Pomyleni Z Parą 2.

GENYA (OSIŁEK)
No wiesz jakby Sanemi ciągle to robi XD.

SANEMI (PRACUŚ)
Biedna ja. Sanemi zrobił awanturę swojemu sąsiadowi ponieważ jego pies nasrał na podwórko braci Shingazawa.
-TWÓJ CHOLERNY PIES NASRAŁ NA MOJE CHOLERNE PODWÓRKO! - krzyczy Sanemi.
-Ale panie to tylko pies posprząta się. - mówi biedny sąsiad.
-NIE OBCHODZI MNIE TO! - krzyczy Sanemi.
-I do tego mógłby pan zachować cisze nocną z żoną bo co noc słyszę jakieś jęki. - mówi już ciszej sąsiad nie wiedząc że w nocy razem trenujemy.
-Sanemi przestań! Nie krzycz na tego pana!- odciągałaś Sanemiego.
-Niech pani ustawi męża. Chociaż ma pan zdrowo myślącą żonę. - mówi sąsiad już zirytowany a nas wryło. Męża?
POV:SANEMI.
Żonę?
Powiem szczerze kilka ludzi wzieli nas za przyjaciół czy parę ale małżeństwo?
-Nie ważne. Do widzenia i mam nadzieję że waszę dzieci mi nie będą łazić na podwórko. - mówi sąsiad i odchodzi. Dzieci?
-Chyba twój sąsiad pomyślał że te dzieci tych z na przeciwka są nasze. - mówi ciągle trzymając mnie za ramie.
-I pomyślał że jesteśmy małżeństwem.- powiedziałem czerwieniąc się.
-I pomyślał że my... -
-Uprawialiśmy seks... - dokończyłem i oboje spaliliśmy soczystego buraka. Przez resztę dnia nie odzywaliśmy się do siebie.

MUZAN (GARGAMEL, MICHEAL JACKSON)
Pewnego dnia (nocy) razem z Muzanem chodziliśmy po dużym mieście bo jak to powiedział "gdybym szedł sam to było by ryzyko że uznają mnie za obcego który chce im coś zrobić" a ja mu na to "a to nie jest przypadkiem prawda?" i on wtedy odpowiada "jest to prawda ale nie chce żeby tak myśleli". I tak skończyłam chodząc po mieście z Muzanem który mnie trzymał jakbyśmy szli do ołtarza.

Byliśmy w tłumie a tu z nikąd pojawił się mój stary przyjaciel. Oczywiście próbowałam sprawić żeby mnie nie poznał ale wszystko diabli wzieli a może anioły?
-Reader-chan to ty? Tak to ty! - podbiega do nas mój stary przyjaciel a ja z Muzanem staneliśmy.
-O jak cie miło znowu widzieć Hiroto.- mówię uśmiechając się do niego.
-Jak ja się za tobą stęskniłem! Ile to lat? Chyba trzy! - mówi uśmiechając się.
-Tak trzy. - potwierdzam.
-O a to twój mąż. Witaj jestem Hiroto Shinsou. - póls mi przyśpieszył ale nie tylko ze okropnego strachu ale też przez słowo mąż.
-Jestem Muzan Kibutsuji miło mi cię poznać Shinsou. - mówi z uśmiechem Muzan. CZEKAJ Z UŚMIECHEM?! WHAT THE FUCK?!
-Ahhh czyli teraz będę musiał się do ciebie zwracać Reader Kibutsuji. Pasuje. - mówi też się uśmiechając.
-Tak. - odpowiada Muzan. Czekaj czyli teraz zostałam czyjąś udawaną żoną bez mojego pozwolenia?
-Ciągle pamiętasz mój numer mieszkania Reader? - pyta się Hiroto.
-Jasne. - odpowiadam.
-To niedługo się spotkamy to może zapoznasz się z moją żoną. Akórat jest w 6 miesiącu ciąży i pomożesz jej czasem bo wiesz brzuch rośnie. - żartuje ciągle miłym uśmiechem.
-Jasne. Na pewno niedługo was odwiedzimy. - mówi miło Muzan. CO SIĘ TU DO KURWY DZIEJĘ?!
-Może za kilka miesięcy też będziecie mnie prosili o taką przysługe. - śmieją się. Nie no ja nie wiem co tu się odpiernicza.
-Dobra to ja już będę iść bo żona w domu czeka. -  uff już koniec.
-A może dzisiaj do was przyjdziemy napijemy się herbaty? - pyta się Muzan. CO JEST KURWA?
-Jasne chodźcie. - i poszliśmy za Hiroto.
TIME SKIP:KILKA GODZIN.
Właśnie wracamy z domu mojego przyjaciela i jego żony a Muzan był dziwnie miły.
-Muzan co ty już knujesz? - pytam się.
-Mam pewien plan i ty mi w nim pomorzesz. - mówi już z lodowatą miną.
-A jaki to plan? - pytam się.
-Bardzo pasujący plan. Pasuje on dla mnie i dla ciebie w przyszłości. - odpowiada.
-A jak bliskiej przyszłości? -
-Bardzo, bardzo bliskiej przyszłości- mówi.
-A teraz daje ci wolną rękę i idź kogoś zabić. - i znika.

KYOJURO (PRACUŚ NR2)
Właśnie przechadzam się z Rengoku po targu.
-Przepraszam! Nie chciałby pan kupić kwiaty dla swojej partnerki? - pyta się   Kyojuro jakiś sprzedawca kwiatów.
-Tak. Dziękuje. - mówi i płaci Rengoku a mnie zamroziło.
-Miłego dnia! - mówi sprzedawca daje bukiet kwiatów dla Rengoku i idzie.
-Ale Rengoku my nie jesteśmy parą. - mówie.
-Wiem Reader-chan ale gdybym powiedział nie to co by ten człowiek pomyślał? - powiedział Rengoku i dał mi bukiet kwiatów.
-Masz rację. -

SENJURO (SMERFETKA NR2)
Jakby no wiecie wy jesteście jakby parą i więc no...


//////////////////////////////////////////
No wreszcie. Mam nadzieje że się podoba bo jeśli nie to wypiernicze się.
Adios, do widzenia, ciao.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top