Rozdział XIV. Natłok myśli.
Sama zastanawiała się, dlaczego tak zareagowała. W końcu, co ją obchodzi ten powalony Jashinista?! Przecież chciał ją zgwałcić! Więc dlaczego teraz nie może przestać o nim myśleć? Dlaczego ciągle tłucze się w jej głowie? To przecież nienormalne…
Ciche pukanie do drzwi przerwało jej rozmyślania.
-Wejść… – powiedziała.
Drzwi otworzyły się i do środka wszedł Sasori. Omiótł wzrokiem ciemny pokój i dostrzegłszy Kiyo na łóżku, zapalił światło i usiadł obok niej.
-Hej! – przywitał się. – Jak misja?
-W porządku – odpowiedziała, prostując się.
-Na pewno? – dopytywał się.
Kiyo spojrzała na niego. No tak… Deidara widział ślad na policzku Hidana.
-Nic się nie stało – zaczęła Kiyo. – Po prostu… Budził mnie rano i… To był odruch… Nic mi nie jest.
Sasori spojrzał na nią przenikliwie.
-Nic nie próbował zrobić – ciągnęła niebieskooka. – Naprawdę…
Czerwonowłosy skinął głową.
-Gdyby kiedykolwiek coś chciał ci zrobić, przyjdź – powiedział, wstając z łóżka. – Czy do mnie, czy do Deidary. Na pewno ci pomożemy…
-Arigato, Sasori-kun – szepnęła.
Uśmiechnął się do niej i wyszedł z pokoju. Kiyo położyła się na łóżku, wpatrując się w sufit.
-A próbowałeś zapytać Jashina?
Spojrzał na nią, mrużąc oczy. Kat wpatrywała się w niego roześmianym wzrokiem.
-Wkurzająca jesteś – powiedział.
-Ależ Jashin wie wszystko – zaczęła Szarooka. – Nie potrafi ci na to odpowiedzieć? To przecież proste pytanie – „O wielki Jashinie… Co ja czuję do Kiyo?”
Spojrzał na nią morderczym wzrokiem.
-Taka tam z tobą rozmowa… – skwitował.
Kat zaśmiała się.
-Być może… – zaczęła. – Ale o swoje uczucia pytasz niewłaściwą osobę.
-Więc kogo powinienem zapytać? – zdumiał się Hidan.
Kat roześmiała się. Wstała z łóżka i pochyliła się nad Hidanem.
-Siebie… – mruknęła, pukając go palcem w czoło.
Hidan odruchowo odchylił głowę, krzywiąc się. Szarooka uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. Białowłosy siedział na jej łóżku, mrucząc coś pod nosem. Po chwili wstał i wyszedł, kompletnie nie rozumiejąc ostatnich słów dziewczyny.
-Wejść! – zawołała Kiyo, słysząc pukanie do drzwi.
Do pokoju weszła Kat. Niebieskooka spojrzała na nią zdziwiona.
-Coś się stało Kat-san? – zapytała.
-A no i choćby – zaczęła Szarooka. – Nie dokończyłyśmy treningu nad jutsu Nieśmiertelności chwilowej.
Kiyo skinęła głową.
-Jesteś zmęczona po misji – zauważyła Kat. – Nie ma sensu teraz ćwiczyć. Odpocznij, a wieczorem jeszcze poćwiczymy. Sala numer dwa. Do wieczora, Kiyo-chan…
Zniknęła z pokoju, zanim niebieskooka zdążyła jakkolwiek zareagować. Kiyo westchnęła. Przyda jej się trening. Przynajmniej oderwie się od natłoku myśli.
Kat wzięła niewielki zamach i… wbiła nóż w serce Kiyo. Dziewczyna jęknęła, zwijając się z bólu. Krew zaczęła wypływać z rany. Niebieskooka skupiła się i przerzuciła chakrę do rany. Po chwili krew przestała płynąć, rana zabliźniła się, a Kiyo z trudem wstała.
-Jeszcze trochę ćwiczeń i będzie perfect – zaczęła zadowolona Szarooka.
Niebieskooka kiwnęła głową z uśmiechem.
-Arigato, Kat-san – powiedziała.
-Od następnego tygodnia zaczynamy trening nad jakimś innym jutsu – ciągnęła Kat. – Jeśli Pein nie wyśle mnie na jakąś misję…
-Kat-san… – zaczęła Kiyo. – Czy ty masz tu jakiegoś ucznia?
-Stałego? Nie. Właściwie to uczę wszystkich – powiedziała.
-Nigdy nie mówili do ciebie trenerze, albo sensei – rzuciła Kiyo.
Wzrok Kat zamglił się na chwilę tak, jakby dziewczyna przypomniała sobie coś bolesnego. Po chwili jednak znów się rozpromieniała.
-Wiesz, Kiyo-chan… Dla mnie więzy pomiędzy sensei, a podopiecznym to sprawa rzec można honoru – zaczęła. – Dla mnie podopieczny nie ma prawa sprzeciwić się swojemu sensei, a każda decyzja trenera w oczach ucznia jest słuszna, choćby nawet faktycznie taka nie była. Nigdy nie wymagałam i nigdy nie będę wymagać od chłopaków takiej postawy.
-A twój sensei, Kat-san? – zapytała Kiyo. – Jaki był?
-Mój sensei był wspaniały – przyznała. – Mój honor był jego honorem. Dbał o mnie, jak o własną siostrę. Ale umarł. Już bardzo dawno temu. I był moim jedynym sensei.
Nagle do sali treningowej wpadł Tobi. Kiyo zauważyła, że Kat rozpromieniła się natychmiast.
-Nee-chan Kat! – zaczął się drzeć od progu. – Tobi ma wiadomość! Tobi is a good boy!
Podbiegł do Szarookiej i mocno ją przytulił. Kat odwzajemniła uścisk. Tobi po chwili ją puścił.
-Kat Nee-chan ma iść do Lider-sama! – zawołał, skacząc wokół niej i wymachując komicznie rękoma. – I Kiyo-chan też ma iść! I Hidan-san też tam jest! Tobi is a good boy!
Wybiegł z sali, krzycząc swoje słynne zdanie. Kat uśmiechnęła się, wzruszając ramionami.
-Chodź, Kiyo-chan – powiedziała. – Zobaczymy co chce Tatko Lider.
Razem z niebieskooką opuściły salę treningową i stanęły pod gabinetem Pein’a. Kat zapukała i usłyszawszy pozwolenie, weszła do środka. W pomieszczeniu za biurkiem siedział Lider, a przed nim stał Hidan. Białowłosy uśmiechnął się do obu dziewczyn. Kiyo nieśmiało odwzajemniła gest.
-Macie misję – powiadomił ich Pein. – W Kraju Mgły Hidan masz spotkać się z naszym szpiegiem z Kiri-guarde. Wy dwie macie być jego ochroną.
Kat parsknęła śmiechem, ale widząc złowieszczy wzrok Lidera od razu się opanowała. Nieśmiertelny spojrzał na nią z wyrzutem.
-Jeśli się zdradzicie to… – przerwał na chwilę Lider. – …będzie rzeź.
Po plecach całej trójki przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Pein uśmiechnął się złośliwie i podał Hidanowi dokumenty. Białowłosy wziął je, patrząc niechętnie na Lidera.
-Kat… – zaczął rudy.
Dziewczyna spojrzała mu automatycznie w oczy. Po chwili odwróciła się i z głośnym pomrukiem zaczęła walić w ścianę głową.
-Nie skomentuję tego – powiedział Pein, patrząc na Kat. – Nimfomanka…
Szarooka jęknęła. W ścianie zrobiło się już niewielkie wgłębienie, choć samej dziewczynie nic nie było. Kiyo i Hidan spojrzeli najpierw na Pein’a, a potem na Kat.
-A teraz won! – zawołał rudy.
Kat zasalutowała. Pein spojrzał na nią, mrużąc oczy. Dziewczyna uśmiechnęła się i pierwsza wyszła z gabinetu. Za nią wyszła Kiyo, a na końcu Hidan. Dopiero na korytarzu Szarooka dała upust swoim uczuciom, zginając się wpół ze śmiechu. Nieśmiertelny spojrzał na nią pełnym wyrzutu spojrzeniem.
-Ochrona… – wyjęczała Kat. – Nieśmiertelny Hidan potrzebuje ochrony…
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top