Rozdział VI. Treningi w Akatsuki.


Kiyo wyszła z Sali Pieczętowania Demonów. Była lekko zielona na twarzy. Zdołała zapieczętować demona, ale ledwo co wytrzymała ten nieziemski smród. Odetchnęła głęboko kilka razy, łapiąc świeże powietrze do płuc. Skierowała swoje kroki do gabinetu Pein’a.

-Już zapieczętowałam demona – powiedziała, stanąwszy przed Liderem.

-Świetnie – odpowiedział rozpromieniony Pein. – Możesz iść do siebie.

Dziewczyna wyszła z gabinetu. Ledwo wyszła z gabinetu, a ktoś przygwoździł ją do ściany swoim ciężarem. Kiyo poczuła znajomy zapach męskiego ciała.

-Nie myśl, że jak ta drewniana kukła cię uratowała, to ci się upiecze – wyszeptał jej do ucha Hidan, patrząc na nią pożądliwym wzrokiem. – I tak będziesz moja…

Kiyo nie krzyknęła. Wpatrywała się spokojnie w białowłosego. Hidan po chwili puścił ją. Rzucił jej jeszcze pełen ironii uśmiech i skierował się korytarzem do swojego pokoju. Dopiero gdy zniknął za drzwiami, Kiyo otrząsnęła się. Westchnęła ciężko, wracając do swojego pokoju. Dopiero za drzwiami z jej oczu poleciały jasne łzy.

Czuła się jak szmata! Dlaczego właśnie ona! Cholerny Hidan! Przez niego musiała być jedną z Akatsuki… Nie mogła wrócić…

…tyle że właściwie to nie miała do czego wracać. Przecież odeszła z wioski, nie miała rodziny, przyjaciół, nikogo.

Przypomniała sobie Sasori’ego i Deidarę. Tych dwóch wywoływało na jej twarzy uśmiech, który tak dawno nie widniał na jej twarzy. Był też Tobi i Kisame, i Pein, i nawet ta cała Kat.

Uśmiechnęła się nieznacznie przez łzy. Nagle poczuła, że znalazła coś, dla czego warto żyć.

Siedziała na sali treningowej i obserwowała walkę. Dziwiły ją ćwiczenia Akatsuki. Sama Szarooka przeciw wszystkim członkom. Na początku walczyła na raz z Tobi’m i Itachi’m. Kiyo tuż przed treningiem poznała Uchihę. Sharinganowcy z aktywowanym Kekkei Genkai atakowali Kat jedynie przy użyciu taijutsu. Kiyo była naprawdę zaskoczona – ruchy Szarookiej były szybkie i nie pozwalały chłopakom na jakikolwiek atak.

Wreszcie Itachi złożył kilka pieczęci. Z jego płuc wypłynęła kula ognia. Szarooka zręcznie się uchyliła. Też złożyła szereg skomplikowanych pieczęci.

-Sztuka ninja: Ograniczenie więzów krwi! – zawołała. – Aktywacja Kekkei Genkai klanu Uchiha – SHARINGAN!

Oczy Szarookiej natychmiast zmieniły barwę i stały się czerwone. Kiyo patrzyła na to zaskoczona – nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziała. Kat z uśmiechem ruszyła na Itachi’ego. Chłopak ledwo co zdołał osłonić się przed jej błyskawicznymi kopnięciami. Wreszcie Kat wyprowadziła mocny cios, który trafił w… Tobi’ego. Zamaskowany chłopak jęknął, przetaczając się po ziemi. Itachi spojrzał na niego i to był jego błąd. Mocne kopnięcie Szarookiej posłało go na ziemię.

-No i wygrała… Czemu się nie dziwię? – mruknął Kisame, uśmiechając się złośliwie.

Deidara wzruszył ramionami. Tymczasem Kat złamała działanie pieczęci, sharingan znikł z jej oczu. Dziewczyna pomogła wstać obu sharinganowcom. Otrzepała płaszcz Itachi’ego. Chłopak z wyrzutem w oczach prychnął wściekle.

-Oj, nie gniewaj się Itachi-kun – zawołała radośnie Kat. – Tobi się nie gniewa, a ty masz zamiar?

Podeszła do zamaskowanego. Chłopak przytulił ją od razu.

-Nee-chan znowu wygrała! – zawołał radośnie. – Tobi kocha Nee-chan Kat!

Kat oddała uścisk chłopakowi i uśmiechnęła się do Itachi’ego. Uchiha mruknął coś pod nosem. Tobi puścił Szarooką i pobiegł za Itachi’m, próbując go przekonać, że nie powinien być zły na Kat. Szarooka spojrzała wymownie na Deidarę i Sasori’ego. Blondyn wetchnał ciężko.

-Idący na śmierć pozdrawiają cię, un… – mruknął.

Stanął wraz z Sasori’m przed Kat. Dziewczyna uśmiechnęła się do nich. Deidara od razu sklecił sporego ptaka, na którego wskoczył i wzbił się w powietrze. Sasori otworzył jakiś zwój i przed nim pojawiła się marionetka. Walka się zaczęła. Deidara wypuścił kilka ptaków w stronę Szarookiej. Dziewczyna złożyła pieczęć, którą Kiyo poznała od razu.

-Katsu! – krzyknęła Kat.

Ptaki wybuchły w połowie drogi między nią, a Deidarą. Blondyn skrzywił się. Tymczasem marionetka Sasori’ego okrążyła Kat. Dziewczyna wyjęła swój zwój.

-Czarny Wilk o Białych Łapach! – krzyknęła.

W kłębie dymu pojawił się wilk. Białe skarpety wyraźnie odcinały się od czarnej reszty ciała. Kiyo ze zdumieniem stwierdziła, że zwierzę było tylko marionetką. Szarooka wyciągnęła lewą rękę w stronę kukły, z jej palców popłynęły nici ciemnoniebieskiej chakry. Dziewczyna odsunęła rękę na bok, poruszając zgrabnie palcami. Wilk zaatakował kukiełkę Sasori’ego.

-Katsu! –krzyknęła Kat, widząc nadlatujące ku niej niewielkie ważki.

Zdołała zdetonować trzy z pięciu figurek. Dwie szybko leciały ku niej. Dziewczyna wykonała pieczęcie. Kiyo otworzyła oczy ze zdumienia – do wykonania jutsu poprzez pieczęcie Szarooka używała jedynie jednej ręki.

-Katon! Płonące shuriken! – krzyknęła.

W jej ręce pojawiło się kilka ostrzy. Dziewczyna wypuściła je. W locie zaczęły płonąć. Dwa z nich zderzyły się z ważkami Deidary, powodując ich wybuch. Reszta pomknęła ku blondynowi, który zręcznie ominął je na swoim ptaku.

Tymczasem wilk-kukła z zapałem atakował marionetkę Sasori’ego. Czerwonowłosy zaciskając zęby, próbował obronić się przed szybkimi atakami Kat.

-Fuuton! Oddech Boreasza! – zawołała Kat, składając pieczęcie jedną ręką.

Wyciągnęła wolą rękę ku Deidarze. Silny podmuch wiatru strącił blondyna z ptaka. Gliniana figurka rozbiła się na jakimś drzewie. Szarooka zerwała linki chakry z lewej ręki i podbiegła do przodu. Rzuciła się na blondyna, ratując go przed bolesnym upadkiem na ziemię. Nie zdołała się nawet podnieść z ziemi, a z jej rąk już wystrzeliły linki chakry. Czarny wilk ożywił się i skoczył na kukiełkę Sasori’ego. Deidara leżał lekko zdezorientowany na ziemi, a tuż obok niego siedziała Kat.

Walka z kukiełką Sasori’ego skończyła się po kilku minutach. Marionetka lalkarza została przecięta na pół przez szpony wilka.

-Cholera Kat! – wrzasnął Sasori, pochylając się nad swoją kukiełką. – Ostatnio go naprawiłem!

-Oj, nie gniewaj się, Sasori-kun – powiedziała Kat, stawiając do pionu Deidarę.

Pstryknęła palcami, a lalka Sasori’ego scaliła się i stanęła przed nim jak nowa. Kat znów zapieczętowała wilka w zwoju. Czerwonowłosy zrobił to samo, mrucząc coś pod nosem o niedocenianiu sztuki. Szarooka uśmiechnęła się, wymownie patrząc w górę.

-I znowu wygrała… – Kiyo usłyszała pełen rozbawienia głos Kisame. – Dzieciak nie do zdarcia.

Kiyo przeniosła wzrok na Szarooką. Dziewczyna stawała teraz do walki z Zetsu. Niebieskooka zauważyła, że roślinka mówi sama do siebie. Walka rozpoczęła się. Zetsu natychmiast skrył się pod ziemię.

-Sztuka ninja: Ograniczenie więzów krwi! – zawołała Szarooka, wykonując masę pieczęci. – Aktywacja Kekkei Genkai – Plant Traits!

Ciało dziewczyny zmieniło się. Jedna ze stron stała się cała czarna, natomiast druga nabrała białego koloru. Źrenice dziewczyny zmieniły kolor na głęboki złoty. Dziewczyna kucnęła, dotykając ziemię rękoma.

-Doton! Błotny staw! – zawołała, a jej głos brzmiał, jakby wydobywał się z dwóch gardeł.

Ziemia wokół zaczęła robić się grzązka. Po chwili wynurzył się z niej Zetsu, dysząc ciężko. Cały usmarowany był błotem. Dziewczyna uśmiechnęła się. Ziemia znów stała się sucha, a z palców Kat zaczęły wyrastać pędy, które zanurzyły się w ziemię. Zetsu próbował uciec, ale silne pędy powstrzymały go i unieruchomiły.

-Nie krzywdź, Kat-chan! – zawołał Zetsu, by po chwili wrzasnąć innym głosem. – Puszczaj, mała!

Kat złamała pieczęcie i jej ciało na powrót stało się normalne. Dziewczyna podeszła z kunai w ręku i przecięła pędy, więżące Zetsu.

-Wredna jesteś – mruknął Zetsu. – Dzięki za walkę.

Kisame nie skomentował już tego, ale uśmiechał się jeszcze wymowniej.

-Jeszcze jeden, bo mi się już nie chce – powiedziała Kat.

Żaden się nie zgłosił. Wtedy to na salę wszedł Hidan. Zlustrował towarzystwo wzrokiem, na chwilę zatrzymując wzrok na Kiyo.

-Przegapiłem coś? – zapytał.

-Ależ skąd – zawołał Kisame. Wskazał na Kat. – Teraz twoja kolej.

Szarooka zaczęła szaleńczo się śmiać, zginając się wpół i łapiąc się za brzuch. Białowłosy spojrzał na nią dziwnie. Kisame wyszczerzył zęby, zadowolony, że wkopał Hidana.  Białowłosy wzruszył ramionami i stanął naprzeciw dziewczyny. Kat podniosła rękę w geście znaczącym tyle co „Poczekaj chwilę…”. Hidan westchnął niecierpliwie. Szarooka uspokoiła się po kilku minutach.

-Jestem gotowa, Hidan-kun – powiedziała.

Kiyo spojrzała na nią zdziwiona. Hidan-kun? Przecież ten pieprzony gwałciciel nie zasługiwał na taki zwrot. Ale widocznie Kat mówiła do wszystkich z tym zwrotem.

Białowłosy wyciągnął swoją kosę. Szarooka stanęła spokojnie w pozycji obronnej. Hidan zamachnął się swoją bronią, wypuszczając ostrza ku Kat. Dziewczyna uchyliła się, łapiąc za rączkę kosy. Pociągnęła ją mocno do siebie. Hidan pod wpływem szarpnięcia upadł na jedno kolano. Zmierzył wzrokiem Kat. Kiyo zauważyła, że nie patrzy na nią tym napalonym wzrokiem. On patrzył na nią… tak zwyczajnie.

Szarooka wyjęła zza paska kunai i przecięła swój policzek. Schowała ostrze i zebrała krew z policzka.

-Jutsu Przywołania! – zawołała, uderzając ręką o ziemię. – Duch i Mrok!

W kłębie dymu pojawił się dwa miecze o szerokim ostrzu i granatowej barwie. Dziewczyna złapała je zręcznie i zamachnęła się nimi z gracją. Ruszyła na Hidana. Chłopak zręcznie unikał jej ciosów. Wreszcie ostrze zanurzyło się w piersi białowłosego.

Kiyo wtuliła się w ramię Deidary, nie mogąc patrzeć na to. Nie mogła uwierzyć, że Kat zabiła Hidana. Bądź co bądź był on człowiekiem, a Kiyo nie lubiła śmierci. Blondyn spojrzał na nią zdziwiony. Po chwili trzepnął się dłonią w czoło.

-Kuso! – zawołał. – Ty nie wiesz, Kiyo-chan, un!

Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona.

-Hidan jest nieśmiertelny, un – powiedział Deidara. – Patrz…

Kiyo spojrzała w stronę placu boju. Kat spokojnie wyjęła ostrze z piersi Hidana.

-Do ilu razy się bawimy? – zapytała z uśmiechem.

Hidan odpowiedział jej podobnym gestem. Jego fioletowe oczy błyszczały.

-Aż mnie zabijesz? – powiedział.

Szarooka zaśmiała się, atakując go na powrót mieczami. Hidan odparował kilka ciosów i sięgnął po swoją kosę. Zamachnął się nią nad głową dziewczyny, która zręcznie uniknęła ciosu. Zaczęli atakować się nawzajem i unikać swoich ciosów. Kat kilka razy zraniła Hidana, chłopak nie zdołał jednak drasnąć jej ani razu.

Walka skończyła się, gdy do sali wkroczył Pein. Nad głową przeleciał mu kunai, który rzuciła Kat, a przed którym uchylił się Hidan.

-Nieznośna gówniara! – wrzasnął Lider. – Pieprzony masochista! Łby wam pourywam!

Kat natychmiast odwołała miecze i stanęła za Hidanem, robiąc niewinną minę. Białowłosy spojrzał na nią zaskoczony.

-Kończcie te zabawy! – warknął Pein. – Na misje kto będzie chodził?!

Szarooka zamruczała coś pod nosem, uśmiechając się złośliwie. Hidan parsknął śmiechem, ale widząc minę Lidera zamilkł natychmiast.

-Wszyscy do kuchni! – wrzasnął Pein. – Przydzielę wam misję! A ty jak jeszcze raz coś powiesz o mnie za moimi plecami to oberwiesz! Irytująca gówniara!

Kat spuściła głowę w geście skruchy. I być może wielu by jej uwierzyło, gdyby nie złośliwy uśmiech na twarzy. Pein opuścił salę. Wszyscy powoli zaczęli z niej wychodzić. Kiyo rzuciła spojrzenie ku Kat. Dziewczyna żywiołowo rozmawiała z nieśmiertelnym, który zwijał linkę swojej kosy. Kiyo spuściła wzrok. Naprawdę chciałaby, żeby Hidan też miał do niej taki stosunek. Żeby nie patrzył na nią jak na kogoś, kto może tylko zaspokoić jego potrzeby.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top