Wiatrak
Ja wiem, że Roksi zrobiła takie coś podobnego, i żeby nie było, że od niej ściągam.
Wracając, babcia dała nam taki wiatrak:
(głupi wattpad obraca zdjęcia)
Przypomina wam to coś?
Dobra, wracając...
Ja: *olśnienie* JA CIĘ ZNAM! Typie! Jak dawno my się nie widzieliśmy! *zaczyna gadać do jakże zacnego wiatraka* Kope lat! A dokładnie to trzydzieści lat temu! Jezu Chryste! Szkoda, że to już nie te czasy... Kiedy byłeś czarny, a ja byłam na dziesiątym zawale... Jednak ty zawsze mnie wspierałeś... Gdyby nie twoje wiatero, umarłabym już bardzo dawno... I nie ze względu na ciepełko... Wiesz, że było wczoraj o dziesięć stopni więcej niż dzisiaj! Ponad czterdzieści!
Mama: Co?
Ja: Co? *przyćmienie mózgu, pacza na mamę wchodzącą do pokoju*
Mama: Mówiłaś coś?
Ja: Aa... Nie. Ja nie do ciebie gadam!
Mama: Okej... *wycofuje się*
Ja: Wracając... *znowu do wiatraka* Ale i też gdyby nie ty... NIE UMARŁABYM! To TY zużywałeś całą baterię! Nienawidzę cię. *foch forever* A teraz... Podzielisz mój los. ŻEGNAJ. *wyłącza wiatraka*
Nadal nic?
Okej.
A ZACNY FNAF WAM COŚ MÓWI?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top