Rozdział 1 - Konoha
Powoli zsunąłem się z krokwi nie czyniąc najmniejszego hałasu. Dzięki mojemu strojowi byłem całkowicie niewidoczny w mroku wypełniającym sypialnię możnowładcy odpowiedzialnego za śmierć mojego sensei'a. Ów mężczyzna spał w najlepsze wogole nieświadomy faktu, że zaraz dokona się moja zemsta. Bezgłośnie wyjąłem kunai'a i juz miałem się zbliżyć do łóżka, gdy nagle usłyszałem za plecami cichy szmer. Momentalnie użyłem techniki podmiany ciała i w mgnieniu oka znalazłem się spowrotem pod sufitem obserwując co ma shkie wydarzyć. Przyznam szczerze, że nieco się zdziwiłem, gdy zobaczyłem różowłosą shinobi, która wyłoniła się z cienia. Musiała być mistrzowsko wyszkolona skoro jej nie dojrzałem i wyczułem. Patrzyłem jak rozgląda się dookoła, po czym ponownie ukryła się w ciemności. Ostatnią rzeczą jaką jeszcze dostrzegłem to ochraniacz na jej szyi ze znakiem wioski liścia. Juz wiedziałem jaki będzie teraz mój cel.
Powoli wycofałem się z posiadłości możnowładcy i zacząłem kierować do domu, w którym mieszkałem wraz z moim mistrzem. Teraz było tam cicho i ponuro, a ja wykorzystywałem chatę jedynie jako moją bazę wypadową.
Po dwóch godzinach ciągłego biegu dotarłem na miejsce i wpadłem do środka od razu zaczynając przygotowania. Z pomieszczenia gdzie trzymałem broń wyjąłem zestaw kunai'ów i shurikenów, kilka zwojów, bomb dymnych oraz mały pakunek. Powoli otworzyłem go i spojrzałem na mój własny ochraniacz z wyrytym na wierzchu symbolem róży. Mistrz ostrzegał mnie, że noszenie go może przysporzyć mi kłopotów, ale nie mogłem wiecznie ukrywać mojego pochodzenia. Założyłem opaskę na czoło i podszedłem jeszcze do małego ołtarzyka, gdzie na stojaku leżała katana należąca do mojego świętej pamięci mistrza. Ująłem ją z szacunkiem, złożyłem hołd pamięci sensei'a i przypasałem miecz. Tak gotowy ruszyłem w drogę, a moim celem była Konoha. Bylem tam raz i to dawno temu, więc musiałem uważać. Niezbadane były wyroki losu, a zwłaszcza gdy z każdej strony mogłem spodziewać się ataku.
Podróż trwała tydzień, ale widok bramy wioski był dla mnie niczym powiew świeżości. Poszedłem wzdłuż głównej ulicy i zatrzymałem się przy budce z ramen. Dopiero teraz przypomniał się o sobie mój głód i bez jakichkolwiek wątpliwości zasiadłem przy stole.
- Co podać? - spytał miło sprzedawca.
- Dla mnie to co zawsze - odezwał się ktoś siadając tuż po mojej prawej.
-Już się robi Naruto!
Trochę się zdziwiłem na taki obrót sprawy. Juz miałem się odezwać do nowoprzybyłego, gdy ten spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem. Miał blond, sterujące włosy, niebieskie oczy i znamiona na policzkach. Ubrany był w pomaranczowo-czarny kombinezon.
- Jestem Uzumaki Naruto, a ty?
- Nieistotne... - odparłem wymijająco -nie przyszedłem tu zawierać znajomości.
- Dziwny jesteś - przyznał blondyn nieco poważniej - to w takim razie po co tu jesteś?
- Szukam różowłosej shinobi z tej wioski. Jestem jej coś winny i chciałbym spłacić dług...
- Mówisz o Sakurze? - Uzumaki rozejrzał się dookoła - masz farta. Właśnie wróciła...
Jak na komendę odwróciłem się i poznając dziewczynę bez zastanowienia rzuciłem dwa shurikeny.
Pierwszy rozdział będzie krótki jako zapoznanie z tematem. To moje pierwsze ff z Naruto, więc proszę o cierpliwość i zrozumienie. Mam pracę szkołę i ogólnie średnio u mnie z czasem ale będę starał się publikować nowe rozdziały jak najczęściej się da. Z wyrazami szacunku. Daniel O.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top