kisses in the dark

            Czymże byłby wieczór bez dobrej książki i kubka gorącej czekolady? Jennyfer przerzucała kolejną kartkę papieru, chłonąc jej zapach i znad okularów obserwowała swojego chłopaka, pochłoniętego amerykańską produkcją, oglądaną na ekranie laptopa. Uśmiechnęła się sama do siebie i powróciła do Trucicielki.

            Wszystko byłoby niemal idealne… Do momentu, w którym nagle zgasły wszystkie światła, a jedynym jego źródłem był ekran laptopa.

            - Jenny? Zapłaciłaś rachunek za prąd, prawda? – rzucił Calum, parskając śmiechem.

            - Tak mi się wydaje… - odparła niepewnie, podnosząc się z kanapy. Nieomal nie zabiła się o kabel od ładowarki i zapewne nabiła siniaka na kolanie, trafiając nim w szafkę.

            Nie czyniąc sobie większych krzywd (nie licząc uderzenia małym palcem u stopy o kant stolika, przez co wydała z siebie siarczystą wiązankę niewybrednych przekleństw, bo ból był cholernie przeszywający), jakimś cudem trafiła do skrzynki z bezpiecznikami i po przełączeniu kilku pstryczków w domu wciąż nie pojawiało się światło. Nawet włączenie światła awaryjnego nie pomogło. Kolejna wiązanka przekleństw. Uderzenie łokciem o kant stołu. Kolejna.

            Calum nie sądził, że jego dziewczyna była taką niezdarą i potrafiła tak przeklinać. On radził sobie bez większych uszczerbków na zdrowiu, dotarł do kuchni i odnalazł ją zapatrzoną w niemal tak samo ciemną ulicę.

            - Świetnie, wysiadł prąd w całej dzielnicy – syknęła podirytowana.

            Wzruszył ramionami. Były rzeczy, na które nie mógł mieć wpływu, ale akurat podły humor Jennyfer był rzeczą, na którą mógł odpowiednio wpłynąć. Wystarczyło przybliżyć się do dziewczyny na niewielką odległość i przylgnąć do miękkich warg szatynki, pachnących czekoladą.

            Pocałunki w ciemności miały swoją magię. Magię, której nie posiadały żadne inne. Może wynikała ona z intymności, którą im dawała, a może po prostu z tego, że były zgoła innym doświadczeniem. Wszystko przychodziło naturalnie – Jennyfer splotła dłonie na karku chłopaka i pogłębiła pocałunek.

            Bo kto powiedział, że brak światła miał być równy braku zabawy. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top