Rozdział XI. Copygan i wspomnienia Akatsuki.
Na tę walkę zebrało się całe Akatsuki. Nawet Pein przyszedł ją zobaczyć. Szarooka miała walczyć z Kiyo. Niebieskooka nie miała za złe Akatsukowcom, że stawiali na wygraną Kat. Jeszcze raz sprawdziła, czy shurikeny leżą równo w kaburze i stanęła na środku sali treningowej. Walczyli w tak zwanej „bojówce" - największym pomieszczeniu w siedzibie Akatsuki. Szarooka poprawiła zapięcie na rękawicy i także stanęła przed Kiyo.
-Skopiuję twoje Kekkei Genkai tylko jeśli cię pokonam - powiedziała.
Kiyo skinęła głową. Sam Pein nadzorował walkę. Gdy dał sygnał do rozpoczęcia, Kat natychmiast zaatakowała niebieskooką silnymi kopnięciami. Kiyo zdołała się przed nimi obronić. Odskoczyła na kilka metrów od Kat i zraniwszy się w palec, uderzyła ręką o ziemię.
-Jutsu Przywołania! - zawołała. - Krucze stado!
Spod jej palców zaczęły wylatywać duże, smolistoczarne kruki. Kat uśmiechnęła się.
-Krucze shuriken! - krzyknęła Kiyo, składając pieczęcie.
Wszystkie kruki zwinęły w locie skrzydła. Pióra powoli z nich odpadały i zwierzęta zamieniły się w shurikeny, które błyskawicznie poleciały ku Kat.
-Doton! - krzyknęła Kat, wykonując kilka pieczęci. - Ściana ziemi!
Przed nią wyrosła skała, która zatrzymała wszystkie shurikeny. Kiyo spojrzała na ścianę, spoza niej nie było widać Kat.
-Doton! - usłyszała krzyk Szarookiej. - Lawina błota!
Ściana zawaliła się i mokre pokłady skalnego materiału ruszyły na Kiyo. Dziewczyna uskoczyła na drzewo. Błoto przepłynęło pod gałęzią.
-Jutsu Przywołania! - krzyknęła Kiyo, uderzając ręką o konar. - Kruczy wojownik!
W kłębie dymu pojawił się ogromny kruk. Od razu zaatakował Kat.
-Katon! - krzyknęła Szarooka, wykonując szybko pieczęcie. - Kula ognia!
Z jej ręki wystrzelił płomień, który z każdą chwilą powiększał się. Kruk zdołał go ominąć, ale musiał zboczyć z toru lotu i inaczej zaatakować Kat. W tym czasie błoto zniknęło i Kiyo zeskoczyła na ziemię. Szarooka wyciągnęła kunai i zraniła się nim w policzek. Zebrała trochę krwi i uderzyła ręką o ziemię.
-Jutsu Przywołania! - krzyknęła. - Akela - wilczy król!
Przed nią pojawił się duży wilk. Z miejsca skoczył na kruka, zwalając go na ziemię. Zwierzęta zaczęły się kotłować, warcząc i drapiąc pazurami.
-Jutsu Przyzwania! - zawołała Kiyo. - Stado wojowniczych kruków!
Nad Kiyo pojawiła się ponad dziesiątka ptaków. Kat uśmiechnęła się.
-Cienisty Klon Jutsu! - zawołała, składając pieczęcie.
Wokół pojawiła się dziesiątka klonów. Każdy z nich zaczął regularną walkę z jednym z kruków.
-Katsu! - krzyknął jeden z klonów, składając odpowiednią pieczęć.
Małe gliniane figurki wybuchły tuż obok kruka. Ptak zniknął w kłębie dymu. Inny kruk został powstrzymany przez wilczą marionetkę. Dwa inne zniknęły po paru mocnych ciosach od klonów z sharinganem. Trzy zostały związane mocnymi pnączami. Jeden z nich pokonany został mocnymi pchnięciami mieczy, a dwóm pozostałym klony skręciły karki.
Wszystkie klony i sama Kat stanęły przed Kiyo. Za ich plecami dyszał wymęczony walką wilk. Kiyo spojrzała w oczy Kat. Nagle poczuła się, jakby była całkiem przeźroczysta. Szarooka wręcz skanowała ją wzrokiem. Kiyo zauważyła w jej źrenicach trzy żółte błyskawice na czerwonym tle.
„Copygan - pomyślała. - Już skopiowała moje Kekkei Genkai."
Szarooka i jej klony ruszyły do ataku. Kiyo z trudem odpierała jej ataki. Zdołała pokonać dwa klony, które w dymie zniknęły z jej oczu. Wreszcie mocny kopniak Kat posłał ją na ziemię.
-Starczy! - usłyszeli wrzask Pein'a. - Kat wygrałaś!
Szarooka pomogła wstać Kiyo.
-Przepraszam za te kopniaki - powiedziała.
-Świetnie walczysz - powiedziała Kiyo.
-Dzięki za Kekkei Genkai - powiedziała Kat. - Chodźcie, zrobiłam obiad dla wszystkich! Dzisiaj z okazji niepowtarzalnego użycia przeze mnie Copygana serwuje się Ryż Al'amade!
Wszyscy z Akatsuki zawyli radośnie i rzucili się do wyjścia. Kat uśmiechnęła się pod nosem. Obok niej stanął Pein.
-Mam nadzieję, że z konfiturami - powiedział.
-Hai - odparła Kat. - Wiśniowe.
Lider mimowolnie jęknął. Po chwili wszyscy byli już w komplecie w kuchni. Rzucali niecierpliwe spojrzenia na Kat, która wyjmowała z piekarnika obiad. Dziewczyna rozdała porcje i przy odgłosie krzyków, wrzasków i ogólnym zamieszaniu Akatsuki spożyło posiłek. Nie obyło się bez dokładek. Kiyo musiała przyznać, że Ryż Al'amade jest naprawdę przepyszny i zapewne była to specjalność Szarookiej.
Po obiedzie Kat zebrała talerze i odłożyła je do zlewu. Stała tam chwilę, a gdy się odwróciła, wszystkie naczynia leżały równo poskładane i błyszczały czystością. Szarooka usiadła na swoim miejscu.
-To było przepyszne - westchnął Deidara, oblizując wargi.
-A pamiętacie, jakie Kat piecze serniki? - zaczął Hidan. - Te z rodzynkami... I z brzoskwiniami...
Wszyscy mimowolnie jęknęli. Kat zaśmiała się.
-Dobrze, że mi przypomniałeś - powiedziała.
Wstała od stołu i podeszła do jednej z szafek. Wyciągnęła z niej tacę z ciastem i rozdała po porcji każdemu. Zabrali się do jedzenia.
-Kat, kocham twoją kuchnię - przyznał Kisame.
-Dobrze, że do nas dołączyłaś - dodał Hidan. - Przedtem to, co jedliśmy nie nadawało się nawet do wyrzucenia.
Pokiwali głową z aprobatą.
-Ej, a pamiętacie jak uczyła się sztuki Deidary? - zaczął Sasori. - Wysadziła Liderowi biurko...
Ryknęli śmiechem. Pein zamruczał coś pod nosem, wbijając łyżeczkę w ciasto.
-Albo jak zapieczętowała całą broń Itachi'ego i jeszcze miecz Kisame w zwoju - podsunął Hidan. - A potem nie mogła tego odpieczętować...
-Znaki mi się pomyliły, no co? - broniła się Szarooka, uśmiechając się przepraszająco. - Ale przynajmniej nauczyłam się szybkiego analizowania pieczęci i ich ściągania. Na dodatek w tempie ekspresowym. Zważając, że Itachi rąbnął wtedy kosę Hidanowi.
Znów ryknęli śmiechem.
-Nie chcę też wspominać o fakcie, kiedy Kat widziała nago Saso... - zaczął Deidara.
Urwał, gdy czerwonowłosy rąbnął go w tył głowy ręką. Kat parsknęła śmiechem.
-To był piękny widok - przyznała Kat. - Całą noc nie mogłam spać... Eh... Że też takie chwile nie trwają wiecznie.
Parsknęli śmiechem w swoje talerze z ciastem. Kat uśmiechnęła się do naburmuszonego Sasori'ego.
-A wtedy, jak udawała, że jest Liderem - zaczął Itachi. - I powysyłała nas na misje...
-No co? - przerwała mu Kat. - Pein był akurat chory, ktoś musiał przejąć jego obowiązki.
Lider spojrzał na nią z wyrzutem.
-Ale nie musiałaś ich wysyłać na misje, w którym kupowali żelki, czekoladę i grzybki halucynogenne. Tobi się objadł i miał zwidy - powiedział.
Kat wzruszyła ramionami. Rozmawiali jeszcze chwilę, aż wreszcie Lider wygonił ich z kuchni i kazał wszystkim iść spać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top