Rozdział XVI. Kłopoty z ANBU.

Gdy wchodził z powrotem do pokoju, Kiyo już leżała w łóżku, na wpół przykryta pościelą, przeglądając jakiś zwój. Hidan bez słowa skierował się do łazienki. Wziął szybki prysznic i w samych bokserkach wyszedł z pomieszczenia. Wcisnął się pod poduszkę, odwracając się plecami do niebieskookiej.

-Hidan... - usłyszał jej ciepły głos.

-Hm? -zamruczał.

-Lubisz Kat?- zapytała Kiyo.

Zdziwił się nieco jej pytaniem.

-Tak... -odpowiedział. - Mimo wszystko tak.

Kiyo milczała przez chwilę, analizując słowa nieśmiertelnego.

-Kochasz ją?- wypaliła.

-Co? - zawołał, odwracając się do niej. - Skąd ci to przyszło do głowy? Nie, nie kocham Kat.

Wzruszyła ramionami, nakrywając się pościelą.

-Nieważne...- mruknęła. - Zapomnij.

-Kiyo-chan...- zaczął cicho. - Chcesz mi coś powiedzieć?

-Ja... -zająkała się. - Nie... Nic.

Westchnął, szczelniej okrywając się kołdrą.

-Dobranoc, Kiyo-chan - powiedział.

-Dobranoc...- odpowiedziała. Następne słowa wypowiedziała prawie niedosłyszalnym szeptem. -Hidan-kun...

Kat gwizdałacicho, ostrząc swój miecz. Siedziała na jakimś zwalonym pniu. Kiyo patrzyła na jej płynne ruchy, pod którymi niewielkie rysy na ostrzu znikały.

Czekały na Hidana. Nieśmiertelny właśnie wymieniał informacje ze szpiegiem z Kiri. Kat widziała ich sylwetki pomiędzy drzewami lasu. Jej słych, wzrok, węch i wilczy zmysł wyczulone były na najmniejszą oznakę obecności kogoś jeszcze.

Po kilku minutach Hidan skończył mówić i pożegnał się z informatorem. Podszedł do dziewczyn, chowając w połach płaszcza zdobyte dokumenty. Kat bez słowa oczyściła miecz z opiłków i włożyła go do pochwy na plecach. Broń po chwili rozwiała się w granatowy pył.

-No i wracamy...- mruknęła z uśmiechem, przeciągając się. - Hidan-kun, zgódź się na wilki...Nie chce mi się już iść.

Białowłosy westchnął ciężko. Właściwie podróż do Kiri też dała mu się we znaki. Pokiwał głową i po chwili przed całą trójką stały trzy duże, czarne wilki. Kat wskoczyła na grzbiet jednego z nich. Kiyo i Hidan wdrapali się na dwa pozostałe. Chwilę później wilki biegiem pokonywały las. Tylko Kat prawie wogóle nie trzymała się zwierzęcia, pozostała dwójka kurczowo obejmowała ich karki. Po kilkugodzinnej podróży wilki zatrzymały się gwałtownie.

-Kat, co jest? - zapytał Hidan.

Szarooka nieodpowiedziała. Jej czarny wilk okręcał się wokół siebie, dzięki czemu Kat lustrowała wzrokiem całe otocznie. Po chwili znów ruszyli, tym razem wolniej.

-Hidan... - zaczęła cicho Szarooka. - ANBU...

-Ilu? -zapytał nieśmiertelny.

-Sporo, ponad dwudziestka - odpowiedziała. - Zaatakują, jak dojedziemy do drzewa na rozstaju.

Hidan spojrzał przed siebie.Została im jakaś minuta na przygotowanie.

-Kiyo-chan... - zaczęła Kat. -Trzymaj się z dala ode mnie.

Niebieskooka skinęła głową.

-Hidan-kun...- ciągnęła Szarooka. - Ty też. Najlepiej w ogóle uciekajcie, ja zajmę się ANBU. Dołączę do was później.

Hidan skinął głową. Dojechali do rozstaju dróg. Spomiędzy drzew posypał się na nich deszcz kunai i shurikenów. Żaden nie mógł trafić w któregokolwiek członka Akatsuki, cała broń zawisła wokół nich w powietrzu. Kat zeskoczyła z wilka i machnęła ręką. Zawieszone w powietrzu sztylety powróciły do miejsc, skąd wyleciały.Rozległy się jęki i z drzew spadło kilku członków ANBU.

-C'jit! Tyioe-ti!- krzyknęła Kat.

Dwa wilki z Kiyo i Hidanem na grzbietach ruszyły w przód. Za nimi posypał się deszcz ostrzy, jednak Kat zneutralizowała je wszystkie ruchem ręki. Złożyła szereg pieczęci i uderzyła ręką w ziemię. Spod jej dłoni wystrzeliła gromada niewielkich jaszczurów, zaopatrzonych w ostre zęby i pazury, błoniaste skrzydła i twardą łuskę. Gady zaatakowały kilku z ANBU. Reszta rzuciła się na Kat.Dziewczyna sięgnęła za plecy i w jej dłoniach pojawiły się dwa miecze. Z uśmiechem zaczęła regularną walkę z kilkoma członkami ANBU. Parę minut później walka była skończona. Ostatni żywy ANBU siedział wykończony przed Kat. Dziewczyna podeszła do niego i zerwała mu maskę z twarzy.

Chłopak mógł mieć góra osiemnaście lat. Miał czarne włosy i ciemne oczy. Szarooka złapała go za przód kamizelki i przyciągnęła do siebie.

-Z jakiej wioski pochodzisz? - zapytała.

Milczał, wpatrując się w jej szare jak stal oczy. Kat uśmiechnęła się. Przyłożyła mu dłoń do czoła. Chłopak jęknął cicho.

-Kanoha-guarde...- szepnęła Kat. - Powiedz swoim dowódcom, że Akatsuki jest nietykalne.

Puściła chłopaka, który z jękiem osunął się na ziemię. Wskoczyła na grzbiet swojego wilka i szybko opuściła polanę. W kilka minut dogoniła Kiyo i Hidana. Potem razem już wrócili do organizacji.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top