Słoneczko. I Mita. NAJGORZEJ.

PONIEDZIAŁEK - PRZYRODA

PP: *rysuje ziemie*

Julita: To nie wygląda jak ziemia, raczej jak jajko.

PP: *wzdycha* *rysuje słoneczko z buźką uśmiechniętą*

Ja: *czuje wzrok*

Ja: *odwraca się do Dembola-on gapi się na tablice*

Ja: *oriętuje się, że to słoneczko(TO JEST CHOREEE CO DZISIAJ ODWALIŁAM XDD)*

Ja: *szepcze* To słoneczko się na mnie gapi...

Mita: Roksana...

Ja: Czego...

Mita: *pokazuje narysowane zmutowane słońce*

UWAGA, UWAGA! PRZEŻYŁAM ZAWAŁ... XD Nie dość, że się od dzisiaj(tak. Dobrze przeczytałeś xd) boję słońca, to w ogóle... EH.

I TAK MNIE NIKT NIE ZROZUMIE. XD

Ja: *zawał*

Mita: HEHEHE... *zaczyna rysować małe słoneczka z NORALNYMI mordami*

Ja: *zakrywa sobie twarz dłońmi*

PP: Roksana, nie przeszkadzam...?

Ja: *odkrywa twarz*

I co widzę?

ZMUTOWANE SŁONECZKO MITY, JAK FAJNIE... XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #veselost