Rozdział 4 - Gaara
Patrzyłem na tego gościa juz nieco zdenerwowany i położyłem dłoń na rękojeści katany.
- Zejdź mi z drogi, bo nie ręczę za siebie...
- To samo mógłbym powiedzieć o tobie - mruknął czerwonowłosy chłodno.
Niepotrzebnie się odezwał. Bylem zły głodny i obolały. Zła mieszanka biorąc pod uwagę mój charakter. Momentalnie wyrwałem miecz z osłony i zaatakowałem. Nie spodziewałem się jednak, że rywal będzie miał tak dobry refleks. Ostrze mojej klingi zostało zablokowane przez czysty piasek twardy jak stal. W sumie nic dziwnego skoro miałem przed sobą Pustynnego Gaarę.
Teraz juz nie było odwrotu. Cofnąłem katanę i uderzyłem z drugiej strony licząc na własną prędkość. Nic z tego... wola chłopaka zmieszana z czarką w piasku były nie do zatrzymania. Kolejny raz sparował mój cios i tym razem skontrował. Piasek poleciał w moją stronę i ledwo go uniknąłem, ale to nie był koniec moich kłopotów.
W ostatniej chwili udało się mi użyć Techniki Podmiany Ciała, a sekundę później gdzie znajdował się kawał drewna z powietrza uderzyła masa piasku mająca zgnieść mnie na placek. Mrużąc oczy przyjrzałem się rywalowi i nie zobaczyłem u niego żadnych widocznych uczuć prócz chłodnej logiki i żelaznej dyscypliny. Zrozumiałem, że zwykłym sposobem nie pokonam go. Krótko mówiąc... Czas było być nieprzewidywalnym.
Uśmiechając się lekko wykonałem serię kilku pieczęci i zacząłem biec po linii wyznaczającej pieciokąt, w centrum którego był Gaara. W każdym punkcie, gdzie zmieniałem kierunek pozostawał mój pocień, na tyle realny by zmylić rywala. Ta sztuczka udała się mi. Shinobi nie wiedział, w którym punkcie teraz jestem i zawsze gdy atakował mnie już tam nie było. Przyszedł w końcu czas na mnie.
Rzuciłem się do ataku przerywając technikę. Byłem za plecami Gaary i to była moja jedyna szansa na choćby zranienie przeciwnika. Jednak przeliczyłem się i to bardzo. Piasek zatrzymał mój cios co było na tyle zaskakujące, że odepchnięty upadlem na ziemię.
- To wszystko na co Cię stać? - spytał chłopak po chwili.
Podniosłem się na lekko chwiejących nogach i spojrzałem na swojego rywala. Już miałem znów na niego ruszyć, gdy nagle w kłębach dymu pojawił się Naruto stając wyprostowany.
- Co tu sie dzieje dattebayo? - spytał spokojnie.
- Nie twój interes - powiedziałem próbując to wyminąć - nie wtrącaj się...
- Będę się wtrącał, bo to i mój przyjaciel, i Kazekage...
Te słowa mnie powstrzymały. Bądź, co bądź ale z przywódcą Wioski Piasku nie zamierzałem się mordować. Byłoby to dość niefortunne, zwlaszcza, że Gaara widocznie mnie deklasował.
Teraz mając przeciw sobie Naruto i piaskownicę nie zamierzałem już prowadzić wojny i wykonując prostą pieczęć ninjutsu wycofałem się w kłębach dymu.
Wiedziałem, że będą mnie szukali, lecz nie zamierzałem się dać złapać na jakieś przesłuchanie bądź kolejną walkę.
- Dokąd się wybierasz? - usłyszałem za plecami głos Gaary.
Obróciłem się na pięcie i zaskoczony cofnąłem widząc czerwonowłosego. Zagryzłem wargę patrząc na niego nie wiedząc czego się spodziewać.
- Jak najdalej od tego domu wariatów - powiedziałem spokojnie - a z tobą chcę mieć jak najmniej doczynienia...
- To dziwne bo ja chcę dowiedzieć się o tobie jak najwięcej - odparł shinobi piasku.
- A to niby czemu? - spytałem zdziwiony.
- Bo znałem twojego mistrza...
Bardzo was przepraszam za tak długą nieobecność ale po prostu praca oraz inne obowiązki spychały moje pisanie na dalsze plany. Teraz będę starał się choć raz w tygodniu wrzucać rozdział do któregokolwiek z moich opowiadań a zacząłem od tego. Mam nadzieję że moje pisanie dalej się wam podoba i będziecie chcieli to z miłą chęcią czytać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top