Pierwsze Spotkanie 1.
TANJIROU.(SMERFETKA)
Nie poddam się! Demon nie wiadomo dlaczego robi się coraz silniejszy. Ja nie chce umrzeć! Nie chcę zniknąć! Nienawidzę tego! Demon podbiega do mnie i daje ostateczny cios. Nienawidzę chłopców! Nienawidzę dziewczyn! Upadam do rzeki. Nienawidzę mojej mamy! Nienawidzę mojego taty! Oczy mi się lepią. Nienawidzę wszystkich! Nienawidzę siebie! I ciemność.
-Halo obudź się! - mówi jakiś nieznany mi głos.
-A co jeśli ona nie żyje!? - krzyczy panicznie drugi głos.
-Ona żyje! O patrz otwiera oczy! - wykrzykuje ten pierwszy głos. Powoli otwieram oczy. Przed sobą widzę trzy osoby. Jedna jest okropnie blisko mnie i to bardzo blisko. Druga stoi i patrzy na mnie jakby widział ducha. A trzecia to dzik. CZEKAJ DZIK?! NO TO BARDZIEJ MNIE PONIOSŁO NIŻ PO MELANŻU U SEBY!
-Ejj wszystko już jest okej, nie martw się. Uratowaliśmy cie. - powiedział ten co jest mnie najbliżej.
-Mnie? - pytam się jak ostatnia idiotka.
-Czy widzisz tutaj kogoś innego oprócz ciebie kto dopiero wstał i jest cały mokry? - pyta się z uśmichem wstając i niosąc mnie na rękach żeby puźniej postawić.
-No ty jesteś trochę mo-- nie dano mi dokończyć ponieważ blądyn mi przerwał przyczepiając się do mojej nogi.
-ZOSTAŃ MOJĄ ŻONĄ! - krzyczy rozpłaczliwie blądyn a czerwonowłosy odciąga go ode mnie i znowu podchodzi do mnie.
-Przepraszam za niego. Jestem Tanjirou ten mój blądwłosy kolega który prosił cie o małżeństwo to Zenitsu a tamten dzik to Inosuke. Spokojnie Inosuke nosi maske to nie jego prawdziwa twarz. Jesteśmy zabójcami demonów. - mówi uspokajająco. Ale nie tylko on mnie uspokajał. Okolica jest bardzo ładna. Wszędzie kwiaty, drzewa i motyle nie wspomne już o królikach.
-A ty jak się nazywasz? - zapytał się Tanjirou.
-Reader. - odpowiedziałam szybko.
-Piękne imię reader. Bym chciał cie o coś zapytać ale to ze czystej ciekawości. Jak się znalazłaś w rzece?- zapytał się mnie Tanjirou. No i co? Mam mu powiedzieć: a wiesz walczyłam z demonem i miałam wypadek? Dobra raz kozi śmierć.
-Jestem zabójcą demonów i gdy demon mnie uderzył akórat gdy byłam bezsilna to wpadłam. - powiedziałam to bez żadnego żalu jak i wściekłości przez co zaczeli patrzeć na mnie jak na jeszcze gorszego ducha.
-Ale czujesz się dobrze? - pyta się mnie Zenitsu.
-Ta tylko głowa mnie trochę napiernicza... - odpowiedziałam a oni przytakneli.
-Ejjj Monitsu co ro znaczy napiernicza? - pyta się dzik Tanjirou patrzy na mnie z miną "musiałaś?".
-Przepraszam! - krzyknełaś.
-Nic się nie stało! - krzyknął też Tanjirou z uśmiechem.
-Mam pomysł! - powiedział.
-Jaki? - zapytałam z nadzieją.
-Skoro przez jakiś czas jesteś mniej silniejsza i wszystko cie boli to zabijaj demony razem z nami! - wykrzyczał Tanjirou a żułtowłosy spojrzał na niego z wdzięcznym uśmiechem. Inosuke stał obojętność na to.
-Ale nie będę przeszkadzać? - zapytałam się na gołe oko wszystkich ale pytanie najbardziej kierowałam do Tanjirou.
-Nie! - idpowiedzieli razem wszyscy churem.
-No to nie pozostaje mi nic innego jak się zgodzić. -
INOSUKE(OSIŁEK)
-Mamo ale ja nie chce tego ślubu! - krzyczałam.
- Jeśli nie wyjdziesz za mąż to będzie chańba dla naszej rodziny! - krzyczała i wyszła razem z innymi słuszkami. Mam wyjść jutro za syna jakiegoś bogatego kupca. Ale tego nie zrobie! Dobra jest już ciemno. Mogę teraz uciec! Podbiegłam do mojej szafy wziełam z niej kukłe która ma podobną sylfetkę i włosy. Posadziłam ją w łóżku, zdjełam pierścionek zaręczynowy. Poszłam na korytaż. Nie ma ludzi okej pujdę do pokoju ojca. Podeszłam do drzwi i bez pukania weszłam.
-Reader czy zamierzasz już zacząć robić misje? - pyta się mnie jastrząb.
-Tak daj mi jakąś. - powiedziałam i wyjełam z szuflady strój zabójcy demonów i miecz ale nie zwyczajny miecz był on ze najmocniejszego i najostrzego szkła na świecie. A po co mi miecz ze szkła? Nie ważne od pogody i pory dnia gdy będę atakować demona mogę dać iluzje jakby było mnie dwie, trzy, cztery ale moim maksem jest pięć. Przez to jest lepiej mi walczyć. Przebrałam się w mundur zabójcy demonów a moje haori było z mocnego meteriału ale bardzo prześfitowało ledwo co można powiedzieć że ma jakiekolwiek kolor ale ma a jest różowo-niebieski. Dobra wziełam miecz i jestem gotowa.
-Idź do wioski na północ. Jest tam bardzo pptężny demon więc jeszcze trójka zabójców demonów ci potowarzyszy. - mówi jastrząb.
Wyskoczyłam przez okno biegnąc na północ a inaczej zdala od mojego starego wariatkowa.
Time skip.
Razem z trzema chłopakami załatwiliśmy demona na cacy.
-Miło było z tobą pracować Reader-san- mówi Tanjirou.
-Nawzajem Tanjirou-kun- powiedziałam.
-Reader musi iść na południe do wioski! - krzyczał mój jastrząb.
-Tanjirou, Inosuke i Zenitsu muszą iść na wschód! - krzyczał krók.
-No to musimy się chyba pożegnać. - powiedziałaś trochę smutno.
-EJJJ (ŹLE WYMÓWIONE TWOJE IMIE)! - krzyczał Inosuke.
-Tak Inosuke? - zapytałaś.
-Następnym razem zawalczymy i nie ma że "Inosuke tutaj jest demon!" i nie przyjmuje słowa nie! - krzyczy Inosuke.
-Jasne tylko potem mi przypomnij. A i idziecie do wioski Tandero na wschodzie? - pytam się.
-Tak Reader-chan. - odpowiada Zenitsu już spokojniejszy niż wcześniej.
-Tylko nie mówcie miejscowym ani nikomu z tamtąd gdzie idę dobrze? - pytam się z uśmiechem
-Dlaczego Reader-chan? - pyta się Zenitsu.
-Mam tam przeszłoś o której nie chce wspominać... Rozumiecie?- mówie powoli odchodząc.
-TAK RADER (źle napisane specjalnie) NIC NIE POWIEMY! - krzyczy Inosuke.
-To do potem! - krzyczę i odchodzę.
-Ejj Monjirou (Tanjirou) co mamy nie powiedzieć? - pyta się Inosuke.
-Potem ci powiem. Teraz chodźmy.- odpowiada Tanjirou i idą w inną stronę niż reader.
//////////////////////////////////////////////////
Przepraszam że takie krótkie ale będzie to podzielone na części. Mam nadzieję że wam to nie przeszkadza.
Bajo!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top