~1~

Dobroć nic nie kosztuje



Azaja


Jestem przyczajona obok drzewa , które mnie zasłania tak aby łania która skubie maliny mnie nie zauważyła ani nie wyczuła, na szczęście nie zawiał jeszcze wiatr. Jestem córką króla Esbia władającego Północą moja matka zmarła podczas porodu z tego powodu w dzieciństwie często dokuczali mi starsi bracia są dziećmi drugiej żony ojca. Zawsze miała problem z tym, że to moja mama była pierwszą żoną, a przede wszystkim królową za to ona była po prostu królewską małżonką. Tylko jej najstarszy syn Kade nigdy nic do mnie nie miał ponoć to dlatego, że przed moimi narodzinami moja matka traktowała i kochała go jak własnego syna nie to co jego matka...ma swoich pupilków ( czytaj trzech synów ) są rozpieszczeni wszystko im wolno i ledwo potrafią walczyć.

Biorę głęboki wdech raz naciągam cięciwę aż czuję opór dwa wydech lotki łaskoczą policzek znów wdech celuje i puszczam strzałę trafiam celnie przez chwilę nic się nie dzieje łania pada na śnieg i wydech. Wychodzę za drzewa pod nogami skrzypi śnieg podchodzę do niej wyjmuje strzałę która przeszła przez gardło chowam ją i z lekkim trudem przerzucam ją przez ramię kierując się do zamku.

Co prawda nie muszę polować od tego są łowcy, ale gdy byłam dzieckiem nie lubiłam ubierać sukienek i uczyć się manier oraz tego jak powinna zachowywać się młoda dama , wolałam oglądać jak ojciec trenuje z Kade na dziedzińcu raz gdy skończyli podeszłam do stają z łukiem wzięłam go oraz strzałę próbowałam trafić w tarczę, ale nie szło mi najlepiej na dodatek nie wiedziałam, że z ukrycia obserwował mnie tata patrząc jak mi idzie w końcu po którymś razie mimo bólu rąk i niewyciwiczonych mięśni strzała dotarła do celu , a ja stojąc i patrząc nie mogłam uwierzyć, że trafiłam z transu wyrwało mnie klaskanie gdy się obejrzałam zauważyłam ojca stojącego niedaleko widziałem jego dumny uśmiech. Tamtego dnia ojciec powiedział, że jestem podobna do mamy więcej nie musiałem uczyć się jak poprawie dygać w niewygodnej sukni...

Ze wspomnień wyrwał mnie dźwięk niedaleko mnie a właściwie to piski i skomlenie obejrzałam się w lewo i to nie tam za to w prawo , co chwila poruszały się krzaki coś w nich siedziało. Podrzuciłam łanię poprawiając ją i ruszyłam sprawdzić co się tam kryje i jaki jest powód tego skalenia. Doszłam do krzewów i położyłam łanie na ziemię nie chciałam robić więcej hałasu niż było to konieczne pomimo iż zima dobiegała końca śnieg na północy utrzymuję się dość długo, im bliżej byłam tym więcej dźwięków do mnie dochodziło na przykład szarpanie łańcuchem pomyślałam skąd on się wziął ? I nagle stoję jak wryta przede mną było coś co nie powinno się wydarzyć kilka kroków ode mnie leżała piękna śnieżnobiała wilczyca jej lewa tylnia łapa była w zatrzasku tworzyła się pod nią kałuża krwi niedaleko niej plątały się dwa szczenięta więc stado musiało być nie daleko być może na polowaniu.

Krążą legendy , że wielkie wilki strzegą północy przed wrogami są łagodne w stosunku do ludzi choć nadal dzikie i mimo wszystko niebezpieczne. Wilczyca traciła siły i coraz więcej krwi dostrzegła mnie za warczała ostrzegawczo nie mogłam mieć jej tego za złe chciała bronić potomstwa. Skinęłam w jej stronę głową przykładając prawą dłoń do serca w geście powitania tak jak zawsze mnie uczono okazując szacunek otrzymasz go w zamian wilk przestał warczeć mogłam podejść po drodze zdjęłam łuk oraz kołczan ze strzałami szłam powoli.

Tak jestem ubrana jakby co nie licząc miecza oraz naszyjnika

Byłam już obok niej młode wychyliły się zaciekawione przekręcając łepki raz w prawo raz w lewo uśmiechnęłam się do nich. Zdjęłam niewielką torbę w której miałam bandaże oraz maść z ziół leczniczych zawsze je mam przy sobie na wszelki wypadek. Wilczyca czuje przyglądała się wszystkiemu co robiłam obejrzałam jej łapę chwyciłam pułapkę chcąc zrobić to jednocześnie szybko i jak najmniej boleśnie dla niej spojrzałam na nią

- postaram się to zrobić szybko wybacz.

Na raz udało mi się ją otworzyć i wilczyca mogła wyjąć łapę , ucieszyłam się że mogłam jej pomóc. Z torby wyjąłem niewielu słoiczek z maścią oraz bandaż skoczyłam go wodą z bukłaka znów ciesząc się że o nim pomyślałam nim wyszłam z domu.

Namoczonym bandażem delikatnie i pod czujnym okiem wadery obmyłam ranę i nałożyłam maść na ranę nagle usłyszałam z daleko wycie wilków co oznaczało, że stado wraca. Więc podniosłam się schowałam maść i bandaż do torby podobnie jak bukłak znów nałożyłam na plecy kołczan ze strzałami, a łuk chwyciłam prawą ręką. Podeszłam do martwej łani i obejrzałam się na wilczyce lizała teraz młode i zrozumiałam, że przez jakiś czas nie będzie w stanie zapolować. Rzuciłam łuk na bok chwyciłam łanie i podciągnęłam ją w stronę matki i szczeniąt ta spojrzała na mnie i delikatnie skinęła łbem na co odpowiedziałam tym samym po chwili zabrałam łuk i ruszyłam do domu myśląc o tym co powie ojciec jak się dowie wszystkiego.

Po paru godzinach marszu przez las doszłam pod bramy zamku na mój widok strażnicy ukłonili się ja również skinęłam im na powitanie podobnie jak każdej osobie którą mijałam , może i jestem księżniczką ale nie lubię gdy ludzie traktują mnie jakbym była lepsza od nich co dla mojej macochy oraz braci jest wręcz komiczne.

Nie przebierając się ruszyłam w stronę jadalni słyszałam odgłosy rozmów dochodzących ze środka więc rodzina już się zebrała na obiad. Weszłam do środka spojrzałam na długi dębowy stół ze srebrną zastawą na jego szczycie siedział mój ojciec pogrążony w rozmowie ze swoim młodszym bratem , który był generałem naszych wojsk. Wuj Fiero nigdy nie chciał władzy nie zazdrościł jej ojcu za to ja zazdrościłam im relacji i miłości jaka ich łączyła. Oboje spojrzeli na mnie jednocześnie uśmiechając się do mnie więc i ja to zrobiłam ruszając na swoje miejsce pomiędzy nich gdy Dima siedzący na przeciw pomiędzy braćmi postanowił się odezwać

- a gdzie nasza ksieżniczka ma nasz obiad ?

Nasz obiad... pomyślałam jest w kuchni zaraz ci go przyniosą bo ty sam nic nie potrafisz ofiaro losu ! Już chciałam mu coś powiedzieć, ale uprzedziła mnie macocha siedząca obok ojca najlepsze było to , że chociaż jest królewską małżonką nie siedzi blisko niego pomiędzy nimi jest wolne miejsce , które należało do mojej mamy po jej śmierci pozostało puste dalej siedziała Ava obok niej Kade Dima Misha i Ezra choć tego ostatniego mało co obchodziło...

- Azja na pewno ma wytłumaczenie dlaczego zamiast uczyć się jak być dobrą żoną i matką woli biegać po lesie prawda kochana ?

Ta kobieta mówi mi jak być matką skoro sama nią nie jest.

- oczywiście, że mam wytłumaczenie bardzo dobre.

Uśmiechnęłam się i spojrzałam na ojca , który przyglądał mi się z ciekawością.

- cóż udało mi się upolować łanię, ale po drodze spotkałam ranną wilczyce, która złapała się w pułapkę, a swoją drogą myślałam że przed zimą udało nam się wyłapać wszystkich kłusowników.

Mówiąc to spojrzałam na wuja , bo to on szczególnie pilnował aby do tego doszło spojrzał na mnie i zmrużył oczy mówić

- być może nie znaleźliśmy wszystkich pułapek...po obiedzie zaznacz mi na mapie gdzie znalazłaś wilczyce wyślę ludzi by sprawdzili okolicę nie chcemy aby to się powtórzyło.

Skinęłam głową i opowiedziałam im całą resztę historii macocha i trojaczki nie interesowali się opowieścią jak tylko wniesiono pierwsze dania zajęli się jedzeniem i rozmową we własnym gronie natomiast wuj tata i Kade słuchali nie przerywając mi.

Na koniec gdy chciałam już iść po skończonym posiłku ojciec poprosił mnie i Kade do swojego gabinetu wuj również nam towarzyszył podobnie jak Ava. Weszliśmy do pomieszczenie każdy usiadł oprócz mnie ponieważ byłam zapatrzona w obraz który wisiał na przeciw wejścia była na nim moja matka wraz z ojcem był to ich portret ślubny , mama była piękna kobietą miała piwne oczy nie za jasną karnację oraz włosy zaplątane w warkoczyki sięgające jej do pasa ja również takie mam ponieważ chciałem być do niej podobna na tyle ile się dało co cieszyło tatę zawsze mówił że jestem jak jej młodsza kopia.

Tak zapatrzona nawet nie zauważyłam, że wuj posadził mnie sobie na kolana często tak robił powtarzając, że zawsze będę jego małą księżniczkę i dla niego nigdy nie dorosnę nie przeszkadzało mi to. W końcu oparłam się o niego i zwróciłam uwagę na ojca siedział za biurkiem oparł się wygodnie i zaczął mówić

- jak wiecie za niedługo obywają się kilkudniowe uroczystości z okazji utworzenia klanu jeźdźców i jak zawsze każda rodzina królewska jest zaproszona. Mało tego być może któreś z was dzieci ( mowa też o moich braciach ) dostanie zaszczyt odnaleźć swoją więź ze smokiem.

Ucieszyłam się na tą wiadomość będę mogła w końcu zobaczyć Zukitę oraz smoki i elfy jaki i magów ! W słowo wtrąciła się macocha

- być może uda znaleźć ci się męża, który przymknie oko na twój brak wychowania Azaju.

Powiedziała to do mnie uśmiechając się a ja wiem że to nie przypływ dobroci ona po prostu chce się mnie pozbyć żmija ! Wuj zaśmiał się tylko Kade spojrzał zdziwiony na matkę , a ojciec aż uderzył w stół

- Ava ! Nie będę szukał jej męża dopóki ona sama nie zechce go mieć dałem słowo Zaji , że jej dziecko poślubi kogoś tylko z miłości, a nie z przymusu już ci to raz powiedziałem i temat uważam za zamknięty !

Rzadko widywałam ojca tak złego, ale cieszyłam się że nie zmusi mnie do bycia z kimś kogo nie pokocham z jego opowiadań wiem , że on i mama bardzo się kochali a Ave wziął za żonę ponieważ z mamą długo starali się o mnie , ale nie boli mnie to że Kade jest starszy i on obejmie władzę po ojcu. Na koniec nim każdy chciał się rozejść ojciec powiedział, że wyjeżdżamy jutro więc jeszcze przed snem czeka mnie pakowanie kufra kazał mi zostać jeszcze na chwilę w gabinecie. Przez resztę popołudnia aż do nocy w głowie słyszałam jego słowa na temat tego co zrobiłam w lesie

Jestem z ciebie dumny kochanie nie każdy postąpił by tak jak ty. Pamiętaj dobroć nic nie kosztuje a kiedyś do nas wróci.

Z tymi słowami poszłam spać aby mieć siłę na nadchodzące dni w końcu zobaczę smoki !

Myślę , że jak na pierwszy rozdział nie jest źle proszę o komentarz i ⭐ 🙃❗

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top