2.
Budzą mnie promyki słońca,
Więc przecieram zaspane oczy,
Rozmasowuję na kolanie sińca,
Następnie szukam ręką kaptura bluzy,
Schodzę na śniadanie,
Biorę w jedną rękę kanapkę,
A w drugą coś na rozgrzanie,
Zakładam buty i na głowę czapkę,
Idę, po raz pierwszy w tym roku, zaśnieżoną do szkoły ulicą,
Naciągam czapkę na uszy,
Mój wzrok pada na znajomą twarz łkającą,
Domyślam się, że coś ją dręczy,
Więc podchodzę po cichu,
Podnosi głowę i swoimi zapłakanymi oczami patrzy wprost w moje,
Biorę głęboki haust oddechu,
,,Co dręczy myśli twoje?"
Po krótkiej chwili prawie szeptem odpowiada,
,,Moja babcia jest chora śmiertelnie"
Zamurowało mnie, te informacje spadły na mnie jak kometa,
Wydawało mi się, że mój oddech cichnie,
,,Ja nie miałem nigdy kontaktu z rodzicami, nie wspomnę...'',
Więc nie wiem co odpowiedzieć mam Ci w tej sytuacji."
,,Spotkało mnie szczęście ogromne.'',
,,Że spędzałaś dzieciństwo z bliskimi? Że nie podlegałaś nigdy adopcji?"
Wyciągnąłem dłoń w jej kierunku,
Uśmiechnęła się i odparła, że czas iść do szkoły, bo za chwilę się spóźnimy,
Całkiem zapomniałem, że o tej porze powinienem stać pod szkołą, a nie na rynku,
A więc ruszyliśmy, mając nadzieję, że kroku jeszcze nadgonimy,
Przez wszystkie przerwy jej nie widziałem,
Nagle, wychodząc ze szkoły, ją siedzącą na ławce zobaczyłem,
W rękach kulkę śniegu ulepiłem,
Po czym chytry plan obmyśliłem,
,,Porzucamy się?",
Rzuciłem kulkę na jej kolana,
Za chwilkę poczułem na swoim nosie płatek śniegu, uśmiechnąłem się,
Z jej wyrazu twarzy wyczytałem, że będzie niepokonana,
Nie myliłem się, wkrótce kulki śniegu spadały na moją czapkę,
Spadały niczym grad,
Z emocji zrobiło mi się gorąco, więc postanowiłem zdjąć zaśnieżoną bluzę,
W tym momencie cały biały puch z niej spadł,
Postanowiłem zakończyć zabawę, więc rzekłem: ,,Wygrałaś, byłaś lepsza",
Zamiast ujrzeć na jej twarzy radość, ujrzałem smutek,
Wyraźnie też stała się bledsza,
Zerwałem rosnący obok ławki młody jaśminek,
,,Powiesz mi dlaczego jesteś przygnębiona?", podałem jej kwiatka,
,,Dowiedziałam się, że w ciągu dnia moja babcia."
Przytuliłem ją do siebie, podając chusteczki rąbka,
Gdy się uspokoiła, odsunęła się ode mnie, poprawiając fryzury wgięcia,
,,Jak mogę Ci pomóc?"
,,W tej kwestii sama muszę sobie poradzić.,
Możesz, jeśli chcesz, w nauce matematyki mnie wspomóc?",
,, Z matematyką sobie radzę. Mi najgorzej z historii wiedzę zgromadzić.''
,, W takim razie zapraszam do mnie,
pouczymy się wspólnie.'',
Skorzystałem z jej propozycji,
Szliśmy przez mały park, który wyglądał efektownie,
Po 10 min widzieliśmy już jej dom, który moim zdaniem, mógłby stać na ekspozycji,
,, Janek, herbata gotowa!'', usłyszałem z dołu Alicji głos,
Odsunąłem się od biurka,
Zszedłem na dół, kątem oka zobaczyłem, że na stole, oprócz herbaty, stały ciastka oraz wazon, a w nim podwórkowy wrzos,
,,Moja babcia od zawsze hodowała wrzosy. Miała smykałkę do prowadzenia podwórka.",
Przerwała na moment krótki,
,,Moi rodzice są zabiegani. Rzadko mają czas ze mną luźno pogadać.",
Popatrzyłem przez okno na zaniedbane brzózki,
,,Chciałabym kiedyś z rodziną, na okrągło rozmawiać,
Chciałabym mieć czas dla moich najbliższych.,
A nie udawać, że jest w porządku wszystko,
Nie interesować się nimi tylko w święta lub podczas urlopów wakacyjnych.",
,,Ty jesteś chyba w trudniejszej sytuacji niż ja. Wiem, że moje słowa ci nic nie dadzą, ale wiedz, że przykro mi jest.'',
Smutnymi oczami się na mnie popatrzyła,
Ja znowu popatrzyłem na wprost,
Po chwili zastanowienia odrzekła,
,,To ty, nie ja, masz trudniej w życiu.'',
,,Ja nie znam swoich rodziców. Już nie wspominając o dalszej rodzinie.
Ja nie przeżyłem z nimi ani jednej szczęśliwej chwili w życiu.
Zapamiętaj to na wszystkie twego serca tygodnie.'',
Dopilismy herbatę, a następnie się z nią pożegnałem,
Szedłem teraz ulicą oświetloną tylko przez latarnie,
Było mi zimno, więc czym prędzej do ośrodka pognałem,
Od progu usłyszałem głos opiekunki: Czas na spanie.
Gdy już w łóżku leżałem,
Myślami krążyłem wokół tajemnicy mojej,
Lecz także o mojej krwi dużo rozmyślałem,
A dokładniej o wywodzeniu się jej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top