~ 6 ~

- Przestaliście się już bawić? Wasze zachowanie jest doprawdy karygodne. – w zaróżowiałym, dziewczęcym pokoiku pojawił się Reji. Rzucił mi znudzone spojrzenie gdy leżałam na łóżku z rozpiętą koszulką. Otaczały mnie trojaczki, obrzucające spragnionym spojrzeniem. Szybko zasłoniłam szyję włosami i zapięłam guziki koszulki. Czym prędzej wstałam z łóżka i strzepnęłam nieistniejący kurz z moich spodni – Chcę cię poinformować że od dzisiaj jesteś przeniesiona do innej klasy. Będziesz chodziła razem z Kanato i Ayato.

- E? Dlaczego nie do mojej klasy? - rzucił niezadowolony Laito. Prawie że równocześnie przewróciłam oczami z Okularnikiem. Zauważyłam kątem oka że Reji chce odpowiedzieć ale ja go ubiegłam.

- Nie jestem tu aby się spoufalać, tylko po to aby wykonać swoją pracę.

Pracę o której nie mam zielonego pojęcia. Gdybym miała bronić jakiegoś znerdziałęgo dzieciaka jak mówiła Gloom to prawdopodobnie bym się odnalazła, ale wampiry? One same w sobie są dość silnymi istotami więc raczej nie jest im potrzebna ochrona. Może Dark ma w tym jakiś ukryty cel?
Powinnam udać się do Głównego Zarządu, ale czy jest sens skoro ten anioł powiedział mi że dostanę kolejną wiadomość?

- Rozumiem że masz mundurek? – spytał się Reji. Kiwnęłam twierdząco głową.

- Dowiedziałem się że jesteś nową uczennicą tej szkoły. Minęły dwa tygodnie od twoich przenosin, a ty dopiero dwa dni temu byłaś na pierwszych zajęciach. - pokręcił niezadowolony głową. Nic sobie z tego nie robiąc zaczęłam przygładzać białe włosy. Czując że bracia intensywnie wlepiają we mnie swój wampirzy wzrok postanowiłam jakoś sprytnie wyprosić ich z pomieszczenia.

- Jeśli pozwolicie, chciałabym się rozpakować i odświeżyć. – westchnęłam i podeszłam do swojej walizki. Odpowiedziała mi cisza. Uklękłam koło torby i zaczęłam udawać że czegoś szukam.

- Wiesz że nie ominie cię rozmowa dotycząca twojego przybycia tutaj? – zwrócił się do mnie Reji z nad wyraz poważnym tonem. Machnęłam tylko ręką i pokiwałam głową, żeby dał mi spokój.

- Aniołku jesteś zbyt pewna siebie. – usłyszałam nagle od Laito. Odwróciłam głowę w jego stronę przy okazji obrzucając go morderczym spojrzeniem. Niespodziewanie mój wzrok zszedł niżej, zatrzymując się na zegarku tuż obok niego.

- Dlaczego nikt nie powiedział mi że za godzinę mam być w szkole? – westchnęłam cicho do siebie. Nie miałam ochoty chodzić dłużej do tej „prestiżówki". Mam dość ludzi którzy wywyższają się majętnością swoich starszych. Dobrze że przynajmniej wprowadzili mundurki, bo codziennie tam przychodząc czułabym się jak na wybiegu mody. Potarłam z lekka bolący kark. W jednej chwili otwarłam szeroko oczy. Zaczęłam rozpaczliwie macać się po szyi.

- Nie martw się. Nie ugryzłem cię jak spałaś. Byłoby mało zabawnie! – zaśmiał się Ayato. Miałam ochotę pokazać im wszystkim środkowy palec, ale moja duma mi na to nie pozwoliła. Chwytając ręcznik odwróciłam się na pięcie z zamiarem pójścia do łazienki.

- Nie wiesz gdzie jest łazienka, prawda? – pokręcił z zażenowania głową Okularnik. Zatrzymałam się przy drzwiach i wzruszyłam obojętnie ramionami.

- Najwyżej się zgubię. – i wyszłam. Szukanie toalety nie zajęło mi zbyt dużo czasu, ponieważ większość drzwi wyróżniło się kolorem. Po wzięciu szybkiego prysznicu i uczesania skudłaczonych włosów ponownie udałam się do swojego pokoju.
Gdy szłam przez korytarz usłyszałam słaby śmiech. Po barwie mogłam rozpoznać że należał do kobiety. Odwróciłam się, ale nikogo nie zobaczyłam. Jak już sobie odpuściłam dalsze wściubianie nosa w nieswoje sprawy przede mną przemknęła kobieta. Ta sama co poprzednio w tamtym starym pokoju. Stała nieruchomo tak samo jak ja. Jakby obserwowała mnie co chcę zrobić. Obrzuciłam zjawę beznamiętnym wzrokiem.

- Kim jesteś? – spytałam bez wahania. Spotykałam na swojej drodze o wiele, wiele gorsze rzeczy. Biorąc pod uwagę że do tego domu są dostarczane dziewczyny w młodym wieku a potem ni z tego ni z owego zostają „pożarte" można uznać że to duch jednej z nich. Ale wydaje mi się być zbyt... zbyt odmienna.
Zjawa zaśmiała się i zniknęła. Myślałam że to już koniec, ale ponownie się pojawiła tym razem przechodząc przeze mnie. Poczułam jak przechodzi mnie dreszcz i moje serce zaczyna się rozrywać. Gdy próbowałam się uspokoić ponownie rozległ się jej śmiech.
Powolnym korkiem doszłam do pokoju. Oparłam się o drzwi plecami i osunęłam na podłogę - To jakieś piekło... -westchnęłam, kręcąc głową.

- Już masz dość, co?

- He? – otworzyłam zmęczona oczy. Na moim łóżku leżał rozbawiony Ayato – Czego chcesz wampirze? – jęknęłam chwytając się za głowę.

- Jak ty się do mnie zwracasz?! Jestem twoim Ore-sama! – podleciał do minie i chwycił za podbródek zmuszając do kontaktu wzrokowego.

- Nie byłeś, nie jesteś i nie będziesz moim Ore-sama! A zwracać się do ciebie będę jak mi się zachcę! – nie odrywając wzroku od jego kocich tęczówek zacisnęłam pięści.

- Twój wzrok jest inny, niż tych które były tu wcześniej. Jest pełen determinacji i odwagi. Ciekawe czy będziesz taka odważna jeśli zatopię kły w twojej bladej skórze na szyi.

- Nie boję się ciebie i twoich braci. Chcę ci tylko powiedzieć że przejdę przez największe piekło dla osób które muszę chronić i żadna słabość mi w tym nie przeszkodzi. – dostrzegłam jak jego źrenice się kurczą tym samym wywołując na twarzy zmieszanie.

- Czyli nie obrazisz się jeśli będę wołał na ciebie Chichinaschi? – uśmiechnął się zadowolony.

- Nie, ponieważ jest ono bezpodstawne. Sam przecież widzisz. –prychnęłam dostrzegając że jego wzrok niespodziewanie opadł niżej – Tu mam oczy! – podniosłam jednym palcem jego głowę wyżej - A teraz złaź ze mnie bo muszę się przebrać. – trzasnął ręką w drzwi ze złości. Widziałam że chce coś mi odpowiedzieć, ale nie do końca wie co. Otworzył usta i już miał mnie ugryźć, ale jego starszy braciszek mu przerwał.

- Mogliście chociaż na mnie poczekać! Pobawmy się razem! – uśmiechnął się znacząco Laito. Przewróciłam oczami i wyczłapałam się z pod Ayato. Na kolanach doczołgałam się do walizki i wyjęłam z niej wszystkie części szkolnego mundurku.

- Nie obraź się Zboczeńcu, ale tym razem nie skorzystam... - pokręciłam głową wstając z podłogi.

- Dlaczego Aniołku?

- Dlaczego nazwałam cię Zboczeńcem, czy dlaczego nie skorzystam?

- To drugie kochanie! – mrugnął do mnie i lekko się zarumienił. Co ja mu zrobiłam że się do mnie tak zwraca?

- Muszę się przebrać i jeśli bym się zgodziła to nie zdążyłabym z wyszykowaniem się. – ponownie zrobił zawiedzioną minę i opadł na łóżko.
Czasem wkurza mnie w jaki sposób działam na płeć przeciwną...
Laito i Ayato zaczęli się kłócić, więc korzystając z ich nieuwagi poszłam do garderoby i się przebrałam. Zdążyłam jeszcze wepchnąć walizkę z rzeczami do obszernej szafy. Nie domykała się, więc kopnęłam w nią z impetem. Niespodziewanie w tym samym momencie do pokoju wszedł Reji. W pokoju nastała cisza. Bracia przestali się kłócić i szarpać a ja znęcać się nad szafą.

- Limuzyna już na nas czeka. – poprawił w złości okulary i wyszedł. Nie zwlekając poszłam za nim.
Bardzo się ucieszyłam gdy spostrzegłam że na samym końcu pojazdu jest samotne, wolne miejsce. Zajęłam je wydając z siebie westchnięcie ulgi. Zamknęłam oczy i zaczęłam rozkoszować się ciszą. Nagle poczułam jak ktoś koło mnie siada. Odwróciłam głowę w jego stronę. – Nie... - jęknęłam w myślach.

- Cieszysz się że raczyłem usiąść koło ciebie Chichinaschi? – nawet nie raczyłam na niego spojrzeć – Hej! Mówię do ciebie! – pstryknął mi palcami przed twarzą. No to przystępujemy do kontrataku!

- Przepraszam, nie wiedziałam że mówisz do mnie o Wielki Ore-sama! – chwyciłam się teatralnie w miejsce serca – Nie jestem godna aby wasza najmajestatyczna majestatyczność siedziała tuż obok mnie! – zaczęłam udawać że płaczę. Obdarzył mnie spojrzeniem pełnym mordu. Usłyszałam śmiech Laito i prychnięcie Subaru.

- No to ci odpowiedziała świrze. – rzucił oschle Subaru do czerwonowłosego.

- Zamknij się!

- Właśnie takich słów oczekiwałeś z mojej strony wampirze? – zwróciłam się ponownie do Ayato podnosząc pytająco brew.

- Grabisz sobie Chichinaschi! – warknął mi prosto w twarz.

- Mówiłam ci już, że określenie „chichinaschi" do mnie kompletnie nie pasuję, więc nie będę reagowała na tego typu zaczepki. – spojrzałam mu prosto w oczy. On również to zrobił.

- Zobaczymy Chi-chi-na-schi!

- Pozwólcie przerwać mi waszą jakże zajmującą rozmowę. – wtrącił Okularnik – Chciałem ci wręczyć plan zajęć i jeszcze jeden prezent. – podał mi karteczkę z planem lekcyjnym i jakieś pudełeczko.

- Sok żurawinowy. – przeczytałam nazwę na pudełku i przybrałam zażenowany wyraz twarzy. Widziałam że czarnowłosy chce spieszyć z wyjaśnieniami, ale ja go ubiegłam – Mówiłam że jestem tu ponieważ dostałam zlecenie, którego treści nie mogę wam zdradzić. Więc nie zamierzam robić za przystawkę do obiadu. – odłożyłam sok na bok. Skrzyżowałam nogi i poprawiłam spódniczkę – Chce żebyście opowiedzieli mi na pytanie zgodnie z prawdą.

- Dlaczego mamy to zrobić skoro ty nie chcesz nam niczego ujawnić? – spytał się podejrzliwie Subaru.

- Bo takie jest polecenie. Powiem wam z góry, że nie chodzi tu o waszą śmierć. A szkoda... - ostanie zdanie powiedziałam ledwie słyszalnie do siebie – Mogę wam zdradzić jedynie że przez nieokreślony czas będę waszym cieniem. – przybrałam poważny wyraz twarzy.

- Nie myśl że będziesz przez to lepiej traktowana. – zapewnił mnie Reji. Jak miło z ich strony... - Jakie jest twoje pytanie? – no w końcu!

- Czy macie jakiś wrogów? Nie chodzi mi tu o uczniów w szkole, bo oczywistym jest to że nie każdy się kocha. Rozchodzi mi się bardziej o istoty wyższego stopnia. Inne wampiry, wilkołaki, zjawy.

- Dziwnie jest usłyszeć takie pytanie z ust takiej dziewczyny. – stwierdził Reji.

- Teddy twierdzi że nie. Bardzo cię polubił... - odezwał się cicho Kanato. – Dlaczego?! – wybuchnął niespodziewanie.

- Coś ukrywasz. – powiedział pewnie Shu.

- Chcę abyście odpowiedzieli mi szczerze, ponieważ nie wiem jak zabrać się za to wszystko. Na ten czas to będzie jedyna prośba współpracy. Jeśli jest coś co was niepokoi powiedzcie mi to. – popatrzyłam poważnie po braciach.

- Nie ma nic, co by nam mogło zagrażać, jeśli o to ci chodzi. – zapewnił mnie Okularnik. Kiwnęłam tylko głową.

- Mogę mieć do was jedną prośbę?

- Jesteś strasznie kłopotliwa. – westchnął Shu. Jego młodszy, czarnowłosy brat pozwolił mi kontynuować.

- Jeśli pewna blondynka i brunetka będą się wam o mnie pytały, to nic im nie mówicie. Starajcie się je unikać.

- Chodzi ci o tą dziewczynę którą wywabiłaś w tedy z toalety, nie Aniołku? – zapytał się podejrzliwie Laito. Kiwnęłam głową – Dlaczego chcesz unikać swoich przyjaciółek?

- Nie ważne... -westchnęłam patrząc w okno.
Nie mogę nikomu zdradzić powodu dla którego zgodziłam się zostać Stróżem. Jedyne co powinnam teraz robić to chronić te wampiry! Nie mogę się nad sobą rozczulać! Właśnie głównie z tego powodu nienawidzę ludzi. Za dużo czasu spędziłam w ich towarzystwie i zaczęłam powoli podchodzić do życia tak samo jak oni.

„Prawdziwym poświęceniem jest wyprzeć się osoby przez siebie kochaną dla jej bezpieczeństwa."

Tylko te słowa pamiętam ze swojego poprzedniego życia. Tylko tyle pozostało mi po dawnych wspomnieniach. Nadal nie rozumiem ich głębszego znaczenia, ale sądzę że teraz to co robię dla Spiriti i Evili jest słuszne.
Nie wstydzę przyznać się że nie rozumiem większości rzeczy związanych z uczuciami. Skutecznie udaję przed wszystkimi że potrafię współczuć, śmiać się i płakać.
A wcale tak nie jest. Jestem zepsuta tak jak te istoty które namiętnie pragnę tępić.
Zawszę się zastanawiałam dlaczego taka jestem? Dlaczego uwielbiam zabijać? Dlaczego nie potrafię odczuwać tego co inne istoty? Dlaczego jestem taka odmienna?
Jeszcze większą zagadką dla mnie byli ludzie. Ilekroć im powiedziałam jakąś przykrą rzecz brali ją za żart. Zrobiłam im krzywdę, wystarczyło jedno przepraszam. Zraniłam ich i zamiast zemścić się za to nie odzywali się przez jakiś czas a potem sami wracali na klęczkach.
Co jest z nimi nie tak? Co takiego mam w sobie że ich przyciągam?
Wiem że ludzi przyciąga tajemnica. Zawsze byli nad wyraz ciekawscy, ale ja jestem samą śmiercią. Znając ich nawet to by ich nie przestraszyło.

- Aniołku, nadal mi nie odpowiedziałaś. – z zamyślenia wyrwał mnie Laito.

- Po prostu nie chce aby miały styczność z potworem.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Długo nie wrzucałam rozdziału, ale ostrzegałam :*
Chcę wam podziękować za wspaniałe komentarze i gwiazdki ^^
A więc następny rozdział będzie gdy wbijecie 15 wyświetleń + 7 gwiazdek 

Do nexta wampirki *3*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top