisane
przez Arlo jej dieta była mniejsza
niż była wcześniej.
Tym razem mały uśmiech pojawił się na jej twarzy, gdy dostrzegła pożółkłą
kartkę z ich portretem.

Wiele kilometrów dalej w
miasteczku Forks.
W głebinach lasu znajdował się mały domek, zamieszkiwany przez
rodzinę Cullen.

Obecna chwila wydawała się
zamglona.
Obecni siedzieli w salonie patrząc przez okno na Isabelle, która od trzech dni kleczała na podwórku patrząc w górę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top