Stella - Narodziny [PB]

Urodziłam się w zwyczajnej rodzinie. Ojciec, matka, trójka dzieci. Normalnie jak w każdej. Były wzloty, były upadki, ale jakoś szło do przodu.

Miałam dwie starsze siostry. Najstarsza nazywała się Adelaide. Imię idealnie oddające jej charakter. Była wyniosła, perfekcyjna w każdym calu. Elegancka, naprawdę, kwintesencja gustu. Rodzice byli z niej dumni. Wiecie, uzdolniona muzycznie, plastycznie, potrafiła sobie poradzić ze wszystkim, każdą jedną rzeczą. Jazda konna, cokolwiek. Nadawała się na jakąś księżniczkę, czy coś. Była kimś, kogo można było podziwiać. Niestety nie dokonać z charakteru, bo była podła i chciwa. Zapatrzona w siebie.

Penny z kolei to była typowa urocza bułka. Delikatnie przy kości, wiecznie uśmiechnięta. Jej policzki były wiecznie zarumienione, w przeciwieństwie do bladej cery Ade. Zapamiętałam ją jako osobę, z którą naprawdę można porozmawiać, zwierzyć się i zawsze znajdzie dla ciebie czas. Pomocna, miła. Kochana, idealna starsza siostra.

Zabiła się, kiedy miałam pięć lat.

Znalazłam ją w łazience, w wannie wypełnionej po brzegi wodą. Czerwoną wodą.

Wtedy została nas już tylko czwórka. Taki stan też nie trwał długo, chociaż czas jest względny.

Kiedy miałam 18 lat, w dzień moich urodzin rodzice i siostra zginęli w wypadku samochodowym. Jechali właśnie po prezent dla mnie, pijany kierowca ciężarówki nie wyrobił na zakręcie. Tak jak blacha samochodu nie wyrobiła pod ciężarem sześć razy większego pojazdu.

To źle, że mnie to bawi? Nie zrozumcie mnie źle. Nagrywam tę wiadomość z pewnego rodzaju sentymentem, żeby zachować historię dla potomnych, ale się uśmiecham,  kiedy wypowiadam te słowa. Może to brzmi źle? Nie wiem sama.

Ale wiem, że wtedy słuchałam tylko relacji policji. Ich beznamiętny głos, kiedy przekazywali mi te wieści. Dla nich byłam kolejną ofiarą nieszczęścia. Dla mnie to była tragedia życiowa. Straciłam wszystko. Rodzinę, dom, środki do życia. Dosłownie, całe moje życie się posypało.

Dostałam w spadku wszystko, co należało do moich rodziców. Dom od razy sprzedałam, drugi samochód też. Nie było sensu ich trzymać. Przeprowadziłam się do mieszkania w bloku, niedaleko centrum miasta, z dobrą komunikacją. Co prawda znajdowało się niedaleko bazy wojskowej, przez co było głośno, ale jednocześnie znacznie taniej. A skoro hałas mi nie przeszkadzał... Wybór był oczywisty.

Narzeczony Adelaide zniósł to znacznie ciężej. Zaledwie tydzień po jej śmierci usłyszałam, że chciał się zabić, ale mu nie wyszło. Zamknęli go w szpitalu psychiatrycznym. Może tak było lepiej?

No i zostałam sama. Chciałam kontynuować studia, ale to by się wykluczało z moją pracą, a pracować musiałam. Tak więc znalazłam prostą pracę, kelnerka w kawiarni. Miła, lekka, w miarę przyjemna. Wieczorami uczyłam się tego czego mogłam z książek, które mi zostały.

Muszę powiedzieć, że całkiem miło wspominam ten czas. Teoretycznie było ciężko, ale nie mogę powiedzieć, że nie bawiłam się dobrze. To były ostatnie chwile zanim... No właśnie.

Poznałam pewnego wieczoru chłopaka. Brzmi jak wyznanie nastolatki, ale niech będzie. Zaczęło się od tego, że przyjaciółka zaciągnęła mnie do klubu. Siedziałyśmy przy barze, a ja opowiadałam jej o tym, jak zbudowane są skrzydełka muchy.

Tak, zgadza się. Właśnie i tym wtedy czytałam z książek, które zostały mi po Ade.

- Wiesz Stella... - gwałtownie wtedy Przerwałem mój wywód.

- Musimy znaleźć ci faceta - roześmiałam się cicho.

- Co ty, nie ma mowy ~

- Tamten. Tamten ma być twój - wskazała słomką z drinka w kierunku drzwi. Obróciłam się w tamtą stronę. Faktycznie, do klubu wszedł chłopak. Mógł mieć może dwadzieścia lat? Mniej więcej w moim wieku.

Blondyn, dobrze zbudowany, miły uśmiech, błękitne oczy. Wyglądał całkiem w porządku. Odwróciłam się z powrotem.

- Nie jest w moim typie.

-  No chyba sobie żartujesz. Stella, on je-... On tu idzie. Stel, on tu idzie! - podekscytowany szept dziewczyny docierał do moich uszu nawet wtedy, kiedy się nie nachylała.

- Midori*, uspokój się. Klub jest duży i nie kończy się barem.

- Ty nie rozumiesz on idzie TUTAJ - być może chciała coś jeszcze powiedzieć, ale przerwała. I dobrze. Wyczułam zapach męskich perfum. Musiałam przyznać, że były całkiem ładne.

- Co taka kobieta jak ty, robi w takim miejscu jak to? - obróciłam się na krześle i oparłam plecami o bar.

- A jaka jest właściwa odpowiedź?

- A jakiej mi udzielisz? - jego głos był głęboki, przyjemny dla ucha.

- Co zrobisz, jeśli powiem, że poluję na łatwych facetów? - uniosłam kącik ust w delikatnym uśmiechu. Moje słowa mogły brzmieć w różnym znaczeniu dla różnych ludzi. Kątem oka widziałam, że Midori wpatruje się w nas z gwiazdkami w oczach. A może nie w nas, tylko w bruneta, który przyszedł z blondynem? To też było możliwe. Zawsze miała słabość do ciemnowłosych.

- Zaproponuję polowanie na siebie, chociaż skoro na tylko na łatwych, to raczej się nie powiedzie - uśmiechnął się lekko, pokazując idealnie białe zęby. Dba o siebie i wie, jak działa na kobiety. Inteligentny.

- A jeśli odpowiedź byłaby inna?

- Jak na przykład?

- Mogłam być właśnie w trakcie wykładu o skrzydłach owadów - żart w moim głosie przeplatał się ze szczerością. Midori wstała z miejsca, bo brunet zaprosił ją do tańca. Nie dziwię się, była miłą dziewczyną, zarówno z wyglądu jak i charakteru. Blondyn nie zawahał się nawet chwilę i zajął jej miejsce, siedząc teraz naprzeciw mnie. Nie oddzielało nas nic prócz powietrza. No i może mojego drinka. Zakręciłam słomką i wsadziłam ją do ust, czekając na jego odpowiedź.

- Prawdopodobnie zaproponowałbym rozmowę o innych zwierzętach, owady są tematem ograniczonym - mogło się wydawać, że moim całkiem poważnie, jednak radosne iskierki skakały w jego oczach. Uśmiechnęłam się do niego lekko, co zaraz odwzajemnił.

- Która opcja jest właściwa? - odłożyłam pustą szklankę na blat i spojrzałam na niego z rozbawieniem. Udał, że zastanawia się przez chwilę.

- A która skończy się naszą dwójką na parkiecie?

- Przypuszczam, że trzeba wprowadzić odpowiedź C, w której zapraszasz mnie do tańca.

- Myślę, że to się da załatwić - wstał i wyciągnął dłoń. Ujęłam ją i pozwoliłam się wyprowadzić na parkiet. Miał miękkie dłonie.

Muzyka była głośna, trochę zbyt głośna jak na mnie, jednak klub to klub, tego mogłam się spodziewać.

Uśmiechnęłam się do blondyna i dałam mu się prowadzić. Pomimo tego, że muzyka była typowo klubowa, on jakimś cudem zmienił to w prawdziwy taniec towarzyski. W duchu dziękowałam, że Ade miała swoje zajęcia, a my z Penny zawsze je obserwowałyśmy. Różne kroki szybko weszły do mojej głowy i zostały w pamięci. Byłam genialnym samoukiem.

- Nie spodziewałem się, że będziesz potrafiła tańczyć.

- Lubię zaskakiwać - obróciłam się w miejscu zgodnie z jego ręką i oparłam plecami o jego tors. Otoczył mnie ramionami.

- Co jeszcze możesz mi pokazać?

- To zależy, czego oczekujesz - rozkręcił mnie i łagodnie przechylił. Zbliżył swoją twarz do mojej, jednak nim nasze usta się zetknęły, wsadziłam między nie dłoń.

- Nie ma tak ~ - uśmiechnęłam się do niego rozbrajająco - ty nie jesteś łatwy, ale ja również nie - znów się uśmiechnął, pokazując zęby.

- To był test ~ - w takim nastroju minęła reszta wieczoru, czy raczej nocy. Nie pamiętam teraz wszystkich rozmów, ale wiem, że rozmawiało nam się świetnie. Klub powoli pustoszał, zbliżał się do zamknięcia. A my wciąż tańczyliśmy. Nawet kiedy DJ już poszedł, wciąż byliśmy na parkiecie. Melodia, która istniała tylko dla nas.

Jak patrzę na to z perspektywy czasu brzmi to tandetnie, ale nie jestem w stanie opisać tego w inny sposób.

Najlepsza była chwila, kiedy alarm przeciwpożarowy się włączył i spryskiwacze na sali zaczęły działać. Dwójka mokrych, biegnących do wyjścia, całkowicie trzeźwy h ludzi musiała być ciekawym widokiem. Midori zniknęła gdzieś z brunetka. Miałam nadzieję, że nic sobie nie zrobi.

Ostatecznie zatrzymaliśmy się pod przystankiem autobusowym. Oboje ociekaliśmy wodą i śmialiśmy się jak jeszcze nigdy.

- Mógłbym w końcu poznać imię mojej partnerki tego wieczoru?

- Tylko tego? - postarałam się o to, żeby brzmiało zadziornie.

- Tego dzisiaj, a co do następnych, to się dopiero okaże ~

- Powinnam czekać na jakieś informacje? - wziął moją dłoń i pocałował delikatnie.

- Najpierw wypadałoby się przedstawić. Patrick Mayer, student z Ameryki na wymianie - dopiero teraz usłyszałam wyraźny akcent. Wcześniej nie zwracałam na niego uwagi.

- Stella Nishikawa. Tajemnicza kelnerka~

-----------------------------------------------------------

* Midori Ito - OC kawaii1369, występująca w książce tejże autorki, szkoda, że chwilowo została usunięta
-_-

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top