41. Fajerwerki i koło młyńskie
-Dobra, wracajmy. Musimy opracować jakiś plan na jutro - wszyscy natychmiast przyznali mi rację. Jakby mogło być inaczej. Weszliśmy w lasek
-Bakugo,jak to zrobimy? - poczułem się jak jakiś guru. Podoba mi się to.
-Zdecydowanie musimy pomyśleć nad tym, jak ich skłonić żebyśmy poszli na pokaz
-To nie powinno być takie trudne
-Ale tylko wtedy, jeśli pójdziemy wszyscy
-To jakiś problem?
-Sam fakt nie. Ale Musimy się od nich trzymać w bezpiecznej odległości. Nie za daleko, bo Izuku nabierze podejrzeń i nie za blisko, żeby Shoto mógł działać - wszyscy zaczęli kiwać głowami. Uraraka klasnęła w dłonie
-Już wiem!
-No to podziel się z nami swoim geniuszem - mam nadzieję, że sarkazm nie był zbyt wyczuwalny w moim głosie
-Podzielimy się na takie małe grupki... - to nie taki zły plan... chyba
-... i na pewno będzie tam mnóstwo stoisk. I w tych grupkach będziemy się tych stoisk trzymać. Coś w stylu - Uraraka nabrała powietrza
-Bakugo, ja chcę takoyaki, chodźmy zjeść takoyaki~ - uwiesiła się na moim ramieniu i zaczęła ciągnąć w stronę lasu. Usłyszałem głos Hagakure
-Ojiro, wygraj dla mnie króliczka, proszę~
-Właśnie tak, Toru, o to mi chodziło!
-Powiem wam, że to może wypalić - sam jestem zaskoczony, że Uraraka coś takiego wymyśliła. Jednak nie jest tak głupia za jaką ją uważałem
-Naprawdę tak uważasz, Bakugo? - kiwnąłem głową
-Musimy się podzielić. Jak najszybciej. I wymyślcie sobie wymówki, wiarygodne i dużo
-Tak jest, szefie! - roześmiali się. Sam też nawet się uśmiechnąłem. A kiedyś myślałem, że w liceum nie zbuduję wspomnień.
-To co, idziemy na obiad?
-Obiad?
-No na miasto. Już pora
-Całkowicie wyleciało mi to z głowy. Możemy iść
-Ale najpierw musimy pójść do szkoły
-No tak, Todoroki i Izuku. Nawet jeśli chcemy żeby mieli czas sam na sam to jeść muszą. I to z nami, żebyśmy mogli ich pilnować
-Dokładnie. Wróciliśmy do wyznaczonego nam skrzydła budynku szkolnego. Zanim weszliśmy do klasy usłyszałem śmiechy. To dobry znak. Otworzyliśmy drzwi. Shoto spojrzał na nas ze zdziwieniem
-O, już wróciliście?
-Ta, nie mogłem pozwolić żeby wyszły z tego dzieci, za młodzi jesteście. im mniej macie czasu tym lepiej - roześmiałem się na widok jego miny
-Idziemy na obiad, idziecie z nami?
-Też mi pytanie. Gdzie idziemy?
-No na miasto, a gdzie?
-Mówimy Aizawie?
-Mam ci przypomnieć jego ostatnie słowa? "Mam zamiar się wyspać, więc jak spróbujecie mnie obudzić, to możecie się liczyć z ocenami niedostatecznymi z angielskiego, jestem pewien, że Mic nie będzie miał nic przeciwko. Macie sobie nie zrobić krzywdy, jasne? Inaczej to będzie wasza ostatnia wycieczka w tej szkole". Chyba wyraził się jasno, że nie chce mieć z nami nic wspólnego przez cały okres trwania wycieczki
-No niby tak... Dobra, chodźmy. Idziesz, Izuku?
-Daj mi się przebrać i możemy iść - ściągnęła z siebie bluzę Shoto i mokre ubrania. Musiałem go szturchnąć, bo pożerał ją wzrokiem. Dosłownie. Co za pacan. Jak tylko go dźgnąłem w bok to odwrócił wzrok. Tak, jasne, udawaj, że nic się nie stało. Czasem się naprawdę zastanawiam, jakim cudem on uchodzi za najmądrzejszego w całej szkole. Zasada głupi ma szczęście raczej go nie dotyczy, ale jego zachowanie w obecności Deku... Westchnąłem z niedowierzaniem. Co ja z nim mam. Jak dziecko, naprawdę. Kiedy w końcu dotarliśmy do miasta już z daleka mogłem zobaczyć to koło. Wysokie. Idealnie. Będzie piękna panorama nocnego miasta. Szczególnie, że pogoda ma dopisać. Przez cały czas obserwowałem poczynania Shoto. Nie jest źle. Chyba przez tą plażę się odważył działać bardziej otwarcie. W każdym razie z nią rozmawia. Swobodnie. Przynajmniej tyle. Szkoda, że zajęło mu to tak długo.
-Ej, ludzie, zostańmy tu do wieczora! Ma być pokaz fajerwerków! - Uraraka, nie powinnaś tego tak szybko mówić, zostawiasz im zbyt wiele czasu na odmowę. Zerknąłem na Shoto. Jest chętny. A Izuku?
-Z wami zawsze! - roześmiała się. Przynajmniej tyle. Więc sprawa fajerwerków załatwiona. Jedynym problemem pozostaje nam zmuszenie ich, żeby sami wsiedli do kapsuły koła. Ale tym będę martwić się później. Teraz trzeba osobiście ogarnąć sytuację. Musze zobaczyć jak wygląda trakt przy plaży, gdzie mamy iść oglądać fajerwerki. I jak się stamtąd szybko dostać do koła. Sam nie pójdę, to podejrzane
-Uraraka! - wszystkie rozmowy ucichły natychmiast. No tak. Oczywiście
-Co się stało, Bakugo?
-Chodźmy się przejść - zrobiła się czerwona. Najprzystojniejszy chłopak w szkole zaprosił ją na spacer. Jakaż inna może być jej reakcja?
-No...No dobrze. Chodźmy - reszta klasy odprowadziła nas wzrokiem. Czułem na sobie spojrzenie Shoto. Na bank nie spodziewał się czegoś takiego. Zwłaszcza kiedy chwyciłem nadgarstek dziewczyny i pociągnąłem ją za sobą, żeby jak najszybciej się od nich oddalić. Kilka chwil później zadzwonił telefon
-Bakugo, to Mina, mogę odebrać?
-A co ja, twoja matka żeby ci zabronić rozmów przez telefon? - wzruszyłem ramionami. Co mnie obchodzi co i kiedy robi? Służy mi jako przykrywka
-Halo? - natychmiast odsunęła słuchawkę od ucha, przez co mogłem usłyszeć krzyki dziewczyn
-Ochako?!
-Co się właśnie wydarzyło?
-Coś was łączy?
-Czemu ja o tym nie wiem?
-Gdzie idziecie?
-Co będziecie robić? - matko jakie W11. Co one własnego życia nie mają? Szatynka zerknęła na mnie katem oka
-Mina, zadzwonię potem... Jestem trochę zajęta - zerknąłem na nią spod uniesionych brwi. Rozłączyła się i schowała telefon
-Zajęta?
-Niegrzecznie rozmawiać przez telefon w towarzystwie Poza tym myślę, że nie bez powodu wyciągnąłeś mnie z tamtej restauracji
-Chciałem się rozejrzeć i opracować plan. Samemu to byłoby podejrzane. Byłaś pod ręką - wzruszyłem ramionami. Roześmiała się
-Traktujesz mnie przedmiotowo?
-Nie, tylko mówię jak jest. Pomożesz mi?
-A mogłabym odmówić największemu przystojniakowi w szkole? Szczególnie po tym cudownym wyciągnięciu na spacer?
-Ależ oczywiście, że nie. Jestem na to zbyt zajebisty
-I skromny przy okazji
-Możesz dodać jeszcze kilka epitetów
-Na to przyjdzie czas późnej. Jak wszystko się uda, to nawet ci hymn napiszę
-Ale taki wychwalający wszystkie moje cechy
-Jaki tylko sobie zażyczysz, o wielki Bakugo - dygnęła przede mną
-Chodź, idziemy na rozeznanie. Musimy znaleźć drogę od plaży do koła. Jak najszybszą, żeby nie tracić czasu
-Rozkaz, szefie - nie sądziłem, że da się z nią gadać tak na luzie. Myślałem, że jest lekkoduchem. I idiotką. Kto by się spodziewał. Kilka godzin później znaliśmy na pamięć rozkład uliczek między plażą a centrum miasta. Uraraka usiadła zrezygnowana na ławce
-Nie ma żadnej drogi, która by odpowiadała naszym założeniom - usiadłem obok niej i oparłem łokcie na kolanach, pochylając się do przodu.
-Nie przejmuj sie. W takim przypadku musimy wymyślić jakąś chwytliwą wymówkę
-A może po prostu powiemy, że chcemy się przejechać na kole?
-I obejrzeć fajerwerki na panoramie miasta? Może wypalić. Ile ma trwać ten pokaz?
-Jakoś pół godziny? To jakieś święto pożegnania lata czy coś. Zaczyna się za dziesięć minut
-Aż tyle chodziliśmy?
-Zrobiliśmy ładny spacerek - roześmiała się. Na chwile zapadła cisza. Nie uważam tego wieczoru za stracony. Wręcz przeciwnie. Było całkiem przyjemnie
-Powinniśmy do nich wrócić, nie sądzisz, Bakugo?
-Zadzwonię do Shoto, że spotkamy się z nimi na plaży - dziewczyna kiwnęła głową. Shoto odebrał od razu. Co on taki nerwowy? Przecież go nie zabiję jak trochę każe mi poczekać
-Katsuki?
-Gdzie jesteście?
-To ja powinienem zadać to pytanie! Co ci odbiło?!
-Nic. Spotkamy się na plaży, okej?
-Nie okej! Znaczy tak, ale nie! Kurde, gościu, martwiliśmy się o was!
-Niepotrzebnie. Doskonale sobie poradziliśmy - usłyszałem westchnięcie
-I nie przewracaj mi tam oczami. Widzimy się na plaży, cześć - rozłączył się. Nie powinien się tak mną przejmować. Ani tym bardziej martwić się o Urarakę. Ze mną była bezpieczna. Poczułem jak oparła się o moje ramię
-Mam dość. Tyle chodzenia na marne jest wyczerpujące
-No chodź, nie marudź, idziemy na plażę
-Nie mam siły - wstałem i wziąłem ją na ręce
-A myślałem, że jesteś najbardziej energiczną dziewczyną w klasie - nie odpowiedziała, tylko wtuliła się w mój bark. Uśmiechnąłem się. Że też ma tyle odwagi. W klasie zyskałem przyjaźń, ale kosztem respektu. Obok nas przeszła parka. Dziewczyna szturchnęła swojego chłopaka, wyrzucając mu, że on jej tak nie nosi i na pewno już jej nie kocha. I że zazdrości Urarace takiego chłopaka.
-Słyszałaś? Biorą nas za parę - w odpowiedzi dostałem tylko senne mruknięcie. Pokręciłem głową z niedowierzaniem, ale wciąż się uśmiechałem. Cóż za miła odmiana od wiecznego wzroku przerażenia pomieszanego z uwielbieniem u dziewczyn. Uraraka jest niesamowicie lekka. Ile ona może ważyć? Nie więcej niż 40 kilo. Maksymalnie 50. W każdym razie niesienie jej nie jest trudne. Niech się teraz wyśpi, żeby później zachowała jasność umysłu. Nie wiem jak to się potoczy, dlatego potrzebujemy pomysłów od każdego, na wypadek nieprzewidzianych zdarzeń. Ruszyłem przed siebie. Plaża jest tuż za parkiem. Przeszedłem obok fontanny. Ludzie zaczynają wychodzić z domów. No tak, pokaz zaraz się zacznie. Wyszedłem na główny trakt i rozejrzałem się. Reszta klasy stała całkiem niedaleko
-Jezus Maria, Bakugo Katsuki, coś ty jej zrobił?
-Cicho, Ashido. Daj jej spać - spojrzała na mnie podejrzliwie, ale posłusznie ściszyła ton
-Czyś ty zwariował? Co wyście robili, że jest taka zmęczona?
-To raczej ja pytam na co ona zarwała nockę, myśmy tylko chodzili - roześmiałem się na widok zdezorientowanej miny różowowłosej
-Dobra, nieważne. Zaczyna się - postawiłem Urarakę na ziemi. Izuku patrzyła na mnie z podstępnym wyrazem twarzy. Niech nawet nie próbuje nas szipować. To nie taki typ relacji. Kilka minut po rozpoczęciu pokazu Ashdo zerknęła na mnie, a gdy kiwnłem głową zaczęła wprowadzać plan
-Ej, co wy na to, żeby obserwować dalszą część z wysokości? - Shoto odwrócił się do niej
-Wysokości? Chcesz wejść na dach?
-Nie, na koło młyńskie - wskazała w jego stronę. Deku natychmiast się ożywiła
-To świetny pomysł! Chodźmy -moja kolej
-Znam niezły skrót. Nie stracimy dużo czasu
-No to biegusiem! - czy ona na pewno nic nie podejrzewa? W końcu to Deku. Może postanowiła ułatwić nam robotę? Ruszyłem za nią. Ciągnęła Shoto za rękę. Postanowiła w końcu wykonać ruch? Moja Deku? Niemożliwe. Kiwnąłem na resztę klasy
-Chodźcie. Nie marudź Uraraka. Znowu mam cię nieść? - w odpowiedzi wyciągnęła ręce. Z westchnięciem kucnąłem
-No wskakuj. Musimy ich dogonić - chyba po raz pierwszy biegam z dziewczyną na plecach. Po trzech minutach byliśmy pod kołem
-Wybacz Uraraka. Teraz czas ich wsadzić do tego koła. Trzymaj mój telefon. Jak wsiądę do wagonika z nimi, to mnie zawołasz, a ja wyskoczę i wtedy drzwi się zamkną i oni zostaną w środku
-Zrozumiałam - wciągnęła rękę, na której położyłem telefon. Odwróciłem się do Izuku i Shoto
-Ej, chodźcie, pojedziemy razem - kiwnęli głowami. Pociągnąłem ich za sobą. Wagonik ruszył, żeby zrobić miejsce następnemu. Usłyszałem głos Ochako
-Ej, Bakugo, twój telefon! - zakląłem pod nosem, ale tak, żeby mnie usłyszeli
-Wybaczcie, ale nie zostawię go a pastwę losu tej wariatce. Następnym razem pojedziemy razem - wybacz, Uraraka. Wyskoczyłem z wagonika, nie zważając na przerażoną minę gościa przy maszynach. Drzwi zatrzasnęły się zaraz za mną. Zerknąłem na wagonik. Shoto stał przy szybie i patrzył na mnie nic nie rozumiejąc. Jednak za chwilę Deku odciągnęła go do środka. Odwróciłem się do klasy. Patrzyli na mnie z przerażeniem
-Bakugo, a co jakby ci się coś stało?! - otrzepałem się z niewidzialnych pyłków
-Momo, jak widzisz, jestem cały. Uraraka, mój telefon jakbym mógł prosić. Kaminari, co z zatrzymaniem? - wagonik był w połowie drogi na szczyt
-Jest mały problem... Potrzebuję dostępu do tamtej maszyny
-Pilnujcie, żeby ludzie tu się nie zbliżali. Idę pogadać z gościem - jak powiedziałem, tak zrobiłem. Udało się go przekupić. Przyjął z chęcią równowartość setki klientów. Właśnie w takich chwilach opłaca się być bogatym. Gdy tylko wagonik był na szczycie, koło młyńskie się zatrzymało. Misja wykonana. Reszta zależny od ciebie, Shoto. Nie spierdol tego.
Shoto
Co to miało być? Mógł sobie krzywdę zrobić! Miałem ochotę do niego zadzwonić i opieprzyć, ale Izuku odciągnęła mnie od szyby
-Nie przejmuj się nim, Shoto~- Boże, jaki ona ma piękny, melodyjny głos. Moje imię wypowiedziane przez nią sprawia, że mam ochotę ją pocałować tu i teraz.
-Naciesz się tym widokiem - spojrzałem gdzie mi kazała. Panorama miasta była cudowna. Spojrzałem na jej oczy. Błyszczały radością. Jednak nie były skierowane na fajerwerki. Patrzyła na mnie. Nie wiem co mnie podkusiło. Moja ręka ruszyła się sama. Odgarnąłem kosmyk jej włosów za ucho. Są takie miękkie i przyjemne w dotyku. Odwróciła się w stronę szyby i przyłożyła do niej dłoń. Poczułem, że kolejka stanęła. Co jest? Coś się zepsuło? Mam się tym przejmować. A może... Czy to możliwe? Katsuki to zaplanował? Od początku do końca? To była część planu? Jesteśmy na szczycie koła. Czy to może być przypadek? Przysięgam, kiedyś go zabiję. Niemal wyczuwałem jego myśli. "Ja odwaliłem swoją robotę. Reszta należy do ciebie. Będę wściekły, jak spierdolisz moje starania". Tak, na pewno tak by powiedział. Nie mogę zniszczyć jego starań. Byłbym wtedy przegrywem życiowym
-Shoto? Wiesz co się stało? Czemu stoimy? - muszę się wziąć w garść
-Nie mam pojęcia. Ale...powinniśmy wykorzystać tą okazję. Zobacz, jaki piękny widok - ale nie piękniejszy niż ty. Nie potrafiłem tego wymówić.
-Może i masz rację? Mamy stąd świetny widok - odwróciła się do szyby. Zrobiłem krok w jej stronę. Zrób coś idioto. Katsuki by cię wyśmiał i nazwał cieniasem. Weź się w garść, Shoto! Położyłem swoją dłoń na jej i splotłem nasze palce. Nie protestowała. Czy może... czy to może znaczyć, że ona też... ? Dobra. Nie przekonam się póki nie spróbuję. Raz się żyje. Spuściłem nasze ręce w dół, a drugą dłonią odwróciłem jej twarz ku sobie. Widziałem jej roześmiane oczy. Potem je zamknęła. Pocałowałem ją.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
matko, ale mi to długie wyszło O_O Ale trzeba było w końcu skończyć ten wątek, bo bym was zanudziła na śmierć xD mam na dzieję, ze jako tako mi to wyszło hahahah
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top