Rozdział 5 - wróg czy sojusznik
Gdy tylko wypowiedział te słowa poczułem się jakby cały świat zapadł się pod moimi nogami.
- Znałeś mojego sensei? - spytałem czując nieznaną mi dotąd niepewność.
- Zgadza się... - Gaara kiwnął głową zachowując stoicki spokój - dawno temu, gdy byłem jinchūriki i straciłem panowanie nad moim bijuu twój mistrz pomógł mojemu ojcu opanować jednoogoniastego.
Słysząc to nie mogłem jakoś w to uwierzyć. Sensei wiecznie mi mówił, żeby nigdy nie angażować się w sprawy innych wiosek, a ten shinobi mówił to z taką łatwością, że miałem wrażenie, iż faktycznie może to być prawda.
- Nadal mam kilka niejasności... - zacząłem ale ninja piasku zaraz mnie uprzedził.
- Żebyś wiedział, że mówię prawdę...
Z jednej z kieszeni wyjął ochraniacz, który widziałem tylko raz i to gdy byłem małym dzieckiem. Na nim był wyryty symbol Krwistej Róży na dodatek odłamany na jednej krawędzi. Ten przedmiot faktycznie należał do mojego mistrza.
Byłem tak wstrząśnięty tym faktem, że kompletnie nie wiedziałem jak zareagować. Gaara mówił prawdę.
- Czemu teraz mi to pokazujesz? - spytałem patrząc na niego.
- Widząc ten sam symbol na twoim ochraniaczu domyśliłem się, że coś cię z nim łączy i najwidoczniej nie pomyliłem się...
- W takim razie zadam ci jedno pytanie - zacząłem zwilżając usta językiem - jesteś mi wrogiem czy sojusznikiem?
- Miałeś słaby początek, ale też nie dziwię ci się - Gaara uśmiechnął się nieznacznie - ale wydaje mi się, że mogę być twoim sojusznikiem. Po za tym... Mój ojciec, czwarty Kazekage złożył twojemu mentorowi obietnicę, że pomoże mu, gdy tylko ten sobie zażyczy pomocy. Nigdy nie spełnił obietnicy, gdyż nie było ku temu sposobności, więc jako kolejny Kage Sunagakure poznając jego ucznia jestem zobowiązany dotrzymać obietnicy mojego poprzednika.
Te słowa były dla mnie takim szokiem, że wręcz nie wiedziałem jak zareagować. W ciągu tych kilku dni w Konohagakure wydarzyło się tak wiele, że miałem mętlik w głowie. Jednak trzymałem w pewnym sensie nerwy na wodzy i nie dawałem po sobie poznać, że jestem w psychicznej rozsypce.
- Rozumiem, że nie mogę wymagać od ciebie nic sprzecznego z twoimi przekonaniami bądź prawem? - spytałem dla pewności.
- Pewne zasady mógłbym nagiąć, ale nigdy nie pomogę ci w zniszczeniu żadnej wioski, czy skrzywdzeniu któregokolwiek z moich przyjaciół - odparł shinobi.
Domyśliłem się tej odpowiedzi i zrozumiałem, że dzięki temu miałbym sporo możliwości jeśli faktycznie bym potrzebował pomocy Kazekage.
- Rozumiem... Dziękuję, że mi to powiedziałeś - wyciągnąłem do niego dłoń.
Gaara uścisnął moja dłoń i odszedł w stronę budynku Hokage najwidoczniej mając tam jakieś sprawy do załatwienia. Ja za to wzdychając włożyłem ręce do kieszeni ruszyłem przez wioskę. Po pewnym czasie jednak mój instynkt zabił na alarm i rozejrzałem się nadzwyczaj dyskretnie.
Po raz kolejny nie pomyliłem się. Byłem śledziony przez kilku shinobi w maskach z wizerunkami zwierząt.
Zastanawiałem się długo jak wprowadzić ten rozdział, ale uznałem, że nic lepszego nie wymyślę. Dajcie znać w komentarzach czy podoba się wam takie rozwiązanie? Pozdrawiam ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top