64. *Ja już po prostu nie mam pomysłu na tytuł*
Shoto
Kopnąłem kamyk leżący mi na drodze. Katsuki szedł ponuro obok mnie, ręce trzymał w kieszeniach, na głowę narzucił kaptur, bo zaczynało siąpić. Byliśmy w dosyć oddalonej od centrum części parku, ludzi nigdzie nie było widać, chociaż mogło to być spowodowane pogodą. Pojedyncze krople uderzały o liście, żeby potem spaść na ziemię. Weszliśmy do małej, drewnianej altanki, z której już od dawna nikt nie korzystał. Drewno było przegryzione przez korniki, ale jeszcze jakoś się trzymało
-Ej, Shoto - oparł się o balustradę i zrzucił kaptur
-No? - stanąłem po drugiej stronie. Już dawno nie widziałem go tak poważnego. Coś go trapiło. Pewnie w związku z Aiką i Izuku
-Ile jeszcze mogę nie pamiętać?
-Mnie się pytasz?
-Wiesz, jak ktoś mi przypomni, to mózg podsuwa wszystko, ale dopóki nikt tego nie zrobi, to żyję w nieświadomości - pomachałem telefonem
-Dlatego mam zdjęcia dzienników mojej siostry. Wszystkie fragmenty, które dotyczyły ciebie i Aiki. I Izuku
-No tak... Twoja siostra była moją wychowawczynią, nie?
-Na to wygląda - odchylił głowę i westchnął
-Dlaczego nie może być tak jak wcześniej? Ty, ja, szkoła na naszych usługach, brak zmartwień, brak problemów. Zaczęły się jak pojawiła się Izuku - chciałem zaprotestować, ale wiedziałem, że ma rację
-Nawet nic nie mów, Shoto. Wiesz, ze taka prawda. Jak ona się pojawiła, to nagle wszystko stało się takie skomplikowane. Nic do niej nie mam, ani tym bardziej do waszego związku, ale wiesz jak jest - tylko kiwnąłem głową
-Chcesz zobaczyć te zdjęcia?
-Daj - podałem mu telefon. W milczeniu szybko przejechał wzrokiem po tekście, co jakiś czas unosząc brwi z niedowierzaniem. Po kilku minutach mi go oddał
-No nie powiem, fajnie się działo. Wydaje mi się, że łącząc te notatki ze snami jestem w stanie mniej więcej odtworzyć to, co się działo. Jednak skąd myśl, że kochałem Izuku? Skoro z tego wynika, że kochałem Aikę?
-Przykro mi, ale nie jestem w stanie ci odpowiedzieć
-Nawet na to nie liczyłem. Wiem, że tylko ja mogę sobie na to odpowiedzieć - uderzył z całej siły w podporę zadaszenia
-Co jest do cholery ze mną nie tak? Czemu to wszystko się na mnie uwzięło? - z dachu spadła struga wody, gdy impet uderzenia zatrząsł domkiem.
-Katsuki
-Co? - odwrócił się do mnie. Spojrzałem mu w oczy
-Uspokój się. Wściekanie się teraz nic nam nie da
-Jak mam niby być spokojny?! Przypominam Ci, że moje wspomnienia leżą w gruzach i nie wiem co zrobić!
-Wiem. Ale jak będziesz się miotał, to do niczego nie dojdziemy. Musimy na spokojnie zastanowić się co wiemy i wymyślić co możemy zrobić - łatwo było mi mówić, bo to nie ja straciłem pamięć. Ale przynajmniej jeden z nas musiał zachować zdrowy rozsądek. Przez kilka minut Katsuki patrzył się na mnie jakby chciał coś jeszcze odpowiedzieć, ale wiedział, że mam rację.
-Wiesz, Shoto... Zacząłem w pewnym momencie myśleć o tym wszystkim i zastanowiła mnie jedna rzecz
-Hm? - dobrze, że już się uspokoił
-Skąd Izuku, twoja Izuku, znała Stellę
-Pewnie też z opowiadań siostry - pokręcił głową
-Stella też ją znała. Pamiętasz wtedy na grupie?
-Jak nam się włamała?
-Yhm. Myślę, że była w stanie zobaczyć, z którą rozmawia. W sensie... Chodzi mi o to, że one mają inne trochę charaktery, inaczej się zachowują. Myślę, że Stelka bez problemu by je rozróżniła. Rozumiesz o co mi chodzi? - kiwnąłem głową. Jakby się tak zastanowić, to miało to sens. Więc moja Izuku miała jakiś kontakt ze Stellą? Powinno mnie to martwić czy cieszyć? Poczułem wibrowanie telefonu. Zerknąłem na wyświetlacz. Izuku. Najwyżej potem oddzwonię. Teraz muszę pogadać z Katsukim. Chciałem schować telefon, ale przerwał mi głos blondyna
-Odbierz. Może coś ważnego
-Jesteś pewien? - przewrócił oczami
-Nie, nie jestem. Zabraniam ci dotykać telefonu, bo normalnie chcę cię odciąć od świata i zamknąć w wieży. Odbieraj a nie wydziwiaj. Przyłożyłem słuchawkę do ucha
-Izuku
-Shoto.... - jej głos był tak zmęczony jak jeszcze nigdy. Zmarszczyłem brwi
-Cos się stało?
-Nic, o co powinieneś się martwić...
-Nie brzmisz zbyt... Jak zwykle
-Tia - westchnęła ciężko - myślę, że angażowanie klasy nie było konieczne. Wszystko zaraz rozwiąże się samo
-Co takiego? - nie miałem pojęcia, o co jej chodzi
-Izuku od dwóch godzin mnie męczy. Chcę się spotkać z Katsukim. I wszystko sobie wyjaśnić
-Kiedy? - tego się nie spodziewałem. Przecież przed chwilą się go bała
-Postanowiła wydorośleć i rozwiązać całkowicie tę sprawę, przezwyciężając swój lęk wobec niego. Wysiadam przy niej psychicznie... - roześmiałem się cicho
-Będzie dobrze, Izuku. Tylko powiedz mi kiedy
-... Teraz...
-Katsuki - spojrzałem w stronę chłopaka. Odpowiedział mi pytającym wzrokiem
-Deku chce się spotkać żebyście sobie wszystko wyjaśnili. Co ty na to?
-Ale że niby kiedy?
-Że niby teraz - widziałem, że się ożywił lekko, chociaż starał się to ukryć.
-Mogę iść - wzruszył ramionami. Parsknąłem śmiechem. Te próby ukrywania...
-Izuku, Katsuki jest chętny. Możemy się spotkać. Powiedz tylko gdzie
-To się nie skończy dobrze.... - Znów westchnęła.
-Ale zgoda. Spotkajmy się u wylotu parku. Powinnyśmy tam być za jakieś dziesięć minut
-Jesteśmy w parku, będziemy za pięć. Cześć - rozłączyła się. Teraz też zacząłem się martwić. Czy to na pewno dobry pomysł? Schowałem telefon.
-Chodź Katsuki. Mamy pójść do głównego wyjścia z parku
-Okej - narzucił kaputr na głowę i wyszedł z altanki. Poszedłem za nim. Spokojnym tempem przeszliśmy przez park i stanęliśmy na chodniku przy drodze. Teraz pozostaje nam tylko poczekać. A potem wszystko się wyjaśni. Mam nadzieję, że Aika nie pojawi się nagle znikąd i nie skomplikuje wszystkiego jeszcze bardziej. Przeliczyłem się
-Katsuki?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top