4.
,,W powietrzu czuć już świąteczny klimat?'',
,,Szczególnie gdy od kilku dni zimny, lepiący się śnieg nieustannie pada.''
Zaśmiałem się, gdy spojrzałem na niezadowoloną minę Alicji, zostało do świąt już tylko kilka dat,
,,Uważaj!'', krzyknąłem i zauważyłem jak sopel lodu z dachu spada,
,,Dziękuję po raz drugi.''
,,Nic wielkiego nie zrobiłem.''
,,Zrobiłeś.Uratowałeś mi życie po raz drugi!'
,,A co innego zrobić miałem?
Miałem pozwolić żeby sopel lodu czaszkę ci roztrzaskał?''
Sopel lodu się metr od nas znajdował,
Popatrzyliśmy jak wokół naszej szkoły wicher nocny gałęzie drzew potrzaskał,
I tym samym zniszczenia spowodował,
Lekcje szybko upłynęły,
Każda z nich zawierała ciekawy fragmencik bynajmniej,
Wiadomości do mózgu wpłynęły.
Na krótką chwilę przynajmniej,
Wracając do domu, o swoim nieznanym pochodzeniu sobie przypomniałem,
Uśmiech z twarzy mi zszedł, lecz się rozchmurzyłem,
Gdy po drugiej stronie ulicy lodowisko zobaczyłem,
,,Może Alicja byłaby chętna?'' pomyślałem,
Następnego dnia po szkole przed lodowiskiem stanęliśmy,
Trochę czasu w kolejce staliśmy,
Po kilku próbach odpowiednie rozmiary butów znaleźliśmy.
Niezgrabnie na lodowisko weszliśmy,
Szło nam nie najlepiej na początku,
Lecz jakoś do końca na nogach utrzymać nam się udało,
Gdy już buty oddaliśmy, pogrążyłem się w smutku,
Moje serce z tym, co zobaczyłem, sobie nie poradziło,
Kucnąłem,
Pozbierać myśli musiałem,
Po chwili głęboki wdech wziąłem,
,,Dlaczego mnie to spotkało? Dlaczego?!", pomyślałem,
Alicja do mnie podeszła,
Ani drgnąłem,
Rękę na ramieniu mi położyła,
W kucającej pozycji pozostałem,
,,Chodzi o tą rodzinę?" z jej ust ledwo usłyszałem,
Do siebie zaś wyszeptałem ,,Chciałbym mieć taki obraz we wspomnieniach."
,,Jak to jest przeżywać takie chwile z rodzicami"wielokrotnie podczas życia się na tym zastanawiałem,
Teraz przypomniałem sobie o moich wyobrażeniach,
,,Chodźmy" rzuciłem,
Przed siebie poszedłem, nawet na Alicje oka nie rzucając,
Na najbliższej ławce usiadłem,
Patrzyłem w dal, kamyczek podrzucając,
,,Odprowadzisz mnie do domu?" z lewej strony usłyszałem,
Alicja szalik poprawiła, ponieważ powiało mrozem,
,,Jasne" uśmiechnąć się spróbowałem,
A z moich ust wywiało ciepłem,
____________________
Aby sobie dodać otuchy, małą kulkę ognia na ręce wywołałem,
Jak najszybciej do domu wrócić chciałem,
W pewnym momencie jak ktoś mi się przygląda poczułem,
Większą kulkę ognia wznieciłem.
I wokół się rozejrzałem,
Lecz nikogo nie zobaczyłem.
Dlatego na nowo w stronę mojego celu powoli ruszyłem,
Nie zapominając o czujności, na boki się rozglądałem,
Zauważyłem, że schorowana sąsiadka się zagubiła,
Bliżej podszedłem,
..Nie wiem gdzie mieszkam'' gdy podszedłem rzekła,
,,Niedaleko. Proszę mi dać zakupy.'' Za nadgarstek ją lekko złapałem,
_____________________
Rano ledwo z łóżka się zwlokłem,
Spałem dzisiaj bardzo niespokojnie,
W pół śnie się ubrałem,
Tak też zszedłem na śniadanie,
Na stole gazetę zobaczyłem,
Jej nagłówek od razu przykuł wzrok mój,
Kilka stron przewróciłem,
Zanim czytać zacząłem, na ręce zapiąłem jeszcze zegarek swój,
,,Ty czytasz gazety?'' za swoimi plecami głos Agnieszki usłyszałem,
,,Jeden artykuł mnie tylko interesuje'', beznamiętnie odparłem,
Z zainteresowaniem do mnie niepodobnym w artykuł się wciągnąłem,
,,Może czytanie gazet Cię zainteresuje', tuż przy uchu usłyszałem,
Zrobiła sobie tosty,
,,Jadłeś już coś?'', odpowiedziałem jej skinieniem głowy,
Następnie dwie czarne herbaty z dodatkiem cytryny,
Wyszedłem z kuchni, na fotelu usiadłem i pomyślałem: ,,Tutaj będę mieć trochę swobody.",
________________
Po tym, czego się dzisiaj dowiedziałem,
A mianowicie, że został ograbiony miejscowy bank,
Zmobilizować się postanowiłem,
Podejrzewałem, że zrobił to jakiś nie miejscowy gang,
Wspiąłem się na moją ulubioną górkę,
Z której na całe miasteczko mam widok,
W parku zauważyłem szukającą żołędzi wiewiórkę,
A na niebie jak panować zaczął lekki zmrok,
Gdy już blisko domu byłem,
Musiałem zmienić spontanicznie plany,
Ponieważ niebieskie światło ujrzałem,
Chwilę później przede mną przebiegły trzy postacie wyglądające jak ciemne rozmazane plamy,
Zacząłem ich gonić,
Z moich rąk dwie roślinne liany się wysunęły,
Mało mi brakowało, aby je wokół kostek złodziei opleść,
Nie poddałem się, wysiliłem się i za drugim podejściem wreszcie się owinęły,
Bezwładnie upadli na ziemię,
Policjanci ich szybko zakuli,
Myślałem już wtedy o powrocie do domu w którym miałem ochotę na drzemkę,
Zanim się odwróciłem to zauważyłem jeszcze jak policjanci się w stronę więzienia kierowali.
__________________
Jak co roku do świąt się szykowaliśmy,
Pani Dobromiła wraz z naszą przybieraną mamą już jedzenie przygotowywały,
My, chłopcy już choinkę w lśniące bombki przystrajaliliśmy,
Dziewczyny zaś jeszcze czegoś w pudłach szukały,
Za godzinę stół z chłopakami obrusem nakrywaliśmy,
Dziewczyny kompletowały w kuchni zastawę,
Gdy już wszystko na stole stało, przebrać się wszyscy poszliśmy,
Przy stole przybraliśmy elegancką, wyprostowaną postawę,
Gdy opłatkiem dzielić się zamierzaliśmy,
Dzwonek do drzwi usłyszeliśmy,
Za plecami Pani Dobromiły, kto przyszedł się przyglądaliśmy,
Wszyscy, a w szczególności ja, oniemieliśmy,
Alicja z nami do stołu usiadła,
Na początku się mało co uśmiechała.
Lecz gdy wszyscy otwieraliśmy prezenty, mimo woli się śmiała,
,,Dla ciebie też coś się udało zorganizować.'' Pani Dobromiła jej prezent podała,
Po wigilii do niej podszedłem,
,,Moi rodzice na uroczystość musieli wyjechać... ''
,,A ty nie chciałaś.'' Za nią dokończyłem.
Speszona odparła: ,,Tak. To było jedyne miejsce, do którego mogłam się udać.''
___________
Już od dwóch lat po wigilii w jedno miejsce się udaje,
Zawsze kilka myśli mi w tym dniu o tej porze do głowy przychodzi,
Do spoglądania w gwiazdy, spostrzegawczość mi się przydaje,
Marzyłem by na te myśli odpowiedzi znaleźć udało się mi,
Chwilę tak posiedziałem,
Nogami kołysałem,
I nad życiem mym dumałem,
Pstrykać palcami przestałem,
,,Czas wracać'' pomyślałem,
Z dachu się podniosłem.
Ogienek zapaliłem,
I ostatni raz w niebo gwieździste spojrzałem,
__________________
Okno zamknąłem,
Na materac wskoczyłem,
,,Janek?'' szept usłyszałem,
Dobrze ten głos znałem,
Przyznać się jej teraz do wszystkiego musiałem,
,,To ja jestem tym superbohaterem.''
Popatrzeć jej w oczy się nie odważyłem,
,,Niby nim jestem''
,,Bo nie wiem, kim tak naprawdę jestem?''
,,Inteligentnym chłopakiem, który pomimo przeciwności, nigdy nie odwrócił się od dobroci.'',
,,A na inne pytania też odpowiedzi ciągle nie wiem.''
,, Może w niespodziewanym momencie się tego dowiesz? Na razie żyjmy chwilami, w których przeważają przyjemności.''
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top