~jeśli mam być szczery~
Dobra szkoła i wysoki poziom nauczania, to zawsze było to, czego chciał Bakugo. Jeszcze gdy był młodszy, każdemu powtarzał że się dostanie i zda z dobrymi wynikami, a zaraz po tym pójdzie na studia.
Jednak gdy tak się już stało, dlaczego nie czuł się szczęśliwy, ani usatysfakcjonowany tym wszystkim?
Zamierzał skończył szkołę, tak jak sobie obiecał, jednak też czuł, jakby wydarł tym wyjazdem część swojej duszy.
Szkoła do której się udał była oddalona od jego miasta o wiele kilometrów i to utrudniało mu kontakty z rodziną, ale nie tylko z nią, bo i także z jego chłopakiem. Co prawda, przyjeżdżał na różne święta, jednak wiedział że to już nie będzie to samo. Kirishima również wyjechał do innego miasta, bo po kłótni z Bakugou uznał, że nic więcej go tu nie trzyma.
I w ten o to sposób zakończył się ich związek. Oboje mieli wtedy po 15 lat, a teraz gdy minęły 3 lata i oboje skończyli szkołę, wciąż nie potrafili o sobie zapomnieć. Można powiedzieć, że byli tylko gówniarzami, którzy nie brali nic na poważnie, jednak rzeczywistość była zupełnie inna. Oboje byli przez długi czas pewni, że spędzą ze sobą wiele cudownych lat, jednak...
Odpowiednia osoba, a zły czas...
-To miasto...- mruknął Bakugou, gdy wysiadł z autobusu, który zatrzymał się na przystanku, tuż niedaleko jego domu. Odchylił lekko głowę i wziął głęboki wdech, uśmiechając się. Miał wrażenie że nawet powietrze różni się tu całkowicie od tego w mieście.
Poprawił torbę na swoim ramieniu i złapał za toczkę od walizki, ruszając w stronę swojego mieszkania. Jednak gdy przeszedł obok jego domu wspomnienia od razu przejęły jego myśli. Miał wrażenie, jakby widział jego cień, a to jego nozdrzy docierał słodki zapach jego perfum. Przeklnął się w myślach i zacisnął pięści. Nie widział go trzy lata i był niemal pewny, że już nigdy nie uda mu się wrócić do tego co było.
Jest zbyt cudowny, aby nie być teraz z kimś w związku. Kimś na pewno lepszym ode mnie.
Te myśli nie dawały mu spokoju i żałował wielu rzeczy które zrobił, czy też nie zrobił, zanim wyjechał.
-Musimy zerwać, Kirishima.
-Wcale nie musimy! Ktoś ci kazał? Nie, zupełnie nikt! Więc dlaczego chcesz to zrobić i od tak zerwać? Wysłów się wreszcie i po prostu powiedz mi to prosto w twarz! Powiedz, że nie chcesz ze mną być i nie zasłaniaj się głupimi wymówkami, że musisz zerwać, albo nie damy rady ze sobą być przez odległość. No zrób to!
-Tak, masz rację. Zrywam, bo nie chce już z tobą być.
Uważał, że to był największy błąd jaki wtedy popełnił. Po prostu uciekł od zobowiązań, jak największy tchórz. Skłamał, tylko po to, aby mógł postawić na swoim. Wtedy uważał, że to będzie najlepszym wyjściem z tej sytuacji, jednak prędko tego pożałował i doskonale zdawał sobie z tego sprawę, że to on spieprzył.
Był tak zajęty własnymi myślami, że nawet nie zdawał sobie sprawy, kiedy stanął pod drzwiami swojego domu. Nacisnął na klamkę, a drzwi okazały się otwarte. Zostawił swoje rzeczy w przedpokoju i tam także ściągnął buty.
-Jestem!- krzyknął i przeszedł do salonu.
-Ah, a było tak cicho tu bez ciebie.- burknęła pod nosem Mitsuki, jednak wstała radośnie z kanapy i uściskała swojego syna. Mimo ciągłych ich sprzeczek i tego jak siebie traktowali, kochała go nad życie i choć starała się tego nie pokazywać, pół roku rozłąki było dla niej naprawdę trudne i ona zdecydowanie najbardziej to przeżywała.
-Czy możesz się łaskawie zamknąć? Przyjechałem póki co na stałe, ale jak będziesz mi tak zrzędzić cholerna starucho, to wyniosę się stąd znacznie szybciej!- Katsuki wywrócił oczami, ale także ją uściskał, a następnie przyszła kolej na jego ojca, który stał z boku, z rozbawieniem przyglądając się tej sytuacji.
W końcu też minął cały dzień i nastał wieczór. Minął Katsukiemu naprawdę szybko, zwłaszcza, że miał dużo do opowiadania, co działo się przez to pół roku, odkąd ostatni raz ich widział. Jednak stwierdził, że chciałby się przejść. Rzadko kiedy to robił, bo po prostu nie miał na to czasu, ale kiedy skończył już szkołę i wrócił do tego miasta, miał zamiar skorzystać. Zżerała go ciekawość i chciał sprawdzić, czy wiele się zmieniło, od prawie 4 lat...
Ubrał buty i zarzucił na siebie bluzę z kapturem, po czym bez słowa wyszedł z domu. Wsadził ręce do kieszeni i rozejrzał się, po czym ruszył przed siebie.
Nie chciał tam iść. Ale jego nogi instynktownie zaczęły właśnie prowadzić go do tamtego miejsca. Miał ochotę zawrócić, powstrzymać się, jednak nim się spostrzegł, zatrzymał się na starym placu zabaw. Drewno z którego były zrobione "atrakcje" z biegiem lat zaczęło próchnieć i straciło także swój dawny kolor. Jednak poza tym, miał wrażenie że wszystko było tak jak wcześniej. Jakby nic się nie zmieniło.
Przełamał się i zrobił krok na przód, wchodząc na teren placu. Zajął tam miejsce na huśtawce i lekko odbił się nogami od ziemi, delikatnie zaczynając się bujać.
Naprawdę nie rozumiał czasami sam siebie. Nie wiedział, co go skłoniło do rozpamientywania tych wszystkich sytuacji gdy był młodszy. W jego głowie układały się różne scenariusze. "A co by było, jakbym jednak nie zerwał?" "Co bym mu powiedział, jakbym go spotkał?"
Westchnął ciężko i lekko odchylił głowę w tył, wpatrując się w gwiazdy. Ten plac zabaw był oddalony od domów i otaczało go pole. Czuł więc, że to jest idealne miejsce to takich przemyśleń, gdzie zupełnie nikt nie będzie mu przeszkadzać.
-Cześć, Bakugou.- usłyszał jednak zza swoich pleców. Otworzył szerzej oczy, a jego ciało na moment osztywniało, jednak otrząsnął się dość szybko. Spojrzał przez ramię, na osobę która go przywitała i doskonale zdawał sobie sprawę, kto to jest. Mimo, że teraz wyglądał całkowicie inaczej, wiedział, że to jest właśnie Kirishima.
Młodszy chłopak ruszył się z miejsca i usiadł na wolnej huśtawce obok. Spojrzał przed siebie i także lekko odbił się od ziemi. Bakugo jednak dalej wyglądał na dość zdezorientowanego. Nie odpowiedział nawet na te słowa.
-Słyszałem, że zdobyłeś stypendium. Ale nie dziwię się, zawsze dążyłeś do tego czego pragnąłeś. Gratulacje.- zaczął czerwonowłosy, a Bakugo spojrzał na niego.
-Dzięki.- mruknął pod nosem, dalej mu się przypatrując. Miał teraz okazję. Byli tu we dwóch, mógł powiedzieć to, co przez tyle lat układał sobie w głowie i to, co pragnął powiedzieć, jednak w tym momencie nic jak na złość nie chciało zebrać się w jego głowie.
-Ale wiesz co? Ja też to potrafię. Chcę dążyć do tego, czego zawsze chciałem i możesz mnie teraz wyśmiać, ale nie odpuszczę ci Bakugou. Czy tego chcesz, czy nie, tym razem nie pozwolę ci tak łatwo odejść.- powiedział pewnie i podniósł się z zamiarem odejścia. Blondyn zaśmiał się jedynie cicho i uśmiechnął przy tym pod nosem, zaciskając dłonie na łańcuchach, co wprawiło Eijiro w osłupienie. Przecież nie opowiedział żadnego żartu.
-Nikt nie skrzywdził cię tak jak ja, a wciąż nie chcesz odpuścić?- westchnął, bo mimo tych wszystkich scenariuszy które sobie ułożył, czuł pustkę w głowie. Nie rozumiał dlaczego czuł się tak skołowany i zestresowany...
-Może i jesteś osłem, który nie potrafi wyrażać swoich uczuć i naprawdę zraniłeś mnie jak nikt inny, ale jedno czego jestem pewien, to to, że wtedy kłamałeś. A jeśli bycie szczerym oznacza powiedzenie ci prawdy, to wciąż jestem w tobie zakochany.- powiedział czerwonowłosy, stojąc cały czas plecami do Bakugo.
-Poczekam, aż i ty zaczniesz być ze mną szczery, ale tym razem choć z całych sił będziesz próbował przede mną spieprzyć, to i tak ci na to nie pozwolę. Nie zrobię tego ponownie.- ruszył powoli przed siebie i sam zacisnął pięści. Obiecał sobie, że właśnie mu to powie, gdy tylko nadejdzie do tego okazja. Bał się jednak usłyszeć, że tamtego dnia, to jednak nie było żadne kłamstwo.
-Naprawdę dobrze to słyszeć.- mruknął Katsuki i lekko opuścił głowę, zagryzając wnętrze policzka. Eijiro na to aż zamarł, zatrzymując się. Mimo że Bakugo powiedział to cicho, doskonale to usłyszał. Jego stopy aż przywarły do ziemi i nie mógł nic na to poradzić.
-Jeśli mam być szczery... To chciałbym powiedzieć ci wszystko, czego nie powiedziałem za pierwszym razem.- dodał i sam się podniósł. Teraz, albo nigdy.
-Moje myśli są skomplikowane, a ja straciłem głowę. Chciałem to zakończyć, bo byłem pewny że gdy będziemy tak daleko od siebie to będziemy cierpieć. Że ty będziesz cierpieć.- westchnął i spojrzał się na Eijiro, który stał dalej tyłem do niego. Zrobił więc parę kroków w jego stronę.
-I zabija mnie to, że to wtedy zrobiłem. Codziennie budziłem się z nadzieją, że może to był jakiś głupi sen, a ty będziesz obok mnie. I jedyną prawdą jest to, że o czymkolwiek bym nie pomyślał, to i tak wszystko sprowadzało się do ciebie.- podszedł do niego jeszcze bliżej, kładąc dłoń na jego ramieniu. Odwrócił go w swoją stronę, a gdy spojrzał w jego zaszklone przez łzy oczy, poczuł jakby jego serce łamało się na milion małych kawałków.
Marzył go teraz po prostu przytulić, tak jak to było za dawnych czasów, jednak zdawał sobie sprawę, że nie powinien tego robić. On był winien tych łez w jego oczach.
-I jeśli bycie szczerym oznacza powiedzenie ci prawdy, to cóż... Wciąż jestem w tobie zakochany.- dodał blondyn i przetarł lekko policzek Eijirou, gdy tylko zaczęły spływać po nim łzy.- nigdy nie powinienem sprawiać byś uronił przeze mnie choć jedną łzę. Gdy zrywałem właśnie przed tym próbowałem cię uchronić, ale zamiast tego sprawiłem że cierpiałeś tylko bardziej.- powiedział, a Eijiro zrobił coś, czego ten nigdy by się nie spodziewał.
Czerwonowłosy rzucił się na jego szyję, a Bakugou przez zaskoczenie zachwiał się i poleciał do tyłu. Wylądował na trawie, amortyzujące lekko upadek dłońmi, a na nim Kirishima. Bez zastanowienia złapał go za policzki i pocałował.
Bakugou miał wrażenie, że to znów jego sen. Nie mógł uwierzyć, że znów trzyma chłopaka w swoich ramionach. Nie wierzył, że znów poczuł jego słodkie usta na swoich...
Pocałunek nie trwał długo. Jednak Bakugo czuł, jakby Eijiro w tym momencie w ten właśnie sposób, przelał na niego wszystkie swoje uczucia. Był delikatny i czuły, jednak oboje mogli śmiało stwierdzić, że właśnie tego im przez tak długi czas brakowało.
-Może i wtedy zraniłeś mnie wtedy jak nikt inny, ale nikt nie potrafił mnie kochać tak jak ty.- powiedział Eijiro z uśmiechem w jego usta i przetarł lekko oczy, podnosząc się do siadu, jednak wciąż znajdował się na Katsukim.
-Kirishima Eijiro.- powiedział i wystawił dłoń w kierunku starszego z lekkim uśmiechem, na co ten podparł się delikatnie na łokciu i także wystawił dłoń w jego kierunku, za którą go złapał i lekko uścisnął.
-Bakugo Katsuki.- odparł, patrząc mu w oczy i lekko się uśmiechnął.
Zaczynali z nową kartą...
__________
DZIEN DOBRYWIECZOR PRZYBYWAM Z KOLEJNYM SHOTEM
I SZCZERZE MÓWIĄC W PLANACH NIE BYŁO CZEGOŚ Z HAPPY ENDEM, BO PO MOJEJ GŁOWIE CHODZĄ TYLKO CZARNE SCENARIUSZE ALW NO UDALO SIE
I TO NIE TAK ZE Fuyukoowo GROZILA MI POBICIEM NIEEEEE
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top