DYLEMAT...
No, dobra. Jest niedziela, właśnie idę z tatą na urodziny dziadka... Oczywiście musiałam założyć rurki.
JAK JA NIENAWIDZĘ RUREK!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Kto podziela moje zdanie? Jest w nich: CIASNO, CAŁY CZAS SPADAJĄ, I SĄ ZIMNEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
No, i idę. Dzień deszczowy. No i nagle przejeżdża obok nas srebrne kombi... KTÓRE WJECHAŁO W KAUŻE... I ochlapało moje rurki.
Bo oczywiście NIE MOGŁO OCHLAPAĆ KURTKI, ANI WŁOSÓW. TO MUSIAŁY BYĆ SPODNIE!
I się wkurzyłam, że szkoda gadać...
Ja: CO ZA DZIAD!!! On nie jest dziewczyną, kobietą, ani nie jest płci żeńskiej, I NIE WIE CO TO ZA DYLEMAT, ŻE TRZA ZAŁOŻYĆ TE IDIOTYCZNE OBCISŁE ZIMNE RURKI!!! Dobra, *zwrot do taty* skoro jesteś policjantem, masz znaleźć szare kombi i wsadzić właściciela do więzienia. Ale niestety rejestracji nie widziałam...
Tata: *lag mózgu*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top