To my jesteśmy Kindred

Mały wnóczek podszedł do swojego dziadka.
-Dziadku... A ty wrócisz z lasu?-zapytał.
-Oj, nie wiem wnóczku... Ale to tylko spacer z okazji nowego roku-uśmiechnął się dziadek...

Dziadek szedł nocą po lesie, tą samą drogą jak co roku, idąc właśnie tą ścieżką spotkał swoją żonę która rok temu odeszła z powodu choroby... I to właśnie tutaj pierwszy raz ją pocałował...

Nagle usłyszał męski głos..

"Czuję go..."

Po chwili odezwał się damski..

"Kogo?"

Dziadek zboczył z drogi by sprawdzić co się dzieje, po chwili zobaczył płynący strumień. Starzec krzyknął...
"Halo! Jest tu kto?"
Nie spodziewał się odpowiedzi, w końcu nikogo tam nie było ale...
Usłyszał.

"Tak starcze.. My jesteśmy!" odezwał się męski głos.

"Czego poszukujesz?"
Zapytał damski.

-Was! Gdzie jesteście pokażcie się!-rozglądał się starzec.

"Wybacz starcze... Ale to nie prawda..." Odezwał się damski głos.

"To my szukamy ciebie!" dokończył męski głos.

-Jak to mnie? Pokażcie się!- Próbował nie okazywać strachu.

"Czujesz to owieczko?" Zapytał męski głos.

"Tak drogi wilku.." Odpowiedział damski głos.

"On jest mój!" Krzyknął wilk rzucając się na szyję staruszka...

Dziadek spojrzał tylko ostatnimi siłami kto to zrobił...

Zobaczył zamaskowaną twarz wilka...
I ostatnie co usłyszał to...

"Gdy już nas widzą..." odezwała się owca.

"Zwykle jest za późno..." Dokończył wilk...

Po jego ostatnim wdechu Wilk i Owca spojrzeli na siebię mówiąc jednocześnie...

"TO MY JESTEŚMY KINDRED"

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top